Sezon NBA dobiegł końca. Niesamowite widowisko zapewnili kibicom zawodnicy Oklahoma City Thunder i Indiana Pacers. Mistrza musiał wyłonić siódmy mecz serii. Na takie rozstrzygnięcie trzeba było czekać od 2016 roku, kiedy Cleveland Cavaliers pokonali Golden State Warriors 4:3.
Ostatecznie decydujący mecz wygrali gospodarze OKC Thunder 103:91. To wyjątkowy moment dla tej drużyny, bo po raz pierwszy od powstania - 2008 roku, wygrała mistrzostwo NBA. Duża w tym zasługa Shaia Gilgeous-Alexandra, który w decydującym spotkaniu zdobył 29 punktów i 12 asyst. Tym samym został MVP finałów. Kanadyjczyk zapisał się w historii jako czwarty koszykarz, który sięgnął po najlepszego strzelca, MVP Sezonu regularnego i MVP Finałów w jednym sezonie.
Decydujące spotkanie było o tyle pechowe dla Indiany Pacers, bo nie dość, że przegrali, to stracili swoją gwiazdę - Tyrese'a Haliburtona, który doznał kontuzji i musiał opuścić parkiet na niespełna pięć minut przed końcem pierwszej kwarty. W tym czasie, co był na boisku zdobył dziewięć punktów. "Jego ojciec później potwierdził, że Haliburton doznał kontuzji ścięgna Achillesa" - informuje serwis blazersedge.com.
Zobacz też: Gortat powiedział, co by zrobił, gdyby Rosja zaatakowała Polskę
Mimo tego ogromnego osłabienia Indiana Pacers potrafili zneutralizować rywali i prowadzić w tym meczu 48:47. W trzeciej kwarce gospodarze się rozpędzili i odskoczyli na trzynaście punktów (81:68). W czwartej kwarcie prowadzili już 22 "oczkami" (90:68), ale w końcówce goście wzięli się do odrabiania strat. Były one jednak zbyt duże i mecz zakończył się różnicą 12 pkt (103:91). Jak wyliczył Eurosport - Oklahoma City Thunder jest najmłodszym mistrzem NBA od 48 lat. Ich średnia wieku wynosiła 25,5 roku.
To pierwszy tytuł dla Oklahoma City, ale warto przypomnieć, że franczyza zdobyła tytuł w 1979 roku, kiedy występowała jako Seattle SuperSonics. Po tym zwycięstwie posypały się gratulacje. 34-letni DeMarcus Amir Cousins napisał w serwisie X: "Najstraszniejsze jest to, że OKC będzie już tylko lepsze!" - czytamy.