Coraz więcej osób przewiduje, że 4 listopada może wygrać Donald Trump. Kamala Harris w sondażach ma już jedynie minimalną przewagę. Ale specyfika wyborów w USA jest taka, że nawet jak Harris wygra głosowanie powszechne, to niekoniecznie zostanie prezydentką. Zdecydują wyniki w tzw. "swing states" i głosy wyborców niezdecydowanych.
Zmiana Joe Bidena na Donalda Trumpa może być momentem zwrotnym ws. polityki USA dotyczącej Rosji - to największa obawa z perspektywy polskiego obserwatora. Trump zapewniał, że wojnę Rosji z Ukrainą zakończy w 24 godziny, choć nie powiedział w jaki sposób. Ukraińcy boją się, że do ich kraju przestanie płynąć strumień amerykańskiej pomocy wojskowej. Martwić mogą też słowa Trumpa o NATO - były prezydent USA regularnie krytykuje działanie sojuszu.
Dla Amerykanów to często kwestie drugorzędne. Dla wielu - co zrozumiałe - liczy się przede wszystkim polityka wewnętrzna, a w niej Trump obiecuje rozprawienie się z nielegalną imigracją czy obniżki podatków. Liderzy Partii Demokratycznej wprost nazywają Trumpa zagrożeniem dla amerykańskiej demokracji. Ten pogląd podziela wielu wyborców.
Okazuje się, że należy do nich LeBron James. Koszykarz w swoich mediach społecznościowych wsparł Kamalę Harris.
"O czym my w ogóle mówimy? Kiedy myślę o swoich dzieciach i rodzinie oraz jak będą dorastać, to wybór jest dla mnie jasny. GŁOSUJCIE NA KAMALĘ HARRIS!!!" - napisał na X. Załączył też wideo oskarżające Donalda Trumpa o bycie rasistą oraz stosowanie nazistowskiej retoryki.
Amerykańskie wybory odbędą się 5 listopada. Zwycięży ten kandydat, który zyska przynajmniej 270 z 538 głosów elektorskich. U bukmacherów - ci w przypadku amerykańskich wyborów mylą się bardzo rzadko - faworytem jest Donald Trump.