Mecz Gwiazd 2024 przeszedł do historii, ale kilka obrazków z Indianapolis pozostanie w pamięci fanów NBA – pojedynek strzelecki Stephena Curry'ego z Sabriną Ionescu, żarty Luki Doncicia z Nikolą Jokiciem, czy... nietypowa konferencja LeBrona Jamesa.
Zwykle spotkania koszykarzy z prasą przy tego typu okazjach wyglądają sztampowo, ale nie tym razem. Konferencja prasowa z Jamesem przybrała wyjątkowego obrotu na samym finiszu, gdy swoje pytanie zadał pewien dziennikarz z końca sali.
– Co sądzisz o ofensywnych umiejętnościach graczy NBA? W mediach społecznościowych nieraz reagujesz, gdy ktoś zdobędzie 60 lub 70 punktów. Myślisz, że takich meczów będzie teraz więcej? – spytał dziennikarz, ale takiej reakcji LeBrona pewnie się nie spodziewał.
– Po pierwsze… zaje***cie dobrze cię widzieć [oryg: "fucking great to see you"] – wypalił LeBron, wskazując palcem na dziennikarza. Po czym powtórzył: – Pięknie cię widzieć, Jeff. Kocham to.
Nie była to zwykła kurtuazja. W oczach LeBrona widać było prawdziwe szczęście i wzruszenie. Po chwili James kontynuował. – Fakt, iż zadałeś pytanie jako ostatni, czyni tę sytuację jeszcze piękniejszą. Widziałem, że próbowałeś się ukryć na końcu sali, to też było piękne. Kocham cię, przyjacielu – postawił pauzę. I zanim odpowiedział na pytanie, dorzucił jeszcze: – Wow, to naprawdę pięknie cię zobaczyć.
NBA – co podkreślają i zawodnicy, i działacze – to przede wszystkim rywalizacja i biznes, ale w lidze można znaleźć przyjaźń. Nawet jeśli w teorii łączy ona osoby z innych światów – z parkietu i z mediów.
Jeff Zillgitt to jeden z najbardziej doświadczonych dziennikarzy w branży. NBA zajmuje się od 1995 r. Pracował przy czternastu finałach NBA, siedmiu igrzyskach czy sześciu finałach Super Bowl. Gwiazdy NBA chętnie udzielały mu rozmów jeden na jednego – Adam Silver, Kevin Durant, czy właśnie James.
Zillgitt obserwował debiutancki sezon LeBrona w NBA w 2003 r., opisywał jego mistrzowskie trofea w barwach Miami Heat, Cleveland Cavaliers i Los Angeles Lakers. I był przy nim teraz, gdy rozgrywał on swój dwudziesty Mecz Gwiazd. Słowem – towarzyszył mu przez całą jego karierę w najlepszej lidze świata.
W 2015 r. wyszło na jaw, że dziennikarz "USA Today" choruje na raka okrężnicy. Pięć lat po tej diagnozie wystąpiły u niego liczne przerzuty do wątroby. Po serii operacji i rekonwalescencji Zillgitt wrócił jednak do pracy. Nie mogło go więc zabraknąć w Indianapolis, przy okazji Meczu Gwiazd.
James już w 2015 r. był jedną z pierwszych osób, które wspierały Zillgitta w jego walce z chorobą. W 2020 r., już po operacji, napisał na Twitterze: "JZ [Jeff Zillgitt] – jeden z najlepszych gości, z którymi pracowałem. Życzę ci powrotu do zdrowia i spokojnej rehabilitacji. Widzimy się na meczach, mistrzu!".
Wracając jednak do weekendowej konferencji – James oczywiście udzielił wyczerpującej odpowiedzi dziennikarzowi, tłumacząc, że talent zawsze się obroni – nieważne, czy rywalizowano w latach 50., czy dziś.
Takie momenty udowadniają, że sport pozwala na przekraczanie granic, które pozornie definiują relacje zawodowe. Dostrzegli to też kibice, którzy komentowali w sieci dyskusję Jamesa z Zillgittem. "To pokazuje, jaką siłę ma życzliwość i jak ważne jest wzajemne wsparcie" – pisał jeden z nich. A kolejny dodał: "Ludzie uwielbiają hejtować wielkich sportowców, ale LeBron to po prostu dobry facet.
"Zachód" LeBrona Jamesa przegrał co prawda ze "Wschodem" 186:211, ale wynik miał drugorzędne znaczenie.