Była punktualnie 9.30, kiedy w hali WKK Wrocław oficjalnie otwarto kamp "Basketball Without Borders". To cykliczne wydarzenie od lat organizowane przez NBA na różnych kontynentach, które w tym roku przy współpracy FIBA oraz PZKosz odbywa się we Wrocławiu. - Widzę ekscytację, widzę determinację, bawmy się dobrze i korzystajmy - tak 80 utalentowanych koszykarek i koszykarzy z całej Europy przywitał Jeremy Sochan.
20-letni skrzydłowy San Antonio Spurs, jedyny obecnie Polak w NBA, jest gwiazdą kampu we Wrocławiu – jedynym aktywnym koszykarzem ligi, poza nim w treningach uczestniczą także Kerry Kittles oraz Brian Cardinal, którzy w NBA rozegrali po kilkaset spotkań. We Wrocławiu jest także kilku trenerów ze sztabów szkoleniowych różnych zespołów ligi, a także m.in. Brian Wright, generalny menedżer Spurs.
Sochan, w białej koszulce i sportowych spodenkach, z lekko pofarbowanymi na blond włosami, jak zwykle był wyluzowany i chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy, którzy otoczyli go po ceremonii otwarcia. W Polsce pojawił się po raz pierwszy od lutego 2021 r., kiedy w Gliwicach debiutował w reprezentacji w meczu z Rumunią. Jak czuje się po takiej przerwie?
- Jest dobrze, fajnie, wszystko w porządku. Prawie trzy lata nie byłem w Polsce, na dodatek ostatnim razem był środek pandemii. Nic nie było, tylko hotel i kosz. Fajnie, że teraz jesteśmy tu z kampem NBA, mamy dużo energii. A dla dzieciaków to szansa, żeby się pokazać, bo są tutaj trenerzy i skauci z chyba 17 klubów. Ci zawodnicy mają talent, ale mają też dopiero po 17 lat - to na pewno nie jest ich ostatnia szansa, żeby się zaprezentować - mówił Sochan, który chwilę później czynnie uczestniczył w treningach.
W pytaniach dziennikarzy pojawił się oczywiście temat reprezentacji Polski, której koszykarz Spurs odmawiał w tym i poprzednim roku - wybierał treningi w San Antonio, przygotowania do sezonu. Jak będzie za rok? Reprezentacja kilka dni temu wywalczyła awans do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Paryżu, stanie przed szansą znalezienia się w gronie najlepszych 12 drużyn świata.
- W przyszłym roku na pewno będę grał. Teraz gratuluję trenerowi i zawodnikom awansu do turnieju, który może nam dać igrzyska. Mam nadzieję, że na nich zagramy - powiedział Sochan, który chwilę później przybił piątkę i wyściskał się z prezesem PZKosz Radosławem Piesiewiczem. We Wrocławiu jest także dyrektor sportowy reprezentacji Łukasz Koszarek. Obaj szykują się rozmowy o potencjalnej grze Sochana w reprezentacji z menedżerem Spurs oraz agentem koszykarza.
Co robił Sochan w San Antonio w ostatnich tygodniach? - Pracowałem głównie nad poprawą gry z piłką, nad poprawą rzutu, ale też nad zdrowiem, bo jak skończyłem sezon, to z kolanem było tak sobie. Teraz wszystko jest bardzo dobrze - mówił Sochan.
W minionym sezonie skrzydłowy opuścił aż 26 z 82 spotkań - przeszkadzały mu kontuzje uda, pleców, a na koniec sezonu właśnie kolana. - Lekarstwem na kontuzje był odpoczynek i siłownia. Pierwszy sezon w NBA to było trochę zderzenie ze starszymi, większymi i silniejszymi ode mnie. Czasami dostałem kolanem w mięsień czy coś takiego. Dlatego tego lata siłownia była dla mnie bardzo ważna podkreślał Sochan.
- Sezon w NBA jest bardzo długi, nauczyłem się bardzo dużo. Czasami było pozytywnie, czasami źle, ale myślę, że na następny sezon jestem gotowy. W San Antonio jest teraz inna energia, mamy Victora Wembanyamę, mamy nowy zespół. Myślę, że będzie fajnie, trenujemy bardzo mocno - dodał koszykarz, który w minionym sezonie notował średnio 11,0 punktu, 5,3 zbiórki oraz 2,5 asysty, znalazł się w drugiej piątce najlepszych debiutantów.
- To bardzo wszechstronny i utalentowany gracz - powiedział Sport.pl Kerry Kittles, obecny we Wrocławiu były koszykarz NBA. - Jest duży, ale pokazał w minionym sezonie, że może grać na obwodzie, przeprowadzać piłkę, ale w obronie pilnować wysokich graczy. Świetnie wygląda, kiedy atakuje obręcz, pracuje nad rzutem, ma duże pole do rozwoju, z przyjemnością będę go oglądał.
Spurs Sochana w minionym sezonie wygrali tylko 22 z 82 spotkań, byli jednym z najsłabszych zespołów NBA, ale dzięki temu wylosowali numer jeden draftu, z którym wybrali Wembanyamę. 19-latka, który mierzy 224 cm wzrostu i jest najbardziej wyczekiwanym graczem NBA od czasów LeBrona Jamesa.
- "Wemby" ma unikalny talent, nigdy kogoś takiego nie widzieliśmy, najbliższej niego jest może Kevin Durant - mówi Kittles. - Z takim wzrostem może rzucać, grać z piłką, atakować z różnych miejsc boiska, a w obronie może wpływać na decyzje rzutowe rywali, bo ma ogromny zasięg rąk - dodał były gracz NBA, który we Wrocławiu jest jednym z trenerów.
- Dzieciaki, które tu są, mogą poprawić na tych treningach elementy swojej gry, dowiedzieć się czegoś na temat koszykarskich detali. Ja jestem tu po to, żeby je uczyć i odpowiadać na każde pytanie, jakie będą mieli - dodaje Kittles.
Co muszą zrobić uczestnicy kampu, by kiedyś dostać się do NBA? Tu swoją receptę dał Sochan: - Po pierwsze muszą mieć pozytywną energię - jak grasz w koszykówkę, jak się uczysz, to zawsze trzeba myśleć, że uda się to, co sobie zakładasz. Ale wiadomo, że nie zawsze będzie dobrze, więc podstawą jest mocny trening i słuchanie się trenerów.
W gronie 80 zawodniczek i zawodników jest siedmioro Polaków - Natalia Rutkowska, Maja Kusiak, Karolina Maj, Mateusz Orłowski, Iwo Baganc, Tymoteusz Sternicki oraz Joel Cwik. Kamp "Basketball Without Borders" potrwa do poniedziałku.