W poniedziałek Nuggets pokonali Miami Heat 94:89 i było to ich czwarte zwycięstwo w finale NBA. Rywalizację wygrali 4-1 i sięgnęli po tytuł po raz pierwszy w historii klubu. Świętuje Nikola Jokić, zjawiskowy środkowy z Serbii, świętuje Rafał Juć, polski skaut, który ma swoje zasługi w tym, że Jokić trafił do Denver.
31-letni Juć zajmuje się wyszukiwaniem i oceną koszykarskich talentów. Lata po świecie, ogląda setki meczów i treningów, pisze raporty, szacuje możliwości rozwoju młodych graczy, wnioski przedstawia szefom Nuggets, a oni biorą je pod uwagę, planując ruchy w corocznym naborze do NBA.
W 2014 roku Nuggets wybrali w drafcie Nikolę Jokicia. Z dalekim, 41. numerem. W Serba mało kto wierzył, ale w Denver dostrzeżono jego potencjał. Jednym z pierwszych, który go zauważył, był właśnie Juć. Było to jeszcze zanim rozpoczął pracę w Nuggets, kiedy jako młody chłopak dopiero szukał swojego miejsca w świecie wielkiej koszykówki. Jokicia oglądał w 2013 roku, w trakcie mistrzostw świata do lat 19
– Nie wyglądał wówczas na kogoś, kto dojdzie do tego miejsca – wspominał kilka lat później Juć na łamach "The Athletic". – Oczywiście, wynotowałem, że jest graczem, który ma szansę na zrobienie kariery, ale nie sądziłem, że 12 miesięcy później będziemy o nim rozmawiać jako o potencjalnym graczu NBA. Wówczas niewiele jeszcze o nim wiedziałem, ale zauważyłem jedno – jaki postęp robi. I to z meczu na mecz - mówił o Jokiciu.
Ale wróćmy do Jucia. Dla warszawianina rok 2013 też był kluczowy, jeśli chodzi o jego przyszłość. Koszykówką zainteresował się 10 lat wcześniej, gdy pod jego blokiem przy ul. Grzybowskiej wybudowano boisko. Zaczął grać, oglądać NBA w telewizji i mecze polskich lig w Warszawie. Był wolontariuszem na mistrzostwach Europy do lat 20, swoimi obserwacjami dzielił się na Twitterze, poznawał nowych zawodników, z czasem także skautów… I nagle przyszedł 24 stycznia 2013 roku, który można uznać za przełom na jego drodze w zawodowej karierze.
Grupa skautów, czyli poszukiwaczy talentów z NBA, oraz czołowi agenci z Europy spotkali się na kolacji w restauracji w litewskich Szawlach, gdzie odbywał się turniej Nike dla koszykarzy do lat 18. Do stołu siadł także Juć, który na Litwę pojechał nocnym autobusem, prosto z dworca poszedł na halę, a potem dzięki kilku znajomym osobom wszedł na wspomniane spotkanie.
- Kim jest ten dzieciak i co tu robi? - spytał nagle Rich Sheubrooks z Utah Jazz, guru skautów NBA. - Spokojnie, to mój człowiek - odpowiedział mu Yarone Arbel, szef skautingu w klubie z Nowego Orleanu, który już Jucia znał. - Zaufaj mi, on ma sporą wiedzę. Zresztą jak chcesz, to go o coś zapytaj - dodał Arbel. Sheubrooks zastanowił się tylko kilka sekund. - Siądziesz z nami, a ja za ciebie zapłacę, ale teraz masz 60 sekund, by powiedzieć mi, którzy zawodnicy spoza USA zagrają w tym roku w Nike Hoop Summit.
Nike Hoop Summit to coroczny turniej w Portland, na którym najlepsi młodzi koszykarze świata trenują, prezentują się skautom i rozgrywają mecz USA - Reszta Świata. - Proszę pana, przecież ja wiem, że to pan wybiera i zaprasza zawodników – powiedział Juć. - Zostało ci 45 sekund, lepiej zaczynaj - usłyszał w odpowiedzi.
Juć wymienił 12 nazwisk. Cisza trwała tylko moment. Sheubrooks wstał i z nieukrywanym zdziwieniem powiedział: - Nie wierzę, właśnie tych 12 graczy zaprosiłem...
Sheubrooks zapłacił nie tylko za kolację Jucia, ale także za jego wylot do Portland na Nike Hoop Summit. I przez drugą część sezonu 2012/2013 Juć obserwował już zawodników dla Jazz. A Sheubrooks, guru amerykańskich skautów, mówił wszystkim, że zna takiego fajnego chłopaka z Polski.
Od tego momentu wszystko potoczyło się bardzo szybko. W lipcu 2013 roku, w trakcie mistrzostw Europy do lat 20, Juć zobaczył, że na telefonie wyświetla mu się amerykański numer. - Odbieram, a tu przedstawia się Arturas Karnishovas, asystent menedżera Nuggets. Ledwo w to uwierzyłem, bo to jeden z moich ulubionych graczy – opowiadał "Gazecie Wyborczej". - Arturas powiedział, że choć nigdy mnie osobiście nie poznał, to wiele o mnie wie. I że chciałby mnie zaprosić do udziału w konkursie na stanowisko skauta Nuggets. Zapytał, czy jestem zainteresowany. Byłem. I byłem bardzo podekscytowany.
Pracę w Nuggets zaczął od przygotowania sześciogodzinnej prezentacji z materiałem wideo, na której podstawie wspólnie wybrano 20 koszykarzy z roczników 1992-1995, którymi Nuggets powinni się interesować w kontekście draftu w 2014 roku. - Teraz muszę każdego z nich odwiedzić, porozmawiać z nim, z agentem, z ludźmi w klubie, zdobyć na jego temat określone informacje, obejrzeć mecz i trening z jego udziałem i przesłać specjalny raport do bazy. Nazwisk tych zawodników zdradzać nie mogę – mówił wówczas Juć, ale dziś wiadomo, że na tej liście musiał być urodzony w 1995 roku Jokić.
Dziś Juć nie jest początkującym debiutantem na salonach NBA, jest już doświadczonym pracownikiem najlepszej ligi świata. Przez ostatnie lata pomagał także reprezentacji Polski, w której był członkiem sztabu szkoleniowego, komentował mecze polskiej ekstraklasy i Euroligi jako ekspert Polsatu Sport, doradzał w procesie wyboru zawodników pierwszoligowym Dzikom Warszawa, które kilka tygodni temu awansowały do ekstraklasy.
Zresztą Dziki to klub, który powstał na bazie MKS Ochota – drużyny, w której jako nastolatek występował Juć. Gdy w 2013 roku pisałem do "Gazety Wyborczej" artykuł o jego niesamowitej karierze, zakończyłem go tak: "W środę wieczorem Juć oglądał trzecioligowy mecz swojego MKS-u Ochota z drużyną Shmoolky. Gdzie będzie za 10 lat?"
Minęło 10 lat. Rafał Juć jest mistrzem NBA.