Polak dostrzegł jego talent. "Byłem naprawdę gruby". Ze stajni na sam szczyt

Łukasz Cegliński
W dzieciństwie ścigał się w konnych zaprzęgach i uwielbiał pracować w stajni, wyrósł na jednego z najlepszych graczy świata, który za chwilę zadebiutuje w finale NBA. W uniwersum koszykarskich jednorożców Nikola Jokić stworzył własną kategorię - jego podania są z innej bajki.

"Ręce w gotowości!" - trenerzy Denver Nuggets ten prosty komunikat powtarzają od lat wszystkim nowym graczom zespołu. Od razu, na pierwszym treningu. Wszystko po to, by każdy był gotowy i nie oberwał piłką w twarz, w tors, w plecy. Podania Nikoli Jokicia mogą nadlecieć zewsząd i zawsze, dla niego nie ma podań niemożliwych.

Zobacz wideo Dlaczego Polacy kochają freak fighty? "To jest zajeb***"

28-letni Serb to gwiazda, dwukrotny MVP ligi w latach 2021-22. To dzięki niemu Denver Nuggets stali się w ostatnich latach czołowym zespołem NBA – w czwartek rozpoczną grę w jej finale, do którego awansowali, eliminując Minnesota Timberwolves 4-1, Phoenix Suns 4-2 oraz Los Angeles Lakers 4-0. W 15 spotkaniach Jokić aż osiem razy zaliczył triple-double, ale zamiast na punktach i zbiórkach, skupmy się na asystach: 12, 12, 17, 11, 12, 12, 14, 12, 13. Niby nas do tego przyzwyczaił, a jednak szczęka opada.

Jokić ma 211 cm wzrostu i jest środkowym, czyli – w teorii – powinien koncentrować się na walce pod koszem i zbiórkach. Ale w minionym sezonie zasadniczym był czwartym najlepiej podającym ligi ze średnią 9,8 asysty na mecz, a w play-off ten wynik wyśrubował do 10,8 i w tej fazie sezonu jest najlepszy. I gdyby wspomnieć najlepszych podających w historii NBA – takich, którzy z asyst uczynili sztukę – to obok Magica Johnsona, Johna Stocktona, Jasona Kidda, Jasona Williamsa czy Steve'a Nasha, spokojnie można zacząć wymieniać właśnie Jokicia. Właściwie jest już jasne, że Serb przejdzie do historii jako jeden z najlepiej podających.

Nikola Jokić - rozgrywający środkowy, wokół którego kręci się atak

W dużo węższym uniwersum koszykarskich jednorożców, czyli – w skrócie – graczy zmieniających grę ze względu na swoje nietypowe umiejętności podparte unikalnymi warunkami fizycznymi, misiowaty "Joker" stworzył osobną kategorię. Kristaps Porzingis, Joel Embiid, Karl-Anthony Towns, Giannis Antetokounmpo, czy wchodzący za chwilę do NBA Victor Wembanyama są wielcy, świetnie poruszają się z piłką lub rzucają za trzy, ale Jokić bije ich jedyną w swoim rodzaju umiejętnością podań. Podań, które są emanacją inteligencji i artyzmu.

Asortyment Jokicia? Pod nogami do gracza biegnącego za nim. W poprzek boiska, znad głowy i przy podwojeniu, idealnie w ręce strzelca w narożniku. Zbicia, czasem wręcz dotknięcia jak gdyby od niechcenia. Zawijasy zza dwóch rywali. Piłki puszczane za głową, nad ramieniem, za plecami, przy uchu. Przodem, tyłem i bokiem do obręczy. Z patrzeniem lub bez patrzenia. W kontrze, z obwodu, spod kosza. Jokić to po prostu rozgrywający środkowy, wokół którego kręci się cały atak Nuggets.

 

Skąd u niego tak nietypowe umiejętności? Jokić nie jest – jak np. Luka Doncić – synem koszykarza, który od małego siedział w hali, kozłował piłkę, chłonął specyfikę i tajniki gry. Jako nastolatek był zafascynowany wyścigami końskich zaprzęgów, brał w nich udział na amatorskim poziomie, lubił pracować w stajni. Koszykówką, tak na dobrze, zajął się w rodzinnym Somborze, gdy miał 13 lat.

"Oglądałem Magica, Hakeema i Jordana" - mówi Nikola Jokić

"Kiedy zacząłem grać, byłem naprawdę gruby i nie byłem jeszcze wysoki. Grałem jako środkowy, ale także jako rozgrywający. Kozłowałem piłkę na całym boisku. Ale wiecie, najpierw grałem dla zabawy. Dopiero w wieku 16 lat poczułem, że mogę grać naprawdę" – pisał kilka lat temu Jokić na The Players’ Tribune.

Jako nastolatek zaczął oglądać akcje gwiazd – najróżniejszych. "Miałem 15 lat, kiedy pojawił się YouTube. Oglądałem Magica ze względu na jego podania, Hakeema pod kątem jego zwodów w grze tyłem do kosza, no i Jordana, dlatego że jest Jordanem" – pisał Jokić. Jeśli niebawem zdobędzie swoje pierwsze mistrzostwo NBA, będzie można powiedzieć, że ma w sobie coś z każdego z nich – sukcesy, podania, podkoszowe ruchy.

- Czy ja nauczyłem go tych podań? Nie, nie zrobiłem tego – mówił "New York Times" Dejan Milojević, były klasowy serbski koszykarz, który jako trener prowadził Jokicia w belgradzkim Mega Basket, a teraz jest jednym z asystentów w Golden State Warriors. – Jeśli mówimy o tym, jak nauczyć wysokiego gracza podań, to tak, można nauczyć go podstaw i sposobu podawania. Można rozmawiać i pokazywać: kiedy, do kogo, w jakim momencie i jak podać. Ale Nikola ma do tego wszystkiego naturalny talent.

Ten talent dostrzegł też Rafał Juć - polski skaut Nuggets odpowiedzialny za wyszukiwanie i ocenę talentów. Na Jokicia zwrócił uwagę, jeszcze zanim zaczął pracę w Denver - w 2013 r. trakcie mistrzostw świata do lat 19. – Nie wyglądał wówczas na kogoś, kto dojdzie do tego miejsca – wspominał Juć w rozmowie z The Athletic. – Oczywiście, wynotowałem, że jest graczem, który ma szansę na zrobienie kariery, ale nie sądziłem, że 12 miesięcy później będziemy o nim rozmawiać jako o potencjalnym graczu NBA. Wówczas niewiele jeszcze o nim wiedziałem, ale zauważyłem jedno – jaki postęp robi. I to z meczu na mecz.

"Nikola Jokić zaczyna robotę i patrzy, jak reaguje obrona"

Po wyborze z dalekim 41. numerem draftu Jokić - w swoim, nieco powolnym stylu - zaczął wprowadzać w Denver swoje porządki. – Czasami może się wydawać, że w naszym ataku jest za dużo wbiegnięć, ścięć pod kosz, możesz mieć wrażenie, że to nie ma sensu. Ale Jokić sprawia, że sens jest, wręcz chce się to robić, bo wiesz, że możesz dostać podanie i zdobyć łatwe punkty – mówił kilka lat temu Wilson Chandler, były gracz Nuggets.

- Grając z nim, musisz myśleć o koszykówce w odpowiedni sposób. Jeśli nie myślisz, on się frustruje – dodawał inny były kolega Jokicia Austin Rivers. – Jeśli nie wbiegniesz pod kosz w odpowiednim momencie, jeśli nie odczytasz dobrze sytuacji, jeśli nie korzystasz z przestrzeni w odpowiedni sposób, spojrzy na ciebie z wściekłością.

- On wcale nie lubi ciągłego ruchu. Wielu wysokich lubi jak inni gracze ścinają pod kosz, ale on chce, by być cierpliwym i czekać na odpowiedni moment. Nikola zaczyna robotę i patrzy, jak reaguje obrona. I dopiero, jeśli rywale wykonają ruchy, czeka na twoją reakcję i wtedy wykonuje odpowiednie zagranie – dodawał Rivers w rozmowie z The Athletic.

- Często mówimy naszym graczom, żeby nie odwracali głowy, nie spuszczali z niego wzroku. Bo podania Nikoli mogą przyjść wcześnie, mogą przyjść późno. W każdym momencie – tłumaczył David Adelman, asystent trenera Nuggets.

Nikola Jokić czyta grę. "Ma trzecie oko"

- Gram w ten sposób, od kiedy poznałem koszykówkę. Podawanie to coś, co po prostu lubię – mówił Jokić w jednym z wywiadów. A w innym szczerze tłumaczył: - Są momenty, w których podaję piłkę, nie wiedząc, gdzie jest kolega. Ale w NBA trenerzy chcą, by dany gracz w danym momencie znajdował się na konkretnej pozycji. Lubię to, bo czasem nie wiem, co zrobić z piłką, więc przerzucam ją do narożnika i zwykle jest tam jeden z naszych zawodników. Szczególnie w sytuacji, w której stoję tyłem do kosza i nie widzę całego boiska. Czasem chodzi po prostu o to, by czytać grę

A z perspektywy kolegi drużyny – być gotowym. – Czasem Nikola podaje nam, kiedy nie patrzymy, tylko po to, by utrzymać naszą czujność – opowiadał "Denver Post" były skrzydłowy Nuggets Paul Millsap. – To dobra taktyka, gdy na treningu ktoś nie patrzy w jego stronę. Rzuca piłkę, czasem trafia w głowę. Mnie też się to zdarzało. Nie dostałem w twarz, wyczułem piłkę w ostatnim momencie.

- On jest w tym najlepszy – twierdził były gracz Nuggets, a potem ekspert telewizyjny Bill Hanzlik. – Ma trzecie oko. Nie jest atletyczny, nie jest szybki, nie jest dynamiczny, nie skacze wysoko. To, co czyni go niewiarygodnym, to umiejętność przewidywania i czucie w dłoniach. On czuje, co zrobią zawodnicy, jak potoczy się akcja, zanim to się zadzieje.

Pytanie, co zadzieje się teraz. W czwartek Jokić i jego Denver Nuggets zaczynają walkę w finale NBA z Miami Heat. "Joker" na parkiecie będzie rywalizował najczęściej zapewne ze środkowym Bamem Adebayo, choć wiadomo, że w Heat wszystko kręci się wokół Jimmy'ego Butlera. Faworytem są Nuggets, którzy w rundzie zasadniczej mieli lepszy bilans, są wypoczęci po szybkim wyeliminowaniu Lakers i mają przewagę parkietu.

No i fenomenalnego Jokicia.

Więcej o: