Fani Spurs oszaleli. "To najpiękniejszy dzień w historii". Trafili szóstkę

Piotr Wesołowicz
Kiedy patrzy się na wideo z reakcjami fanów Spurs na wylosowanie "jedynki" w drafcie, nie ma możliwości, by się nie śmiać, nie cieszyć i nie wzruszyć wraz z nimi. San Antonio, które w naborze do ligi sięgnie po Victora Wembanyamę, największy od lat koszykarski talent, zwyczajnie dostało hopla.

"Wracamy! Wracamy do gry!", "To najpiękniejszy dzień w historii San Antonio. Dawaaać, Spurs!", "To nam gwarantuje 20 lat domina… Przepraszam, nie mogę dokończyć zdania, moje serce łomocze", "Nie mogę zebrać myśli. Albo ok, wygramy tytuł!" – wykrzykują fani Spurs do kamer lokalnej telewizji KENS 5. Świętują, jakby co najmniej sięgnęli po mistrzostwo NBA, w ekspresji nie ustępują niedawnej fecie z okazji zdobycia scudetto przez Napoli, a przecież jak na razie wygrali coś w rodzaju losowania totolotka.

Zobacz wideo Fornal o finale LM: Fajnie będzie pokazać, że polska siatkówka stoi na wysokim pziomie

No ale trafili przecież trafili szóstkę, i to w kumulacji.

W tle leje się szampan, wznoszący ręce w geście triumfu kibice wylewają piwo na głowy innych. Ludzie wchodzą na bar, machają flagami San Antonio Spurs, a na telebimach widać przebitki z McCormick Place Convention Center w Chicago, gdzie odbyło się losowanie draftu.

Spurs mieli aż 14 proc. szans na to, że będą mieli pierwszeństwo w wyborze nowego zawodnika. Aż, bo to maksimum szans przeznaczone dla najgorszych drużyn NBA. Sporo, ale historia znała przypadki, gdy nie dawało to gwarancji otrzymania "jedynki" w naborze do ligi.

Centrum koszykarskiego wszechświata w Teksasie

A w tym roku stawka była "jedna na milion". Choć i to może za mało powiedziane, bo do draftu zgłosił się 19-letni Victor Wembanyama, największy talent od czasów LeBrona Jamesa, "kosmita" – jak mówił o nim sam "Król". Mierzący 219 cm wzrostu i mający rozpiętość ramion na 243 cm Francuz jeszcze nie postawił gigantycznej stopy na parkiecie NBA, a już jest jej najjaśniejszą wchodzącą gwiazdą. "To najbardziej wyczekiwany gracz, jaki kiedykolwiek tu trafi" – pisze dziennikarz Adrian Wojnarowski.

Słowem: dzięki niepojętym umiejętnościom i międzynarodowej atrakcyjności Wembanyama może uczynić z San Antonio – które w ostatnich latach zaczęło znikać ze sceny najlepszych w NBA – epicentrum koszykarskiego wszechświata.

Na jednej z jego orbit lewituje już Jeremi Sochan – 19-letni Polak wybrany przez Spurs w zeszłym sezonie. Równie wyrazisty, co jego młodszy kolega z Francji – wytatuowany, zaskakujący coraz to nowymi kolorami włosów, z kolczykiem w uchu i nieschodzącym z twarzy uśmiechem. A przede wszystkim będący znakomitym koszykarzem, wybranym do drugiej piątki najlepszych debiutantów, wokół którego Spurs budują przyszłość. Od dziś wokół niego, oraz Victora Wembanyamy.

Dla Polaka to też gigantyczna okazja – w zasadzie na pewno będzie on częścią najbardziej ekscytującej historii NBA nowej ery, aktorem sceny, z której schodzą pomału gwiazdy starszego pokolenia, a ich miejsce zastępują młodzi gniewni.

Wracając do Spurs –  ostatnich czterech latach ani razu nie awansowali do play-off, ale – jakkolwiek by to nie brzmiało – było to częścią pewnego planu. Klub z Teksasu wiedział, że musi się przebudować, wiedział, że nie potrwa to jeden czy dwa sezony. Ale nie wiedział, że punktem zwrotnym będzie wybór w drafcie jednego z największych talentów w historii dyscypliny. "Nie można tego nazwać cudem, ponieważ ludzie tego nie planują. Z definicji nikt ich nie widzi. Ale Spurs czuli i od czterech lat pracowali, by TEN dzień nadszedł" – pisze na łamach "San Antonio Express News" dziennikarz Mike Finger.

Jednak to, jak San Antonio świętowało sukces, urywa się zdrowemu rozsądkowi. Na Instagramie Spurs umieścili wideo, jak na wylosowanie "jedynki" reagują pracownicy klubu. Napisać, że to totalne szaleństwo, to nie napisać nic.

Po raz trzeci w historii klub z San Antonio wylosował pierwszy numer draftu. Wcześniejsze dwa wybory to dziś legendy NBA – David Robinson, który wybrany został w drafcie w 1987 r. oraz Tim Duncan – numer jeden z 1997 r. Dzięki nim Spurs przez 22 kolejne lata występowali w play-off (1998-2019), zgarnęli pięć mistrzowskich trofeów, słowem: zapisali co najmniej kilka ważnych tomów historii NBA.

Sochan częścią najbardziej ekscytującej historii NBA?

Ale wybór Wembanyamy będzie czymś więcej. Wyprowadzi Spurs na zupełnie inną orbitę – bo i dzisiejszy świat jest inny, niż przed 25 laty. Zresztą: Spurs opublikowali na Twitterze nitkę, pokazując reakcję swoich fanów na wylosowanie numeru jeden w drafcie. Kciuki trzymali kibice z całego świata.

Jak bardzo w trakcie loterii szczęście sprzyjało Spurs? Piłeczki pingpongowe z logo klubu – trochę niczym w totolotku – pojawiły się dwukrotnie przy wyborze numer cztery, to więc wymusiło powtórkę losowania. Wtedy już maszyna wypluła piłeczkę z logo Houston Rockets. San Antonio mogło odetchnąć.

Numer trzy zgarnęli Portland Trail Blazers, dwójkę – Charlotte Hornets. Peter J. Holt, który reprezentował Spurs w Chicago, aż krzyknął i wyskoczył z siedzenia, zanim jeszcze zastępca komisarza NBA Mark Tatum zdążył ogłosić zwycięstwo Spurs. – Byłem bliski omdlenia – mówił potem.

Draft odbędzie 22 czerwca, ale wybór numeru jeden będzie formalnością. Sezon startuje w październiku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.