Zwolnienie Doca Riversa z funkcji trenera Philadelphii 76ers było spodziewaną decyzją, po tym jak jego podopieczni po raz trzeci z rzędu odpadli na etapie półfinału Konferencji Wschodniej. Tym razem lepsze od Sixers okazało się Boston Celtics, które całą serię wygrało 4:3. W ostatnim decydującym meczu padł wynik 112:88 dla Celtów.
Rivers podczas swojej trzyletniej kadencji w Philadelphii osiągnął bilans 154 zwycięstw oraz 82 porażki. W obecnym sezonie jego drużyna triumfowała w 54 meczach, co jest najlepszym wynikiem Sixers od ponad dwóch dekad. - Doc jest jednym z najbardziej utytułowanych trenerów w historii NBA, przyszłym Hall of Fame i kimś, kogo ogromnie szanuję - powiedział w oświadczeniu prezes klubu, Daryl Morey.
- Jesteśmy wdzięczni za wszystko, co zrobił tutaj podczas swoich trzech sezonów i dziękujemy mu za ważny wpływ, jaki wywarł na nasz klub. Po tym, jak mieliśmy okazję zastanowić się nad naszym sezonem, zdecydowaliśmy, że konieczne są pewne zmiany, aby osiągnąć nasze cele, jakim jest rywalizacja o mistrzostwo - dodał.
Zmiana szkoleniowca to dopiero początek potencjalnych roszad w ekipie z Philadelphii. Obok poszukiwań nowego trenera, przed władzami klubu konieczność rozwiązania sprawy Jamesa Hardena. Gracz obecnie zarabia 35,6 miliona dolarów, po tym, jak latem zeszłego roku obniżył wynagrodzenie. Według Bobby'ego Marksa z "ESPN", jeśli Harden zrezygnuje z umowy, będzie mógł podpisać czteroletni kontrakt o wartości 202 milionów dolarów z innym zespołem lub o wartości 210 miliona dolarów w obecnym klubie. Harden jest największą gwiazdą drużyny obok Joela Embiida, który został MVP fazy zasadniczej NBA.