Decydująca noc w NBA. Mistrzowie poza burtą. Rewelacja sezonu też wyeliminowana

Los Angeles Lakers i Miami Heat zrobiły wielki krok do tytułu mistrzowskiego NBA. Wywalczyły awans do finału swoich Konferencji. Lakers po serii sześciu pasjonujących spotkań wyeliminowali broniących tytułu Golden State Warriors. Heat okazali się natomiast lepsi od rewelacyjnych w tym sezonie New York Knicks. Obie drużyny przypieczętowały sukces minionej nocy.

W nocy z piątku na sobotę czasu polskiego w play-offach NBA odbyły się szóste spotkania w rywalizacjach Los Angeles Lakers - Golden State Warriors oraz Miami Heat - New York Knicks. Wcześniej awans do finału Konferencji Zachodniej wywalczyli koszykarze Denver Nuggets, którzy pokonali w półfinałowej serii Phoenix Suns 4:2.

Zobacz wideo Traktowanie sędziów? Listkiewicz nie kryje oburzenia

Los Angeles Lakers dopięli swego i wyeliminowali Golden State Warriors 

Drużna z Miasta Aniołów od początku prowadziła w serii spotkań przeciwko aktualnym mistrzom NBA. Po pięciu meczach było 3:2 i ekipa Stepha Curry'ego potrzebowała wygranej, żeby móc dalej liczyć się w walce o obronę mistrzowskiego tytułu.

Od początku meczu to jednak Lakersi prowadzili grę, pokazując, że są w lepszej formie niż drużyna z San Francisco. Prowadzeni przez LeBrona Jamesa gospodarze wygrywali każdą kwartę, systematycznie powiększając przewagę nad rywalami. Chociaż Curry robił, co mógł, to brakowało mu wsparcia ze strony kolegów, na jakie mógł liczyć James. Gwiazda Warriors rzuciła 32 punkty, a drugim punktującym był dopiero Donte DiVincenzo z 16 punktami. Z kolei James zaliczył 30 punktów i miał obok siebie Austina Reavesa (23 punkty), D'Angelo Russella (19 punktów), czy Anthony'ego Davisa (17 punktów).

Ostatecznie Los Angeles Lakers pewnie wygrali 122:101, zwyciężając w całej rywalizacji 4:2. Dzięki temu dołączyli do Denver Nuggets w finale Konferencji Zachodniej. Pierwszy mecz tej rywalizacji zostanie rozegrany już w nocy z wtorku na środę.

Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl

41 punktów Jalena Brunsona nie wystarczyło do wygranej New York Knicks z Miami Heat

Zdecydowanie bardziej wyrównane było szóste starcie Miami Heat z New York Knicks. Koszykarze z Miami prowadzili w serii 3:2 i na własnym parkiecie stanęli przed szansą na zamknięcie rywalizacji. Po dwóch kwartach było 51:50 i wszystko zapowiadało, że spotkanie rozstrzygnie się w samej końcówce. 

W drugiej części gry Miami Heat ciągle utrzymywali prowadzenie i ani razu nie dali rywalom rzucić większej liczby punktów. Chociaż po stronie Knicków szalał Jalen Brunson, który rzucił w całym meczu 41 punktów, to ciągle było to za mało, żeby ostatecznie sięgnąć po zwycięstwo. Utrzymywana przewaga pozwoliła Miami wygrać 96:92 i awansować do finału konferencji wschodniej. W serii ekipa z Florydy wygrała 4:2.

Rywalem Miami Heat w finale Konferencji Wschodniej będzie lepsza drużyna z pary Boston Celtics - Philadelphia 76ers. Jak na razie w serii jest remis 3:3. Drugiego z finalistów wyłoni ostatnie, siódme spotkanie, które zostanie rozegrane w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Więcej o: