Sochan pokazał, co potrafi. Wow. I dostał nowy przydomek [WIDEO]

Wynikiem 110:122 zakończył się sobotni mecz San Antonio Spurs z Houston Rockets w lidze NBA. Kolejny bardzo solidny występ zanotował Jeremy Sochan, który był drugim najskuteczniejszym strzelcem w zespole.

Mecz dwóch drużyn z Teksasu rozgrywany w nocy z soboty na niedzielę miał dodatkowy ciężar gatunkowy. Choć obie drużyny nie mają szans na grę nawet w fazie play-in, wciąż otwarta pozostaje kwestia miana jednej z trzech najgorszych drużyn w lidze, co da lepszą pozycję przed loterią draftu latem tego roku. Po krótkiej serii zwycięstw drużyna z San Antonio musiała więc "uważać", by zbytnio nie zbliżyć się do Charlotte Hornets.

Zobacz wideo Słoweńcy już wkrótce mogą mieć przewagę nad resztą świata w skokach

Devonte' Graham to za mało

Zasadniczo ciężko wskazać kluczową postać po stronie Houston Rockets, która poprowadziłaby swój zespół do zwycięstwa. Bardzo solidne występy zanotowali Tari Eason (20 punktów), Kenyon Martin Junior (14 punktów, 13 zbiórek) oraz Alperen Sengun (16 punktów, 10 zbiórek). Po stronie San Antonio Spurs, znakomicie zaprezentował się Devonte' Graham, który wykorzystał swoje umiejętności gry na obwodzie. Były zawodnik m.in. Charlotte Hornets zdobył 28 punktów, trafiając 7 rzutów za trzy.

Kolejne bardzo przyzwoite spotkanie zanotował też Jeremy Sochan. Polak nie zdołał ponownie wykręcić double-double, lecz 14 punktów, 6 zbiórek i 2 przechwyty to co najmniej przyzwoity występ. Niestety silny skrzydłowy San Antonio Spurs ponownie nie był skuteczny zza łuku, nie trafiając żadnej z pięciu podjętych prób. 

Reprezentant Polski na parkiecie w sumie spędził nieco ponad 29 minut. W tym czasie udało mu się także zanotować typowe dla siebie zagrania w ofensywie. Mowa m.in. o minięciu obrońcy rywali pivotem i zakończeniu akcji swobodnym wsadem, który stał się firmowym zagraniem Sochana. Nasz rodak na stałe otrzymał też przydomek "The Destroyer", czyli "niszczyciel", związany z jego stylem gry pod koszem rywala.

Decydująca druga połowa

Jeśli chodzi o sam przebieg spotkania, drużyna Rockets dopiero pod koniec pierwszej połowy zaczęła zyskiwać wyraźną przewagę. Jeszcze na kilka minut przed końcem drugiej kwarty, na tablicy wyników widniał remis, który dawał kibicom gospodarzy nadzieję na trzecie zwycięstwo z rzędu, które mogło przybliżyć zespół Gregga Popovicha do straty czołowego miejsca w draft lottery.

76ers Mavericks BasketballLuka Doncić i Kyrie Irving ustanowili nowy, niebywały rekord. Ekipa marzeń w Dallas Mavericks

Druga połowa spotkania zdecydowanie należała jednak do graczy z Houston. Choć początkowo Spurs stawiali jeszcze opór, starając się odrabiać około dziesięciopunktową przewagę, w czwartej kwarcie było już po wszystkim. Na sześć minut do końca spotkania przewaga Rockets urosła do piętnastu punktów, co było praktycznie niemożliwe do nadgonienia.

"Ostrogi" nie zbliżyły się do 13. lokaty w konferencji zachodniej, zajmowej przez Portland Trail Blazers. Sochan i spółka wciąż tracą też cztery zwycięstwa do Charlotte Hornets, zajmujących czwarte od końca miejsce w ogólnej tabeli NBA, istotnej pod względem udziału w draft lottery. Gorsi od drużyny z San Antonio są jedynie Detroit Pistons i Houston Rockets, mający na swoim koncie kolejno jedno i dwie wygrane mniej.

Piotr Grabowski ustanowił rekord GuinnessaPolski koszykarz zapisał się w historii. Trafił do księgi rekordów Guinnessa. "Tego wcześniej nie było"

Kolejny mecz Jeremy Sochan i spółka rozegrają już dzisiejszej nocy. Przeciwnikami Spurs ponownie będą zawodnicy Rockets, którzy tym razem przyjmą Polaka i jego kolegów na własnym parkiecie.

Więcej o: