Sezon zasadniczy ligi NBA wchodzi już w drugą, decydującą fazę. Poszczególne zespoły coraz poważniej walczą więc o kolejne zwycięstwa, by przybliżyć się do awansu do wiosennych play-offów. O grze w nich praktycznie zapomnieć mogą już koszykarze San Antonio Spurs, którzy zanotowali kolejną porażkę, tym razem na wyjeździe z Memphis Grizzlies 113:121.
Niestety, podobnie jak reszta młodych zawodników, rozpoczynających swoją karierę w NBA, Jeremy Sochan ma problemy z utrzymaniem równej, wysokiej formy. Teraz przyszedł moment, w którym polski skrzydłowy nieco obniża loty i było to widać na parkiecie w Memphis. 19-letni koszykarz spędził na boisku nieco ponad 30 minut, zdobywając 7 oczek (2/11 z gry, 1/3 zza łuku), notując 2 asysty, 2 przechwyty i zbierając 5 piłek. Niestety przydarzyły mu się też 3 straty.
Pod względem zdobyczy punktowej, od Sochana w drużynie Spurs gorszy był jedynie Stanley Johnson, który zdobył 6 oczek. Jednocześnie Polak spędził na parkiecie najwięcej czasu ze wszystkich podopiecznych Gregga Popovicha, co świadczy o zaufaniu znakomitego trenera do naszego reprezentanta.
Z punktu widzenia ekipy z Memphis, poniedziałkowy triumf nad drużyną Spurs jest więcej niż bardzo ważny. Drugi zespół konferencji zachodniej, gdzie rywalizacja o wejście do play-offów jest niezwykle interesująca, musiał poradzić sobie bez swojej gwiazdy, Ja Moranta. W jego buty zdołał wejść inny rozgrywający, Tyus Jones, zdobywca 24 oczek. Na tablicach rządził z kolei nowozelandzki weteran, Steven Adams.