Jeremy Sochan ma 19 lat i rozegrane 24 mecze w NBA. Debiutant z San Antonio Spurs zdobywa w nich średnio po 7,5 punktu oraz 4,2 zbiórki. Prezentuje się dobrze, ale zawodzi, jeśli chodzi o rzut. Reprezentant Polski ma tylko 18 proc. skuteczności za trzy i ledwie 43 proc. z rzutów wolnych. Oba wskaźniki są dużo poniżej przyjętej normy i właściwie trudno powiedzieć, który jest bardziej rozczarowujący.
Sochan nad rzutem pracuje od początku sezonu, ale to, co zobaczyliśmy w poniedziałkowym, wygranym przez Spurs 124:105 meczu z Houston Rockets, zadziwia - to albo rewolucja, albo testy. Pod koniec pierwszej kwarty skrzydłowy Spurs stanął na linii rzutów wolnych i oba wykonał jedną ręką. To na koszykarskich parkietach obrazek bardzo rzadki, a w wykonaniu Sochana – pierwszy taki przypadek.
Polak już na przedmeczowym treningu w Houston ćwiczył wolne jedną ręką pod okiem trenera Spurs Gregga Popovicha, w meczu z Rockets w sumie wykonywał cztery wolne - każdy z nich w ten sposób, trafił tylko jednego. W całym sezonie - dotychczas używając obu rąk - wykorzystał ledwie 12 z 28 prób. Nie ma wątpliwości, jest źle.
O ocenę rzutu Sochana, a przede wszystkim radykalnej zmiany wykonywania wolnych, zapytaliśmy Andrzeja Plutę. Były reprezentant Polski to uznany mistrz, jeśli chodzi o rzucanie. Jego treningowy rekord to 238 celnych wolnych z rzędu. I 66 za trzy punkty.
- Trudno jest mi oceniać ten konkretny przypadek, bo nie miałem z Jeremim styczności, nie wiem, jakie ma zalecenia treningowe w San Antonio. Widziałem oczywiście jego próby, to nie jest całkiem zły rzut, jeśli chodzi o płynność, o technikę. Ale widać też, że jest sporo rzeczy do poprawy – mówi Sport.pl Pluta, który od kilku lat prowadzi koszykarską szkółkę w Radzionkowie.
O rzucie Pluta mówi tak: - Najważniejsza jest technika, ale nie można jej postrzegać tylko przez pryzmat końcowego ruch rąk. Technika rzutu obejmuje cały płynny ruch – od nóg, przez ramiona i barki, do dłoni i końcówek palców, które nadają piłce rotację. I jak to wszystko jest dobre, to wchodzi automatyzm.
- Uczniom powtarzam, że rzuty wolne muszą mieć wypracowane tak, że jak o trzeciej w nocy ktoś wyrwie ich ze snu i ustawi na linii, to muszą wykonać je automatycznie – mówi Pluta. I tu skręca w kierunku Sochana. - Uważam, że radykalne zmiany nie są dobre, bo wtedy zawodnik uczy się wszystkiego od nowa. Pamiętam, że kiedyś Mariusza Bacika, który też miał problemy z wolnymi, próbowano uczyć rzucania jedną ręką i nie wyszło mu to na dobre.
Pluta jednak zaznacza: - Jeremy Sochan jest w najlepszej lidze świata, ma wokół siebie najlepszych trenerów, więc wypada stwierdzić, że wszyscy wiedzą, co robią. Może to, co widzimy, to początek większej zmiany, początek wypracowania nowej techniki? Najpierw jedna dobrze ułożona ręka, potem dołożenie drugiej, praca nad detalami, trajektorią i na końcu ten automatyzm. To wciąż młody zawodnik – kończy polski mistrz rzutów wolnych.
Rewolucyjne podejście Sochana do techniki rzutów wolnych chwali LJ Ellis z serwisu Spurs Talk. "Wielu graczy NBA ma problemy z rzutem, ale rzadko zdarza się, aby tak młody gracz podejmował tak radykalny krok, aby rozwiązać problem. I robi to publicznie. Brawa dla Sochana za odwagę" - napisał.
Ellis zwraca uwagę, że Sochan w zbyt dużym stopniu używa przy rzucie lewej ręki, która powinna kontrolować kierunek, przytrzymywać piłkę, a nie wypychać ją w kierunku kosza. "Chodzi o to, by lewa ręka szybciej przestawała dotykać piłki. I jedyny sposób, żeby szybko do tego doprowadzić, jest ćwiczenie rzutu jedną ręką. To, że Sochan jest skłonny rzucać wolne w ten sposób podczas meczów, pokazuje, w jak dużym stopniu słucha trenerów i chce wykonać dodatkowy wysiłek, by rzucać poprawnie" - twierdzi Ellis.
O rzucie Sochana i konieczności poprawy tego elementu mówiło się już przed draftem NBA. Grając przez rok w NCAA w zespole Baylor trafiał 59 proc. wolnych, w sumie miał 53 na 90. W San Antonio na treningach rzutowych korzysta z najnowocześniejszej technologii, o czym niedawno szerzej pisaliśmy na Sport.pl.
– Nie ma wątpliwości, że Jeremy jest dziś dużo lepszym graczem, niż był w NCAA. Ale to właśnie rzut jest tym, nad czym jest najbardziej skupiony w debiutanckim sezonie – mówi Sport.pl Tom Orsborn, dziennikarz "San Antonio Express News". – Praktycznie po każdych zajęciach zostaje do późnej nocy i razem ze specjalistami z tej dziedziny pracuje nad techniką – dodaje Orsborn.
– Są wzloty i upadki. Czuję się tak, jakby mnie ktoś testował – koszykarscy bogowie lub ktoś inny – mówił Sochan. - Ale ja się nie poddaję, utrzymuję pewność siebie. Wierzę w swój rzut, trenerzy w niego wierzą, więc będę rzucał.
Dwoma, ale i jedną ręką. Byle skutecznie.