19-letni Jeremy Sochan w pierwszych sparingach San Antonio Spurs przyzwyczajał się do gry w NBA, trudno powiedzieć, że w jakimś elemencie zachwycał. Miał sporo problemów ze skutecznością, szczególnie z dystansu. Jednak w ostatnim spotkaniu z Oklahoma City Thunder (112:118) zagrał lepiej niż w poprzednich meczach. Wyszedł w pierwszej piątce Spurs trzeci raz z rzędu. Na parkiecie spędził 22 minuty. W tym czasie zdobył sześć punktów, zanotował siedem zbiórek (z czego cztery w ataku) i jeden przechwyt. Zaliczył jedną stratę, faulował trzy razy. Ale niewątpliwie z pięciu rozegranych sparingów ten mecz był jednym z lepszych w jego wykonaniu.
Polski koszykarz był bardzo aktywny w ofensywie. Liczbowo to jego najlepszy mecz w przedsezonowych sparingach NBA, ale mimo to można mieć niedosyt. Mógł mieć dwucyfrową liczbę punktów na swoim koncie. Miał 3/7 z gry oraz rozczarowujące 0/4 z wolnych.
Sochan wciąż musi pracować nad celnością, szczególnie jeśli chodzi o rzuty za trzy punkty. Dwa razy rzucał z dystansu, ale ani razu nie trafił. W tym elemencie zawodzili wszyscy koszykarze Spurs. Łącznie 26 razy rzucali za trzy punkty, ale trafili tylko pięć takich rzutów.
Nasz jedynak w NBA popisał się efektownym wsadem pod koniec drugiej kwarty, gdy Spurs prowadzili 59:57. Został sam pod koszem, a gdy dostał piłkę, aż prosiło się zawiesić się na obręczy. Tak też zrobił. Skoczył, wpakował piłkę do kosza i wisiał chwilę nad parkietem. Publiczność była pod wrażeniem tej akcji.
Polak został nawet wyróżniony przez NBA w jej mediach społecznościowych, która nazwała akcję "Młotem Sochana".
Spurs zakończyli prezeson z jednym zwycięstwem i czterema porażkami na koncie. Pozostaje wierzyć, że to są złe dobrego początki Sochana. Ekipa z Teksasu zacznie sezon NBA w nocy z 19 na 20 października polskiego czasu. Spurs zagrają u siebie z Charlotte Hornets.