Jeremy Sochan zadebiutował w Spurs. Skończyło się pogromem

Łukasz Cegliński
Pierwsza trójka, pierwszy wsad, pierwsze bloki, pierwsze błędy - Jeremy Sochan zadebiutował w San Antonio Spurs w wyjazdowym meczu z Houston Rockets, pierwszym sparingu przed sezonem NBA. 19-letni reprezentant Polski z kwarty na kwartę był bardziej widoczny, ale powodów do zadowolenia nie miał - jego zespół został rozgromiony 96:134.

- Numer 10, Spurs, kolorowe włosy, ale to nie Dennis Rodman - stwierdził na początku drugiej kwarty jeden z komentatorów lokalnej telewizji z Houston. To był moment, w którym 19-letni Jeremy Sochan po raz pierwszy w życiu pojawił się na boisku jako zawodnik drużyny NBA. I do takich uwag trzeba się przyzwyczaić, bo często zmieniający fryzury i kolor włosów Sochan będzie je w naturalny sposób wywoływał. Tym bardziej, że przywołany Rodman - jeden z najbardziej kontrowersyjnych, a zarazem barwnych koszykarzy NBA w historii - przez chwilę grał właśnie w San Antonio z numerem 10.

Zobacz wideo Ring girls KSW. "Ta praca wcale nie jest łatwa. Dziewczyny często zjadał stres"

Kibice Spurs i fani koszykówki w Polsce czekają jednak, aż wybrany z dziewiątym numerem tegorocznego draftu Sochan zacznie wywoływać zachwyty tym, co pokaże na parkiecie. W niedzielę, w pierwszym przedsezonowym sparingu, zbyt wiele nie pokazał - przynajmniej w ataku, bo w obronie prezentował się lepiej. Zaczął jednak bezbarwnie, w drugiej kwarcie przez kilka minut biegał po boisku nie dotykając piłki, a gdy ostatecznie ją dostał, to najpierw spudłował za trzy z lewego narożnika, a potem popełnił stratę wchodząc w pole trzech sekund z prawej strony. Czym właściwie wpisał się w grę zespołu - w połowie drugiej kwarty był moment, w którym Spurs przegrywali 21:41, mieli 1/12 za trzy i aż siedem strat.

Jeremy Sochan czekał dłużej na debiut

Na debiut w koszulce Spurs Sochan czekał dłużej niż inni debiutanci w zespole - ze względu na Covid-19 nie mógł zagrać w lipcowych rozgrywkach Ligi Letniej, pierwszy mecz w drużynie z San Antonio rozegrał dopiero w Houston. W poprzedzających ten inauguracyjnych sparing dniach zespół zaliczył cztery treningi. - Myślę, że już jest wszechstronnym graczem. Oczywiście, są rzeczy, które musi poprawić, ale wygląda na to, jakby wiele rzeczy już rozgryzł - mówił o Sochanie środkowy Spurs Jakub Poetl.

W Houston goście z San Antonio przegrywali do przerwy 37:62 i nie tylko reprezentant Polski miał wiele do rozgryzienia. Drugą połowę Sochan rozpoczął na boisku i był nieco bardziej widoczny, zebrał piłkę w obronie, dwa razy wyprowadził kontrę, ustawił się do gry tyłem do kosza, wymuszając faul. Ale w chaotycznym, rwanym ataku Spurs, w którym dominowały niecelne rzuty za trzy (11/42 w meczu, czyli marne 26 proc.), długo nie mógł odnaleźć swojego miejsca. Kilka razy nieźle pokazał się natomiast w defensywie, gdzie szybko przesuwał się na nogach, potrafił ustać jeden na jednego wchodzącemu pod kosz obwodowemu czy powalczyć przeciwko wysokim graczom. Choć także zaliczyć przewinienia, które wymuszali bardziej doświadczeni rywale.

Swoje pierwsze punkty dla Spurs Sochan zdobył na początku czwartej kwarty, kiedy trafił za trzy mimo bliskiej obecności rywala. Potem potężnie zablokował przeciwnika w kontrze, a chwilę później dobił wsadem niecelny rzut kolegi. Ostatecznie Spurs przegrali w Houston 96:134. Sochan grał przez 17 minut - miał pięć punktów, cztery zbiórki, trzy bloki i przechwyt, a także dwie straty i cztery faule. Jeśli czymś zwrócił na siebie uwagę, to wspomnianymi zachowaniami w obronie - Sochan trafił do NBA z opinią gracza, który w defensywie potrafi pilnować graczy z każdej pozycji i w małej niedzielnej próbce to potwierdził.

Z grona sześciu debiutantów, którzy byli w niedzielę w składzie Spurs, reprezentant Polski pojawił się na boisku jako drugi - przed nim na parkiet wyszedł Blake Wesley, który ostatecznie zdobył siedem punktów i cztery asysty. 10 punktów w 14 minut dodał inny pierwszoroczniak Malaki Branham. Warto dodać, że w drużynie trenera Gregga Popovicha zabrakło potencjalnego lidera Keldona Johnsona oraz obwodowego Josha Primo - obaj leczą urazy, ale powinni być gotowi na inaugurację sezonu.

A jeśli jeszcze mowa o debiutantach - świetnie spisali się ci z Rockets. Wybrany z trzecim numerem draftu Jabari Smith zdobył 21 punktów, m.in. dzięki temu, że miał 5/8 za trzy, zebrał także osiem piłek po niecelnych rzutach. Inny debiutant, wybrany z nr. 17. Tari Eason, też zdobył 21 punktów, do których dodał 10 zbiórek.

Kolejny sparing Spurs zagrają w czwartek w San Antonio - ich rywalem będą Orlando Magic. Pierwszy mecz sezonu - 19 października z Charlotte Hornets.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.