Koszykarze Los Angeles Lakers już po raz piąty (najwięcej ze wszystkich drużyn NBA) w zaledwie 21 spotkaniach tego sezonu musieli grać dogrywkę. Dotychczas aż cztery razy wygrali - na wyjeździe z San Antonio Spurs 125:121 i Indianą Pacers 124:116 oraz u siebie z Charlotte Hornets 126:123 i Miami Heat 120:117.
W piątkowy wieczór drużyna prowadzona przez Franka Vogela była zdecydowanym faworytem meczu z Sacramento Kings. Tym bardziej że goście grali bez kontuzjowanych Richauna Holmesa i Harrisona Barnesa. Jeszcze na początku czwartej kwarty gospodarze prowadzili trzynastoma punktami (86:73), ale stracili całą przewagę. 21 sekund przed końcem meczu do dogrywki doprowadził De'Aaron Fox. Tuż przed końcową syreną rzut mogący dać zwycięstwo spudłował Lebron James. Potem koszykarze musieli zagrać aż trzy dogrywki. Ostatecznie goście wygrali 141:137.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Ostatni mecz Lakers z trzema dogrywkami w NBA był aż dziesięć lat temu. Wtedy pokonali Phoenix Suns 139:137, a Kobe Bryant zdobył 42 punkty.
Gospodarzom nie pomogła dobra dyspozycja Lebrona Jamesa i Russella Westbrooka. Stali się oni pierwszym duetem od 43 lat, w którym każdy z zawodników zdobył co najmniej 25 punktów i miał przynajmniej dziesięć asyst. Ostatni raz w 1978 roku dokonali tego Norm Nixon i Kareem Abdul-Jabbar.
Los Angeles Lakers z bilansem 10 zwycięstw i 11 porażek zajmują dopiero siódme miejsce w konferencji zachodniej. Na jedenastej pozycji są Sacramento Kings (8 wygranych i 12 porażek).