Nowa piłka sieje zniszczenie w NBA. "Cholera, tylko nie to!"

Piotr Wesołowicz
To temat, który na początku sezonu NBA rozpala najmocniej - koszykarze pudłują na potęgę. Część z nich winę za nieskuteczność zrzuca na nowe piłki, które władze ligi wymieniły po raz pierwszy od 37 lat.

To nie był łatwy mecz, ale Clippers w końcu udało się wyszarpać wygraną. We wtorek wieczorem ekipa z Los Angeles – skromnie, bo skromnie – ale pokonała u siebie Oklahoma City Thunder 99:94.

Zobacz wideo Jan Błachowicz: Nie miałem woli przetrwania. Zrobiło mi się ciemno przed oczami

Po meczu lider Clippers Paul George - mimo że zdobył aż 32 punkty, najwięcej w zespole - miał nietęgą minę. Trafił tylko 11 z 24 rzutów z gry. Jak na superstrzelca to dość przeciętnie. – To nie tak, że szukam wymówek czy coś w tym stylu – zaczął konferencję prasował. I zaraz dodał: – Ale tutaj chodzi o piłkę.

"Jest inna, nie tak delikatna. Sami się przekonacie"

Dodajmy – nową piłkę. Niektórzy mogli to przegapić: po 37 latach NBA zmieniła dostarczyciela sprzętu. Piłek dla najlepszej ligi świata (ale też dla WNBA, G League, Basketball Africa League oraz gry NBA 2K) nie produkuje już Spalding, a Wilson. To powrót do korzeni – Wilson był już producentem oficjalnej piłki NBA w latach 1946-1983. Wilson już nie będzie więc kojarzyć się przeciętnemu odbiorcy jedynie z filmem "Cast Away" z Tomem Hanksem w roli głównej. Od teraz kozłować nią, rzucać i trzymać w rękach będą LeBron James, Kevin Durant i reszta najlepszych koszykarzy na świecie.

Oczywiście, ma ona ten sam kształt i rozmiar, ale zdaniem tych, którzy jej używają, jest – zwyczajnie – inna. – Inna w dotyku, nie tak delikatna. Sami zobaczycie, ile będzie w tym sezonie NBA paskudnych rzutów i niedolotów – przestrzegał Paul George.

Chris Mannix ze Sports Ilustrated ujawnił, że sprawa przeniosła z hal do gabinetów. CJ McCollum, koszykarz Portland Trail Blazers i prezes NBPA, związku zawodowego koszykarzy, ma spotkać się z władzami NBA, by omówić temat. - Dla jasności, to nie wina piłki, że pudłujemy. Tylko i wyłącznie nasza – zaznaczył koszykarz.

No dobrze, jak z formą strzelecką graczy NBA jest naprawdę? Zerknijmy w statystyki. Podsumowując pierwsze 102 mecze nowego sezonu, procentowa średnia trafionych rzutów z gry wynosiła 44,6 – to najniższy wynik od 2004 r. Podobnie w przypadku celnych rzutów za trzy. Tutaj skuteczność wynosi 34,2 proc – i jest najniższa od ponad 20 lat. Dla przykładu – Damian Lillard trafia w tym sezonie ledwie co czwarty rzut za trzy (23,1 proc.). George przyznał, że "wierzy", iż to wina nowej piłki.

Oczywiście, McCollum ma rację. Fatalne pudła to wina przede wszystkim koszykarzy. Po zmianie przepisów, które nie pozwalają już tak łatwo wymuszać fauli przy rzutach za trzy, strzelcy dwa razy się zastanawiają, zanim "odpalą" kolejną trójkę. Jeszcze w zeszłym sezonie, gdy gracz widział, że piłka nie wpadnie do kosza, próbował wymusić faul, wpadając w rywala. W "nowej" NBA to już nie przechodzi.

Poza tym liczby z początku rozgrywek mogą być mylące - eksperci podkreślają, że gracze NBA zwykle wkraczają w sezon leniwie, dopiero po kilkunastu meczach łapią rytm, częściej trafiają i pracują na lepsze statystyki.

NBA już raz musiała się wycofać rakiem

Warto jednak do pudeł dopisać wysoką liczbę strat. W tym sezonie każda drużyna NBA gubi piłkę średnio aż 15 razy w meczu. Jeśli ta średnia się utrzyma, będzie najwyższą od sezonu 2006/2007, w którym NBA – dobrze się domyślacie – postanowiła wprowadzić do ligi nową piłkę.

Wówczas Spalding próbował podmienić tradycyjną, skórzaną piłkę i zastąpić ją futurystyczną, syntetyczną z mikrofibry. No właśnie – próbował, bo zawodnicy szybko się przeciwko nowej piłce zbuntowali. – To najgorsza decyzja w historii NBA – wściekał się w swoim stylu Shaq O’Neal.

Nieco bardziej merytorycznie próbował sprawę wyłożyć ówczesny gwiazdor Bulls Ben Gordon: – Piłka klei się do ręki jak posmarowana klejem. Poprzednia na początku meczu wypadała z dłoni, ale im dłużej trwał mecz, tym skóra bardziej nasiąkała potem i odzyskiwaliśmy jej czucie. Z tą jest odwrotnie: na początku jest jak przykręcona do ręki śrubami, a potem tak śliska, że nie można jej opanować. Tragedia!

Dziennikarz Przemysław Garczarczyk, amerykański korespondent, pisał wówczas na łamach Interii: – Z odległości jednego metra nie można zobaczyć różnicy, ale już po pierwszym koźle nie sposób nie odnieść wrażenia, że zamiast solidnej skórzanej piłki, niezmienianej przez NBA od 1970 r., mam w ręku coś znacznie tańszego i – powiedzmy szczerze – prymitywniejszego.

NBA z tamtej decyzji się wycofała, eksperyment potrwał tylko sześć miesięcy, ale władzom ligi było wtedy łatwiej naprawić błąd – dostawca piłek był ten sam, umowa wciąż obowiązywała, wystarczyło wrócić do tego, co świetnie funkcjonowało przez lata. Jak będzie w przypadku współpracy z Wilsonem? Co prawda długość i wartość umowy nie jest znana, ale można domyślać się, że NBA podpisała z tą firmą wieloletnią, opiewającą na setki milionów dolarów umowę. Podobną do tej, którą związała się z Nike w 2015 r. – ośmioletnią i opiewającą na miliard dolarów.

Skandal w Japonii, Stanach i Meksyku

Kontrowersje nowych piłek nie dotyczą zresztą tylko koszykówki – w 2013 r. dziennikarze Bangkok Post ujawnili, że władze Nippon Professional Baseball, profesjonalnej ligi bejsbolu w Japonii, zataiły przed zawodnikami zmianę piłki, by uatrakcyjnić grę. Podobnie skandale były w MLB i lidze Meksyku.

Więcej sportowych treści znajdziesz na Gazeta.pl

Co ciekawe, firma Wilson wysłała przed sezonem swój nowy produkt do setek graczy NBA, by oswoić ich z nową piłką i poznać ich opinię. Skrzydłowy Miami Heat Duncan Robinson powiedział wówczas, że jeśli ktoś poda mu piłkę, to na "tysiąc procent" będzie w stanie odróżnić tę Wilsona od Spaldinga. Nikola Jokic z Denver Nuggets dodał, że trzymając w ręce Wilsona czasami traci kontrolę podczas gry. Amin Elhassan, który pracował z kilkoma klubami NBA, przyznał zaś, że gracze "nienawidzą" nowej piłki. Jeszcze przed sezonem Kevin Durant wściekał się na Instagramie, pisząc: "Do cholery, tylko nie to!".

Ale wielu obserwatorów podkreśla też, że koszykarze NBA mogą być zwyczajnie wybredni i rozpuszczeni. Weteran ligi Otto Porter Jr powiedział: – Od kiedy jestem w lidze, piłka zmieniała się dwa czy trzy razy. Potrzeba czasu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA