"Moje ciało, mój wybór". Szturm na Brooklynie. "Murem za Kyriem. Kozioł ofiarny"

Ponad stu protestujących sforsowało bramki i próbowało wedrzeć się do Barclays Arena. W ten sposób chcieli wyrazić poparcie dla Kyriego Irvinga - wciąż niezaszczepionego gwiazdora NBA.

"Moje ciało, mój wybór", "murem za Kyriem", "pozwólcie Irvingowi grać", "kozioł ofiarny", "szczepionki to śmierć" - takie transparenty mieli ze sobą antyszczepionkowcy, którzy w niedzielę szturmem chcieli wedrzeć się do Barclays Arena, w której do meczu z Charlotte Hornets szykowali się Brooklyn Nets.

Zobacz wideo Bardzo krótka konferencja Michniewicza. "Chciałem przeprosić"

A szykowali się bez Kyriego Irvinga. Władze klubu z Nowego Jorku odsunęły go od drużyny do czasu, aż przyjmie szczepionkę. Koronawirusowych denialistów ta decyzja rozsierdziła. W niedzielę niemal nie zakończyło się to tragedią.

Antyszczepionkowców musiała powstrzymać policja

Demonstracja początkowo przebiegała pokojowo. Kilkaset osób blokowało co prawda ruchliwą Flatbush Avenue, ale do większych ekscesów nie dochodziło. Skandowano, machano transparentami z antyszczepionkowymi hasłami oraz amerykańskimi flagami. Dopiero po jakimś czasie protestujący sforsowali bramki i chcieli wedrzeć się do hali. Doszło do przepychanki, protestujących powstrzymała dopiero interwencja ochrony, której pomogła nowojorska policja.

 

Kyrie Irving na razie się nie zaszczepił. I choć twierdzi, że nie jest antyszczepionkowcem (nie da się jednak ukryć, że jest zafascynowany teoriami spiskowymi), to walczy jedynie o możliwość wyboru.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Władze NBA nie mają własnych przepisów dotyczących szczepień, posługują się więc wytycznymi lokalnych władz. A w Nowym Jorku w imprezie masowej w zamkniętym pomieszczeniu mogą brać udział jedynie osoby zaszczepione. To sprawia, że Irving nie może uczestniczyć w domowych meczach Nets. Władze klubu – jak pisze ESPN – przyjmą go na nowo z otwartymi ramionami, o ile zastosuje się do zaleceń władz miasta. Jak na razie nie wystąpił w żadnym z trzech meczów nowego sezonu.

Wygląda na to, że pozostałe gwiazdy Nets tracą do Irvinga cierpliwość. James Harden już wcześniej przyznał, że nie zaprząta sobie Irvingiem głowy, bo ma "robotę do wykonania". Po porażce z Hornets 95:111 Kevin Durant dodał: – Chcę, by wrócił, ale przecież nie będę o tym rozmyślał w trakcie gry.  

Więcej o:
Copyright © Agora SA