Tego ciepłego, czerwcowego wieczoru Nikola Jokić nawet nie włączał komputera. Gdy komisarz Adam Silver odczytywał jego nazwisko w trakcie draftu do NBA w 2014 r., 19-letni Jokić spał w swoim domu w Belgradzie, siedem tysięcy km od Barclays Arena na Brooklynie, gdzie trwała uroczystość. Do Nowego Jorku w zastępstwie posłał brata, Nemanję. Ze snu wybudził go wibrujący telefon. – Zostałeś wybrany z numerem 41., sięgnęli po Ciebie Denver Nuggets! – ekscytował się jego menedżer Misko Raznatovic. W odpowiedzi usłyszał od zaspanego Jokicia: – Ok. To miło. I Nikola wrócił do spania.
Siedem lat później Nikola Jokić, o którym mówiono, że jest zbyt gruby, zbyt powolny, nie potrafi skakać i do ligi nie pasuje, został uhonorowany statuetką MVP dla najlepszego koszykarza w NBA.
Jeszcze nikt w historii NBA nie zdobył tej nagrody, będąc wybrany z tak niskim numerem draftu. Jokić jest dopiero trzecim Europejczykiem, który został MVP, pierwszym zawodnikiem Nuggets ze statuetką. I pierwszym centrem od 2000 r., kiedy liga nagrodziła Shaquille’a O'Neala.
90 spośród 100 dziennikarzy, którzy dokonali wyboru MVP, wybrali Jokicia na pierwszym miejscu w swoim rankingu. Drugi koszykarz z największą liczbą "jedynek", czyli Stephen Curry, uzbierał ich pięć.
O tym, że otrzymał statuetkę, dowiedział się w hotelu, przed meczem drugiej rundy play-off z Phoenix Suns. Adam Silver połączył się z nim podczas wideokonferencji. – Będąc szczerym, o grze w NBA nawet nie myślałem. Kiedy zaczynałem grać w kosza, moim celem było dostać się do Euroligi, to były rozgrywki najbliżej mojego domu. Dopiero kiedy w drafcie wybrali mnie Nuggets, nadarzyła się okazja, by trafić do ligi – powiedział dziennikarzom Jokić. W charakterystycznym dla siebie stylu – z nieco obojętnym wyrazem twarzy i monotonnym tonem.
Chwilę później z mediami rozmawiał Mike Malone, trener Nuggets. Miał na sobie koszulkę z kreskówkowym wizerunkiem Jokicia otoczonym krytycznymi komentarzami dotyczącymi jego gry: "słabe nastawienie", "kiepski obrońca", "za wolny", "za chudy", "za gruby", "symulant", "niski numer w drafcie". Po konferencji odwrócił się plecami do kamery. Tam też widniał wizerunek Jokicia jako Jokera (taki pseudonim nosi koszykarz). Tam, zamiast hejterskich komentarzy, widniał wielki napis "MVP" i podpisał: "a żartem jesteś ty".
W 2014 r. rzeczywiście mało kto w serbskiego nastolatka wierzył. Gdy jako 18-latek po raz pierwszy przyleciał do Stanów, by wziąć udział w Hoop Summit w Portland, turnieju dla najzdolniejszych graczy młodego pokolenia na świecie, menedżerowie łapali się za głowę. Bynajmniej nie z zachwytu.
– W Portland byli wówczas wszyscy najważniejsi ludzie z NBA. I wielu z nich pytało: co jest do cholery, co ten facet tu robi? Jest za wolny, brakuje mu atletyzmu, do zapomnienia. Nie dostrzegali tego, jak on wyjątkowy jest – wspomina anonimowo na łamach "The Athletic" jeden z generalnych menedżerów.
Jokić jako nastolatek rzeczywiście nie przypominał przyszłego gracza NBA. W internecie do dziś krąży zdjęcie kilkunastoletniego Nikoli – przygarbionego i, łagodnie rzecz ujmując, pulchnego.
W ciągu sześciu lat gry w NBA Jokić wszystkie przeróbki tego zdjęcia i memy wysłał na śmietnik historii. Choć nie do końca – fani w hołdzie dla "Jokera" przerabiają bowiem logo NBA, w miejsce Jerry’ego Westa, wklejając sylwetkę Jokicia ze słynnej już fotografii sprzed lat.
Tym którzy w niego uwierzyli, byli Nuggets, a dokładnie Rafał Juć – polski skaut, który od niedawna pracował dla klubu z Kolorado, jako najmłodszy pracownik na tym stanowisku w całej historii ligi NBA.
Juć po raz pierwszy zobaczyć Jokicia w akcji jeszcze zanim podjął pracę w Nuggets. Był wówczas nastolatkiem szukającym dla siebie miejsca w świecie koszykówki. Na Jokicia zwrócił uwagę w 2013 r. trakcie mistrzostw świata do lat 19. Rywalem Serbii były Stany Zjednoczone, a Jokić rywalizował z Aaronem Gordonem – dziś kolegą z Nuggets. – Nie wyglądał wówczas na kogoś, kto dojdzie do tego miejsca – wspomina Juć na łamach "The Athletic". – Oczywiście, wynotowałem, że jest graczem, który ma szansę na zrobienie kariery, ale nie sądziłem, że 12 miesięcy później będziemy o nim rozmawiać jako o potencjalnym graczu NBA. Wówczas niewiele jeszcze o nim wiedziałem, ale zauważyłem jedno – jaki postęp robi. I to z meczu na mecz.
Nuggets, czyli klub pochodzący z małego rynku – jak mawiają Amerykanie "small market" – od dawna chętnie sięgali po graczy europejskich. Nie mogąc zachęcić do przeprowadzki największych gwiazd NBA, zapraszały do siebie zdolnych graczy z Europy. W ten sposób do Kolorado trafili m.in. Jusuf Nurkić czy robiący furorę Facundo Campazzo. A w 2014 r., z 41. numerem draftu, były gracz serbskiego Mega Vizura Nikola Jokić. – Nieważne czy jesteś z Kaunas (Kowna) czy z Kansas. Ważne, czy jesteś dobrym koszykarzem – powtarza Juć, który po zdobyciu przez Jokicia statuetki MVP sam odbiera równie dużo gratulacji.
Jak to możliwe, że Jokić – już oficjalnie najbardziej wartościowy gracz ligi – wciąż bywa niedoceniany? W tym sezonie Jokić zagrał we wszystkich 72 meczach sezonu, zdobywając średnio 26,4 punktu, 10,8 zbiórki i 8,3 asysty. W każdej z tych kategorii był wśród pięciu najlepszych graczy w całej lidze.
– To, co czyni go wyjątkowym, to jego pewność siebie i chęć rywalizacji. Brat Nikoli jest zawodnikiem MMA. Obaj kochają rywalizować. Nieważne, czy grasz z nimi karty, czy w inną grę. Znajdą sposób, by cię dopaść i pokonać – mówi Juć. – Zawsze imponował mi pewnością siebie – dodaje Roy Rana, trener, który prowadzić Jokicia w turnieju Nike Hoop Summit w 2014 r. – Nigdy nie był arogancki, ale jego mowa ciała wygląda tak, jakby chciał powiedzieć: daj mi piłkę i pozwól robić to, co uważam. Myślę, że wierzył w siebie mocniej, niż ktokolwiek wierzył w niego. Wtedy, w hali w Portland, był pewnie jedyną spośród 500 osób w hali, która wierzyła, że jest w stanie dojść na sam szczyt. – Do tego wszystkiego to najmilszy facet na planecie. To, że wygrał statuetkę, to najcudowniejsza historia – dodaje Tim Connelly, dyrektor Nuggets.
Jokić w wyścigu o statuetkę MVP wyprzedził Joela Embiida z 76ers oraz przeżywającego kolejną młodość Curry’ego z Warriors. Spytany o to, czy myślał o nagrodzie w trakcie sezonu, odpowiedział w swoim stylu. – Ani razu. I nie chcę myśleć także teraz, to tylko statuetka. Sezon jeszcze się nie skończył.
Nagroda MVP sprawia, że Jokić po kolejnym sezonie 2021/22 będzie mógł podpisać tzw. supermaxa, czyli pięcioletni kontrakt gwarantujący nawet 250 mln dol. Na razie "Joker" walczy z Nuggets o awans do finału Konferencji Zachodniej, osłabieni Nuggets przegrywają w serii z Suns 0–1.