W momencie, gdy Luka Doncić wypuszczał piłkę z rąk, nawet nie widział obręczy. Kosz zasłaniali mu dwaj gracze Memphis Grizzlies, o których nogi mało się nie potknął. Jakimś cudem znalazł jednak dla siebie miejsce i zdążył złożyć się do rzutu tuż przed końcową syreną.
Jakim cudem piłka w ogóle wpadła do kosza? Jeszcze 1,8 sek. przed końcem Dallas Mavericks przegrywali w FedExForum z Memphis Grizzlies 111:113. Ale mecz zakończyli jako zwycięzcy, dzięki kolejnej magicznej trójce Doncicia. – Aż dziwne, że to wpadło – przyznał z rozbrajającym uśmiechem lider Mavs, który zwycięski rzut nazwał "nieco fartownym". 22-latek dostał piłkę zza linii bocznej, wślizgnął się między dwóch rywali i wypchnął piłkę z rąk. To nie był rzut, który koszykarscy puryści nagrodziliby owacją na stojąco, ale trudno nie dostrzec w nim elegancji i magii. Po tym, jak wynik ostatecznie przeskoczył na 114:113, Doncić świętował w swoim stylu – powolutku przechadzając się po parkiecie z rozłożonymi ramionami. Dopiero po chwili został napadnięty przez krzyczących i skaczących z radości kolegów z drużyny. – To najwspanialsze uczucie na świecie – podsumował Doncić.
Takich chwil w dossier Doncić ma już pełen rozdział. Według analityków z ESPN Stats & Information Doncić już czterokrotnie trafiał rzut, który w ostatnich pięciu sekundach dawał Mavs wygraną lub dogrywkę. Od momentu, gdy w 2018 r. dołączył do NBA, nikt nie trafił więcej tego typu rzutów.
Doncić, którego słynna już trójka w ostatniej sekundzie meczu zeszłorocznego play-off dała wygraną z Los Angeles Clippers, dołączył do Bojana Bogdanovicia z Utah Jazz. Są jedynymi graczami, którzy trafili buzzer-beatery w dwóch kolejnych sezonach. – Czasami to się uda, ale czasem piłka wypada z kosza – stwierdził Doncić. Słoweniec w całej karierze w NBA trafił 10 z 25 rzutów w ostatnich 30 sekundach meczu, które dawały Mavs prowadzenie bądź remis. To statystyki, z którymi Doncić może konkurować z najlepszymi – LeBron James trafił 57 ze 178 takich rzutów (32 proc.), Kevin Durant 43 ze 143 (30 proc.), a Damian Lillard 37 ze 106 (35 proc.).
Aby dokonać cudu w meczu z Grizzlies, Doncić sam chwilę wcześniej potrzebował przychylności koszykarskich bogów. Po tym, gdy gracz Mavericks spudłował rzut wolny na 3,2 sek. przed końcem, Grayson Allen z Grizzlies zebrał piłkę i był faulowany. Zespół z Teksasu mógł już powoli godzić się z porażką, bo Allen trafia z linii z ponad 90-procentową skutecznością. Gdyby trafił oba – Mavericks nie mieliby niemal szans dogonić rywali. Gdyby trafił jeden – ekipa z Dallas mogłaby doprowadzić do remisu. Ale zawodnik Grizzlies spudłował oba i pozwolił Donciciowi czynić magię.
– W takich sytuacjach wygrywa się od wielkiego dzwonu – powiedział po meczu trener Mavs Rick Carlisle, którego drużyna ma już bilans 30-24 i walczy o szóste miejsce w Konferencji Zachodniej. – To się po prostu nie zdarza za często, ale Luka takie rzuty uczynił swoją wizytówką – dodał.
Doncić rzeczywiście jest specjalistą w trafianiu ekstremalnie trudnych rzutów. Ale to, że piłka po nich wpada do kosza, nie jest kwestią szczęścia, a specjalistycznego treningu. Doncić kroczy śladami Stephena Curry’ego, który był w NBA pionierem w tego typu zajęciach. Lider Golden State Warriors przed każdym meczem oddaje setki rzutów z nietypowych pozycji. Podobnie Luka Doncić. Po sieci krąży wideo, na którym widać końcówkę rozgrzewki Słoweńca przed poniedziałkowym meczem z Philadelphią 76ers. Doncić najpierw żongluje piłką, a gdy już zbliża się do wyjścia z hali chwyta ją w ręce i rzuca niemal z końca hali. I trafia.
Dlatego rzut w starciu z Grizzlies, mimo że wyglądał na przypadkowy, wcale nie wpadł szczęśliwie.
Trener Rick Carlisle przyznał, że nie zakłada się już z Donciciem o rzuty z połowy. – Przegrałem już w ten sposób tysiące dolarów – powiedział szkoleniowiec Mavs. – Jednym razem byliśmy w Mexico City. Byłem tak wściekły, że przegrałem zakład, że zapłaciłem mu w pesos. Za każdym razem, kiedy wchodzę do hali, Doncić pyta: trenerze, czy jeśli trafię do kosza z ławki, odwoła pan zajęcia? Wtedy mówię mu, by nawet o tym nie myślał. Bo wiem, że on jakimś cudem trafi.