Janusz Gortat był w przeszłości znakomitym polskim pięściarzem w wadze półciężkiej. Może pochwalić się tytułem wicemistrza Europy oraz dwoma brązowymi krążkami wywalczonymi na igrzyskach olimpijskich (1972 i 1976 r.). Jest również ojcem Marcina Gortata, byłego koszykarza, który z powodzeniem grał w NBA. W rozmowie z portalem sport.onet.pl postanowił opowiedzieć o aktualnych relacjach pomiędzy nim a synem.
Marcin swego czasu miał na klatce piersiowej wytatuowaną podobiznę swojego ojca, która potem przykrył rysunkiem orła. - Wszystko było dobrze, dopóki byliśmy ze sobą blisko. Poznał jednak inny świat i przestałem go interesować. Nie ważne, czy mi się powodzi, czy nie. Marcina to po prostu nie interesuje. [...] Siedzi przecież w Ameryce. Nie ma z nim żadnego kontaktu. Nawet nie dzwoni do mnie. To przykre. Mam jednak pod ręką Roberta (drugi syn - przyp. red.). To wielokrotny mistrz Polski w boksie - zdradził Janusz Gortat.
Janusz Gortat przyznał, że syn kiedyś zaprosił go na mecz NBA do USA, ale były pięściarz nie skorzystał z tej propozycji. - Zapraszał mnie, ale nie lubię latać. Po prostu boję się i każdą podróż bardzo przeżywałem. [...] A wracając do Marcina, to patrzyłem jednak czasami na jego mecze w telewizji. Zresztą to przecież ja namówiłem go do tego, by spróbował swoich sił w koszykówce. Przez pewien czas sugerowałem mu jeszcze siatkówkę, bo przecież jego mama uprawiała ten sport. Szukałem mu dojścia do lepszego startu w karierze, bo miał dryg do basketu - dodał Janusz Gortat.