Uprawiał seks na środku boiska treningowego, Madonna miała mu zaoferować 20 mln dol. za zapłodnienie

W przypadku Dennisa Rodmana nie ma nieprawdopodobnych historii. Tak, był w związku z Madonną i Carmen Electrą. Tak, podpisywał książkę "Zły do szpiku kości" w sukni ślubnej. Tak, złamał penisa i to trzy razy. Tak, w trakcie meczu czytał gazetę na ławce rezerwowych, a także chciał poślubić sam siebie. Phil Jackson stwierdził, że w cywilizacji Dennisów Rodmanów zapanowałby totalny chaos. Ale wystarczyło okazać mu wsparcie i wiarę, a oddawał na boisku więcej serca, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić.

Tydzień z... to nowy cykl na Sport.pl, w którym codziennie przez siedem dni publikujemy artykuły dotykające wspólnego tematu. Od 18 do 24 maja piszemy o najbarwniejszych postaciach w historii sportu.

Historia Dennisa Rodmana jest jedną z najbardziej pokręconych w całej historii sportu. Pięciokrotny mistrz NBA jeszcze w liceum miał niewielkie pojęcie o koszykówce. 168 cm wzrostu nie dawało mu ani argumentów, ani frajdy z tej gry. Trudny czas na zakończenie liceum spotęgowało wystawienie jego rzeczy przed drzwi domu przez siostry. A miał je trzy. Przynajmniej jeśli chodzi o siostry urodzone przez mamę, Shirley. Ojciec Philander twierdzi, że miał 16 żon i około 40 dzieci, ale to Dennis był pierwszym. Zniknął z życia Rodmana dość szybko i pojawił się z powrotem równie niespodziewanie, jak zniknął. Przed jednym z finałowych meczów z Utah Jazz w 1997 r. dogonił na parkingu samochód Dennisa z krótkim meldunkiem - To ja, twój ojciec. Na tym skończyła się ich rozmowa. 

Zobacz wideo "Problemem Jordana nie był hazard". Sportowa rozmowa dnia - Tomasz Majewski

Narodziny "Nowego Dennisa"

Trudno zrozumieć, co dzieje się w głowie Dennisa. On sam nie do końca to rozumie, choć przyznaje, że śmietnik myśli i emocji, podsycany alkoholem i innymi używkami jest właściwie nie do okiełznania. W damskie stroje przebierał się od małego. Lubił je i dobrze się w nich czuł, a w domu, w którym mieszkał z czterema kobietami, nie brakowało inspiracji. Tyle że wtedy robił to w ukryciu. Ujawnił się dopiero po narodzeniu "nowego Rodmana", jak go nazwał. Wtedy, gdy siedział ze strzelbą na parkingu przed halą Detroit Pistons, opłakiwał odejście z zespołu ukochanego trenera Chucka Daily’ego, myślał o skończeniu ze sobą i słuchał płyty "Ten" Pearl Jamu. To wtedy postanowił pokazać światu prawdziwe oblicze. Zaczęło się malowanie paznokci, kolczyki i stroje, które można nazwać skrzyżowaniem stylu nieznanej jeszcze wtedy Lady Gagi, Kapitana Hooka i Alicji w krainie czarów. 

Człowiek, który nauczył Rodmana zbiórek

Charles Barkley nigdy nie zdobył mistrzowskiego tytułu, Allen Iverson też nie, a Dennis Rodman zdobył pięć. Dwukrotnie uznano go za najlepszego obrońcę ligi, siedem razy wybrano do piątki najlepszych obrońców, a przez siedem kolejnych sezonów był najlepiej zbierającym w całej lidze. Całkiem nieźle, jak na gościa, który w liceum nie grał w kosza. Gdyby nie to, że urósł nagle do 201 cm i gdyby nie to, że spotkał na drodze trenera Lonna Reismana, pewnie zostałby dilerem narkotyków i skończył w więzieniu. Przynajmniej tak uważa sam Dennis. Kiedy Reisman pierwszy raz go zobaczył, nie miał pojęcia, skąd się wziął, bo nie znalazł o nim nawet jednego zdania w notatkach o wyróżniających się zawodnikach w okolicznych liceach. Ale to właśnie jemu Rodman dziękował w pierwszych słowach przemówienia, gdy wstępował do Galerii Sław NBA. Zaprosił go też kiedyś do szatni Pistons. - Aaa, czyli to ty uczyłeś go rzucać osobiste - szydził Bill Laimbeer, nawiązując do fatalnych statystyk z linii rzutów wolnych. -Nie, ja go nauczyłem zbiórek - odpowiedział ze spokojem Reisman. 

Studiowanie lotu piłki

Rodman miał w nosie zdobywanie punktów. Owszem, w Oklahomie mógł pochwalić się świetnymi statystykami 25,7 pkt i 15,7 zbiórki na mecz. Ale później, już w NBA, nigdy go to specjalnie nie kręciło. Tak jak w życiu, wolał działać destrukcyjnie niż kreować. Żywił się obroną i zbiórkami, uprzykrzaniem życia rywalom. Zostawał po treningach i kazał rzucać piłkę w stronę kosza pod różnymi kątami. Przewidywał, gdzie się odbije i gdzie powinien się znaleźć. Osiągnął w tym perfekcję. W meczu Chicago Bulls z Charlotte Hornets zebrał 28 piłek, nie zdobywając ani jednego punktu (jeden z dziwniejszych rekordów NBA). Najwyższą średnią punktową zanotował w drugim sezonie w Pistons, 11.6 pkt na mecz. W ostatnim, mistrzowskim sezonie Bulls, o którym opowiada "The Last dance", miał za to średnią 15 zbiórek na mecz. 

Potrzebna lina ratunkowa 

Rodman musiał czuć się potrzebny. To dawało mu niezwykłą siłę. Pierwszy trener Lonn Reisman sprawił, że Dennis odnalazł w koszykówce sens życia. Chuck Daily, trener Detroit Piston,  był dla niego jak ojciec. Zapraszał go do domu na Święto Dziękczynienia i na Święta Bożego Narodzenia. Bad Boy przychodził z uśmiechem i wdzięcznością, że nikt go nie osądza, zdejmował grzecznie buty, zanim wszedł na nieskazitelnie jasny dywan w domu Daily’ch i cieszył się namiastką życia rodzinnego. Phil Jackson w Chicago Bulls też w niego wierzył, nawet kiedy demony Dennisa brały na chwilę górę. Tak jak wtedy, kiedy kopnął w krocze kamerzystę, co kosztowało go w sumie ok. 1 mln dolarów, kiedy wziął krótki urlop na wypad do Las Vegas, który skończył się imprezowym cugiem z Carmen Electrą albo wtedy, kiedy w trakcie finałów z Jazz nie pojawił się na treningu, bo odsypiał wypad na galę wrestlingu z Hulkiem Hoganem. Zapłacił 20 tys. dolarów kary (za występ na gali zgarnął 250 tys.), a dzień później zaliczył 14 zbiórek, przyczyniając się do wygrania czwartego meczu w finałach. - Dennis był dziwny, ale Phil i Michael wiedzieli, że jest im potrzebny na boisku i czasami muszą rzucić mu linę ratunkową. Rzucali jej bardzo dużo - przyznał w The Last Dance Steve Kerr.

Stroje, kolczyki i bolesne złamania

Kilkuletni, nieśmiały Dennis w życiu by nie pomyślał, że jego dorosła wersja będzie chciała błyszczeć za wszelką cenę. Rodman potrzebuje zainteresowania i poczucia wolności. Stąd malowanie paznokci, kolorowe włosy, dziwaczne stroje, czy kolczyki na całym ciele. Przez chwilę nawet w mosznie, ale tam akurat wdało się zakażenie, więc z tego kolczyka Rodman zrezygnował. Chętnie opowiadał za to, jak trzy razy złamał penisa. Za trzecim razem do hotelowego pokoju zadzwonił telefon, w którym pielęgniarka ze szpitala domagała się 25 tys. dolarów, strasząc przekazaniem zdjęcia do mediów. Partnerka Dennisa rzuciła słuchawką, a Rodman wzruszył ramionami - Kto by się tym przejmował - stwierdził. W książce "Zły do szpiku kości" chwalił się, że odmówił seksu Madonnie (kiedy mieszkali razem) oraz że uprawiał seks oralny w trakcie udzielania wywiadu radiowego. 

Przyjaciel Kim Dzong Una

Trudno byłoby zliczyć wszystkie ekscesy Rodmana. Wymierzył sędziemu cios z główki, przeglądał gazetę, siedząc na ławce rezerwowych Pistons, krzyczał "pieprzeni Mormoni" na kibiców Jazz, uprawiał seks z Carmen Electrą na środku boiska treningowego Bullsów, odwiedził w Korei Północnej Kim Dzong Una, zapewniając o ich dozgonnej przyjaźni, twierdził, że Madonna kilka lat po zakończeniu ich związku chciała, by ją zapłodnił, proponując mu za to 20 mln dolarów (podobno rzucił wszystko, poleciał do niej prywatnym samolotem i podjął wyzwanie, ale jak się okazało bez szczęśliwego finału). Z drugiej strony Rodman przyznaje, że jest zagubiony w życiu. Brakuje mu takich ludzi jak Isiah Thomas, który waląc go w pierś, krzyczał, że "ma się wziąć w garść, bo finały NBA to nie zabawa i chcą je wygrać". Wmawia sobie, że jest dobrym ojcem, choć nie ma kontaktu z dziećmi, co paradoksalnie zbliża go do ojca, którym szczerze gardził. Teraz Dennis odżył. 

Serial, który dał mu życie

Znów jest o nim głośno, za sprawą The Last Dance, a cały świat przypomina sobie historię najbardziej zagadkowej postaci w historii NBA. Rodman złagodniał i próbuje odnaleźć sens w życiu, który czmychnął bezpowrotnie po zakończeniu gry w koszykówkę. To pewnie ostatnia szansa, by zbliżyć się do trójki dzieci: Alexis, Dennisa Jr. i Trinity. Dennis Jr. jest DJ’em i gra w koszykówkę na pozycji skrzydłowego na Washington State University, uczelni, na której studiuje także Trinity, reprezentantka USA w piłce nożnej do lat 20. - Dennis zawsze był buntownikiem. Ale zawsze w pewnym momencie chciał dołączyć do grupy - powiedział o nim Phil Jackson. Wygląda na to, że rodzina jest ostatnią grupą, która może rzucić mu linę. Za rok Rodman skończy 60 lat. 

Autor korzystał z tekstów "Sports Illustrated", "Los Angeles Times", ESPN, "Esquire", "Volture", "USA Today" serialu "The Last Dance".  

Przeczytaj także:

Więcej o: