Wizards w najbliższym czasie zagrają siedem z ośmiu kolejnych meczów na wyjeździe, w tym z dość niewygodnymi rywalami jak Philadelphia 76ers, Utah Jazz czy Portland Trail Blazers. Dlatego ważne, że wyjazdowe tournee zaczęli od wygranej w Minneapolis.
Zwycięstwa Wizards nie byłoby, gdyby nie rezerwowi. W samej czwartej kwarcie rzucili 18 z 24 punktów swojego zespołu, a w przekroju całego meczu ograli ławkę Wolves aż 49:11. 16 punktów rzucił Kelly Oubre, a po 12 mieli Mike Scott i Jodie Meeks. Wypełnili lukę po Bradley'u Bealu, który zagrał jeden z gorszych meczów w sezonie (8 punktów, 2/11 z gry).
Najważniejsze rzuty w meczu trafiał jednak gracz pierwszej piątki - Otto Porter. To po jego akcji Wizards wyszli na prowadzenie 91:89 na 25 sekund przed końcem. W całym meczu Porter rzucił 22 punkty i miał osiem zbiórek.
Marcin Gortat zagrał 20 minut, rzucił dziewięć punktów (4/8 z gry, 1/2 z wolnych), miał siedem zbiórek (dwie w ataku), a także asystę i faul. Nie było go na parkiecie, gdy Wizards przesądzali o zwycięstwie. W czwartej kwarcie nawet na moment nie podniósł się z ławki rezerwowych, bo trener Scott Brooks słusznie postawił na zmienników.
Najwięcej punktów dla Wolves rzucił Karl-Anthony Towns - 20, miał też aż 17 zbiórek.
Washington Wizards wygrali po raz 11. w sezonie. Z bilansem 11-9 zajmują dopiero siódme miejsce na Wschodzie. W środę zagrają z 76ers, którzy są na piątym miejscu (11-8).
Cleveland Cavaliers - Miami Heat 108:97
Chicago Bulls - Phoenix Suns 99:104
Minnesota Timberwolves - Washington Wizards 89:92
Sacramento KIngs - Milwaukee Bucks 87:112
Utah Jazz - Denver Nuggets 106:77