NBA. Orlando Magic niespodziewanym liderem Konferencji Wschodniej

Po raz pierwszy od stycznia 2009 roku Orlando Magic mają najlepszy bilans na Wschodzie NBA. W piątek klub z Florydy sensacyjnie rozbił San Antonio Spurs, wcześniej wysoko ograł Cleveland Cavaliers.

Cztery zwycięstwa w pięciu meczach - to bilans Magic na początku sezonu, który dał im prowadzenie na Wschodzie. Trzy ostatnie mecze wygrali - wysoko ograli Cavaliers i niepokonanych do tej pory Spurs, pokonali też Brooklyn Nets, którym zrewanżowali się za porażkę z drugiego meczu sezonu.

To wygrane z Cavaliers i Spurs robią największe wrażenie. Przede wszystkim ze względu na rozmiary i dominację w trakcie gry. Z finalistami poprzedniego sezonu prowadzili w pewnym momencie różnicą 37 punktów, by potem wygrać 114:93. Ze Spurs w piątkowy wieczór mieli 36 punktów przewagi, a zwyciężyli 114:87.

„Po pięciu latach żałosnej koszykówki, to co zobaczyliśmy w Amway Center wydaje się złudzeniem. Magic w meczu ze Spurs niemal nie popełniali błędów. Nawet maskotka trafiła rzut z połowy boiska stojąc tyłem do kosza” - pisze Josh Robbins z lokalnej gazety „Orlando Sentinel”.

Gdy przed sezonem trener Frank Vogel mówił, że wprowadził niemałą zmianę do stylu gry swojej drużyny, to niewielu mu uwierzyło. Ale na początku sezonu widzimy innych Magic. Grają szybko, efektownie i zdobywają mnóstwo punktów. Pięć meczów to mała próbka, ale w tej chwili Magic są w czołowej piątce NBA pod względem średniej zdobywanych punktów na mecz (119), średniej asyst (25), skuteczności z gry (48 proc.), skuteczności rzutów za trzy punkty (45,5 proc.) oraz skuteczności rzutów wolnych (83,7 proc.)

-Mamy fajną grupę koszykarzy. Jest między nami dobra energia, gramy razem ze sobą i sprawia nam to wiele radości - tłumaczy Aaron Gordon, który ze średnią 23,7 punktu na mecz jest najlepszym strzelcem zespołu. To jego popisy dały wygraną z Nets, ale jeszcze rzucający Evan Fournier i środkowy Nikola Vucević rzucają średnio przynajmniej po 22 punkty na mecz.

W graczach Magic przesadnej euforii nie ma, bo wszyscy zdają sobie sprawę, jak szybko sytuacja może się zmienić. Vucević, Fournier, Gordon, ale też Mario Hezonja oraz Elfrid Payton pamiętają doskonale, że w sezonie 2015–2016 zaczęli rozgrywki od wygrania 19 z pierwszych 32 meczów, by potem uciułać ledwie dwie wygrane w kolejnych 17 spotkaniach.

-Nie wybiegamy w ogóle w przyszłość, bo to pierwszy krok do klęski. Skupiamy się tylko na najbliższym meczu. Spekulacje zostawiamy innym. My wiemy, na co nas stać - mówi Fournier.

W kalendarzu Magic teraz trzy mecze wyjazdowe z rzędu - z Charlotte Hornets, New Orleans Pelicans i Memphis Grizzlies.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.