Play-off NBA. Czy Zaza Paczulia celowo sfaulował Kawhiego Leonarda?

Kogo obchodzi, co on zamierzał zrobić? Słyszeliście kiedyś o nieumyślnym spowodowaniu śmierci? Idziesz do więzienia, gdy prowadząc, auto piszesz smsa i kogoś przejedziesz - grzmi trener San Antonio Spurs Gregg Popovich. - Nie jestem brutalem. Nie zgadzam z takimi opiniami - odpowiada mu Zaza Paczulia, podkoszowy Golden State Warriors.

Przed meczem numer dwa w finale Konferencji Zachodniej pomiędzy Golden State Warriors a San Antonio Spurs atmosfera jest napięta w związku z kontuzją kostki Kawhiego Leonarda. W niedzielę w trzeciej kwarcie lider Spurs spadł po rzucie na nogę Zazy Paczulii, mocno podkręcił kostkę i do gry nie wrócił. 20 minut przed końcem spotkania Spurs mieli 23 punkty przewagi, ale zaliczkę, bez swojej największej gwiazdy, roztrwonili i mecz przegrali.

Faul Paczulii był kontrowersyjny. Gruzin nie miał szans zablokować rzutu Leonarda, a gdy rywal był w powietrzu podszedł pod jego nogi. - Zrobiłem to, co do mnie należało. Miałem mu utrudnić rzut - skomentował Paczulia po meczu.

 

Ten sposób utrudniania gry jest w NBA tępiony, ale trudno obrońcy udowodnić, że zamierzał rywalowi zrobić krzywdę. Jedynie Bruce Bowen, były gracz m.in. Spurs, który uchodzi za specjalistę od obrony na granicy przepisów, po latach przyznał wprost, że podchodził pod nogi rzucających właśnie po to, by rywale skręcili kostkę. Dahntay Jones w ten sposób „uszkodził” Kobe Bryanta.

Leonard po meczu nie chciał wprost powiedzieć, że urazu doznał przez rywala. Trener Gregg Popovich nie miał z tym problemu. - To było niebezpieczne i nie sportowe zachowanie. Tak się nie robi. U tego gościa to nie jest pierwsze takie zachowanie - mówił wyraźnie wzburzony Popovich.

- Kogo obchodzi, co on zamierzał zrobić? Słyszeliście kiedyś o nieumyślnym spowodowaniu śmierci? Idziesz do więzienia, gdy prowadząc, auto piszesz smsa i kogoś przejedziesz. Mnie interesuje tylko to, co widziałem i co się wydarzyło. A jego historia potęguje to, że jestem bardzo, bardzo zły - dodał.

Popovich wyliczył potem całą serię niebezpiecznych zachowań Paczulii w meczach przeciwko jego drużynie, zwłaszcza z czasu, gdy ten grał dla Dallas Mavericks. W meczu ze Spurs w lutym 2016 roku w walce o piłkę chwycił Leonarda za ramię, wdał się przepychankę z Dawidem Westem i próbował sprowokować Danny’ego Greena. Tamtego meczu nie dokończył, wyleciał z parkietu za dwa faule techniczne. Miesiąc wcześniej uderzył łokciem w głowę Patty’ego Millsa.

- Zawsze gram na 100 procent i daje z siebie wszystko. Nie jestem brutalem. Nie zgadzam z takimi opiniami. Kocham grać w koszykówkę, gram twardo, tak zostałem nauczony. Tak powinienem bronić w tym przypadku. Żałuję, że spadł na moją stopę, jest mi przykro, ale nie wszystko w trakcie meczu da się skontrolować - bronił się Paczulia, ale zamiar wyrządzenia krzywdy rywalowi będzie trudno mu udowodnić.

Spurs w meczu numer dwa będą musieli radzić sobie bez Leonarda. Badanie rezonansem magnetycznym nie wykazało poważniejszego uszkodzenia stawu skokowego, ale lider Spurs do gry gotowy nie będzie. Trener Gregg Popovich od lat przedkłada zdrowie swoich graczy nad wyniki drużyny. W poprzedniej rundzie Leonard nie zagrał w kluczowym meczu z Houston Rockets, ale Spurs wygrali wysoko. Z Warriors będzie o to trudno.

Początek spotkania o godz. 3 w nocy wtorku na środę polskiego czasu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.