Komisarz ligi NBA Adam Silver rozesłał w poniedziałek do właścicieli klubów oficjalne pismo, w którym grozi sankcjami tym drużynom, które nie będą przestrzegały zasad wcześniejszego informowania ligi, rywali i mediów o tym, że planują dać wolne swoim największym gwiazdom. Zapowiedział, że sprawa będzie głównym punktem kwietniowego spotkania właścicieli.
Silver uważa, że to niedopuszczalne, żeby właściciele nie mieli wpływu na decyzje, których konsekwencje ponoszą kibice oraz partnerzy biznesowi ligi, a wizerunek NBA cierpi.
Komunikat Silvera to pokłosie ostatnich dwóch sobotnich meczów, które reklamowane były jako weekendowe hity i były transmitowane w ogólnodostępnej TV w USA, ale na znaczeniu traciły, gdy okazywało się, że trenerzy największym gwiazdom dają wolne.
W ostatnią sobotę najlepsi na Wschodzie Cleveland Cavaliers grali na wyjeździe z Los Angeles Clippers. Trener Tyron Lue postanowił dać wolne swojej tzw. wielkiej trójce, czyli LeBronowi Jamesowi, Kevinowi Love oraz Kyrie Irvingowi. Wszyscy zagrali dzień później ze słabymi Los Angeles Lakers.
- Płacą mi za to, byśmy zdobyli mistrzostwo. Nie za bardzo obchodzi mnie, jak takie decyzje są odbierane. Formalnie rzecz biorąc wolne miał tylko jeden gracz, pozostali zmagali się z drobnymi urazami. Nie sądzę, żebyśmy zrobili coś strasznego - uważa generalny menedżer Cavaliers David Griffin.
Tydzień wcześniej w meczu San Antonio Spurs z Golden State Warriors, czyli dwóch najlepszych drużyn NBA Warriors nie wypuścili na parkiet Stephena Curry'ego, Klaya Thompsona, Draymonda Greena oraz Andre Iguodali. Trener Warriors Steve Kerr tłumaczył swoją decyzję napiętym terminarzem swojej drużyny. Mecz ze Spurs był ósmym w ciągu 13 dni, do tego każdy rozgrywany był w innym mieście, a zespół dwa razy latał z jednego wybrzeża USA na drugie.
Trenerzy i koszykarze w ostatnich latach narzekają na obciążenia wynikające z trudów terminarza. Zespołu latają setki kilometrów, często rozgrywają mecze dzień po dniu w innych miastach, a w sezonie regularnym liczącym 82 spotkania jest tylko jedna tygodniowa przerwa. Zazwyczaj bywało tak, że największe gwiazdy nie grały w ostatnich meczach sezonu, gdy sprawa awansu do play-off była rozstrzygnięta.
Od kilku lat trenerzy zmienili te zwyczaje. Wolne swoim koszykarzom zaczęli dawać w trakcie sezonu, czasem nawet w jego pierwszych miesiącach. Jednym z prekursorów tego ruchu był Gregg Popovich, czyli trener San Antonio Spurs. Od lat gdy tylko była możliwość złapania chwili oddechu np. po serii trudnych meczów na wyjeździe, największe gwiazdy nie grały w wybranych meczach. Wszystko po to, żeby zawodnicy byli lepiej przygotowani kondycyjnie na intensywną fazę play-off.
NBA to się nie podoba, bo musi dbać o wizerunek globalnej marki wartej miliardy dolarów. W 2010 roku rada właścicieli klubów napisała w oświadczeniu, że takie działanie trenerów jest"wbrew interesom ligi".
Popovich nigdy się tym nie przejmował. W 2011 roku w statystykach wpisał, że przyczyną absencji 36-letniego Tima Duncana był to, że jest stary. Wtedy kary jeszcze uniknął Nieco ponad rok później Spurs musieli zapłacić ćwierć miliona dolarów za to, że zamiast na hitowy mecz z Miami Heat największe gwiazdy ich drużyny, czyli Tim Duncan, Tony Parker, Manu Ginobili i Danny Green, wróciły wcześniej do domu, bo zespół kończył wyjazdową serię sześciu spotkań. Drużyna się do kary nie odniosła
Koszykarze o więcej odpoczynku walczyli w ostatnich negocjacjach umowy zbiorowej. Największym problemem zawsze były mecze rozgrywane dzień po dniu. I to się powoli zmienia. W tym sezonie liga ograniczyła liczbę takich meczów każdej drużyny, wydłużyła przerwę na mecz gwiazd, a w przyszłym sezonie spodziewane są kolejne reformy.
- Wydłużymy sezon o jeden tydzień. Zmniejszymy liczbę meczów przedsezonowych, a to pozwoli nam zmniejszyć liczbę meczów rozgrywanych dzień po dniu albo grania czterech spotkań w pięć dni - stwierdził Silver lutym.
- Mamy nadzieję, że te zmiany sprawią, że w hitowych meczach będziemy mogli liczyć na to, że zdrowe gwiazdy będą grały. Wiem, że nie ma łatwego rozwiązania. Rozumiemy zdenerwowanie kibiców, ale bierzemy też pod uwagę, że zmęczenie jest jedną z przyczyn kontuzji. Często wolimy, by zawodnika zabrakło w jednym czy dwóch meczach, niż stracić go na kilka miesięcy - dodał Silver.