Waiters decydujący rzut trafił niespełna sekundę przed końcem meczu. Całą akcję rozegrał w pojedynkę. Po serii zwodów między linią środkową a linią rzutów za trzy punkty zmylił Klaya Thompsona i trafił z dystansu. - Wiedziałem, że ten rzut wpadnie. On pozwolił mi na to - skomentował zawodnik Heat.
Kevin Durant miał 27 punktów, Stephen Curry był bliski triple-double (21 punktów, 10 zbiórek, 8 asyst), a Klay Thompson dorzucił 22 punkty. Tego dnia to było jednak za mało.
Waiters rzucił w tym meczu 33 punkty, trafiając 13 z 20 rzutów z gry. Miał też pięć zbiórek i cztery asysty. Dla 25 latka, który w poprzednich sezonach grał w Cleveland Cavaliers i Oklahoma City Thunder, był to drugi mecz z rzędu z 33 punktami, co jest jego rekordem kariery.
Wygrana jednej z najsłabszych drużyn w NBA z najlepszą obecnie jest sporą niespodzianką. Heat nie tylko nie pozwolili Warriors uciec na początku meczu, ale i odskoczyli im w trzeciej kwarcie. Problemy zaczęli mieć w ostatnich pięciu minutach, gdy roztrwonili 10-punktową przewagę. Waiters uratował im zwycięstwo.
Dla Warriors była to siódma porażka w tym sezonie, ale finaliści z poprzedniego sezonu cały czas mają najlepszy bilans w NBA.
Messi i Ronaldo najlepiej opłacani? W NBA nie łapaliby się do Top10 listy płac!