NBA. Wizards szorują po dnie, Gortat ruga kolegów i przeprasza

-Mamy jedną z najgorszych ławek rezerwowych w lidze - wypalił Marcin Gortat po siódmej porażce Washington Wizards. - Przepraszam za moją frustrację - napisał godzinę później na Twitterze.

Wizards przegrali siedem z dziewięciu meczów na początku sezonu. Mniej wygranych mają tylko Philadelphia 76ers i New Orleans Pelicans. Drużyna Polaka zajmuje na Wschodzie drugie miejsce od końca.

-Nie wolno nam przywyknąć do przegrywania. Nie możemy się z tym czuć dobrze. Musimy coś z tym zrobić. To nie jest nic przyjemnego. Jest bardzo źle - cytuje Gortata "Washington Post" po przegranym wyjazdowym meczu z Chicago Bulls.

-Musimy po prostu grać lepiej. Musimy walczyć. Potrzeba nam energii, zaangażowania. Musimy trafiać do kosza. Jest wiele rzeczy, które powinniśmy robić lepiej. Mamy jedną z najgorszych ławek rezerwowych w lidze - wypalił Gortat.

Godzinę później na Twitterze przeprosił swoich kolegów za te słowa. - Przepraszam za moją frustrację - napisał.

Gortat publicznie w ten sposób o swoich kolegach mówić nie powinien i słusznie za to przeprosił. Ale trafił w sedno problemów Wizards, czyli brak wartościowych zmienników.

Po tym jak Wizards latem nie udało się ściągnąć Kevina Duranta, w Waszyngtonie postawiono na wymianę większości graczy rezerwowych, ale wygląda na to, że podjęto złe decyzje.

Widać to zwłaszcza teraz, gdy zespół tych zmienników bardzo potrzebuje. Na początku sezonu lider zespołu John Wall, który latem przeszedł operacje obu kolan, nie może grać w drugich meczach, jeśli Wizards grają dzień po dniu. Wall opuścił już dwa takie spotkania, zespół oba przegrał (z Orlando Magic i Chicago Bulls). Do tego doszedł uraz Bradleya Beala, przez który rzucający nie mógł zagrać w sobotnim meczu z Bulls. Awansowani w ich miejsce debiutanci Tomas Satoransky i Sheldon McClellan radzili sobie przyzwoicie w meczu z ekipą z Chicago, ale znów de facto nie miał kto grać, gdy podstawowi gracze siadali na chwilkę odsapnąć.

Trener Scott Brooks swoim rezerwowym nie ufa (grają średnio najmniej minut w lidze), a oni jakby o to zaufanie nie walczyli - we wszystkich porównaniach z rezerwowymi innych zespołów ci z Wizards wypadają conajmniej blado. Więcej obciążeń jest na graczach pierwszej piątki, a ci zdają się nie wytrzymywać takiej intensywności gry na początku sezonu. W czwartych kwartach z Wizards schodzi powietrze, nie mają sił i argumentów, by walczyć w końcówkach.

W Wizards frustracja rośnie, bo wszyscy liczyli, że zespół znów będzie w grze o play-off. Początek sezonu jest wręcz fatalny, a Gortat nie jest pierwszym graczem Wizards, który frustrację okazał na zewnątrz. W ostatnim tygodniu John Wall w dwóch kolejnych meczach został wyrzucony z hali - raz za niewłaściwe zachowanie wobec arbitra, za drugim razem za chamski faul na Marcusie Smarcie z Boston Celtics. Wcześniej Bradley Beal krytykował kolegów za to, że nie przykładają się do gry.

Wizards mają teraz cztery dni przerwy, by poukładać to, co się w pierwszych tygodniach sezonu rozsypało. Terminarz powinien pomóc w budowaniu atmosfery w szatni i wygrywaniu, bo w pięciu kolejnych meczach Wizards nie trafią na rywala z dodatnim bilansem zwycięstw i porażek. Na początek starcie z najsłabszymi na Wschodzie Philademphia 76ers (w nocy z środy na czwartek polskiego czasu).

Najgorsze dopingowe tłumaczenia sportowców. Seks oralny, 40 zjedzonych cielaków. Dziennie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.