NBA. Stephen Curry nie trafił "trójki", Warriors przegrali z Lakers

Sensacja w Los Angeles i to podwójna. Stephen Curry po raz pierwszy od blisko dwóch lat nie trafił rzutu z dystansu, a Golden State Warriors przegrali z Los Angeles Lakers aż 97:117.

Curry w piątkowym meczu z Lakers spudłował wszystkie 10 rzutów z dystansu i po raz pierwszy od 157 meczów zakończył spotkanie bez celnej "trójki". Po raz ostatni zdarzyło mu się to 11 listopada 2014 roku w meczu z San Antonio Spurs. Wspaniała passa trwała blisko dwa lata.

 

- Chciałbym zakończyć karierę z przynajmniej jednym celnym rzutem z dystansu w każdym kolejnym meczu, ale cóż, teraz zaczynam nową serię. Ta trwała dwa lata, prawda? To dziwne uczucie nie trafić ani razu, ale nadal będę rzucał - mówił Curry.

Jeśli liczyć z fazą play-off to liczba meczów Curry'ego z celną trójką zatrzymała się na 196. Curry jest także rekordzistą pod względem trafiony rzutów z dystansu w jednym sezonie. W poprzednich rozgrywkach trafił 402 razy za trzy punkty.

Teraz najwięcej meczów z rzędu z celnym rzutem z dystansu ma J.J. Redick z L.A. Clippers, który trafiał w 61 kolejnych meczach.

Coroczna wpadka w LA

Curry w piątkowym meczu z Lakers rzucił w sumie 13 punktów, trafiając 5 z 17 rzutów z gry. Strzeleckiej formy nie może odnaleźć także Klay Thompson, który spudłował 14 z 18 rzutów z gry (w sumie miał 10 punktów). Najwięcej punktów dla Golden rzucił Kevin Durant - 27, ale to było za mało tego dnia, by pokonać Lakers.

- To była nasza coroczna wpadka w Staples Center - powiedział Steve Kerr, trener Warriors. W LA jego koszykarze przegrali w poprzednim sezonie 95:112, dwa lata temu 105:115, choć za każdym razem byli uważani za wielkich faworytów.

Tym bardziej teraz, gdy dzień wcześniej w fantastycznym stylu rozbili niepokonanych wcześniej Okahoma City Thunder, a Lakers właśnie odbudowują zespół po odejściu największej gwiazdy - Kobe Bryanta.

Warriors fatalnie pudłowali. W pierwszej kwarcie rzucili 15 punktów, a byłoby ich 12, gdyby nie celny rzut Andre Iguodali z dystansu równo z końcową syreną. W czwartej kwarcie Warriors też uciułali ledwie 15 punktów. Znów mieli ogromne problemy w obronie, w drugiej kwarcie dali sobie rzucić aż 41 punktów, a do tego doszły straty - w piątek mieli ich aż 20, po których stracili 22 punkty.

- Nie będziemy grać perfekcyjnie każdego wieczoru - mówił Kevin Durant.

Lakers, których prowadzi Luke Walton, czyli były asystent Kerra w Warriors, grali konsekwentnie i skutecznie. Wykorzystali swoją delikatną przewagę w walce o zbiórki (51:40). 20 punktów i 14 zbiórek miał Julius Randle, a 17 punktów dorzucił D'Angelo Russell.

Lakers wygrali trzy z sześciu pierwszych meczów i są na ósmym miejscu na zachodzie. W zeszłym sezonie na trzecią wygraną musieli czekać do 18. meczu. Warriors, którzy wygrali cztery z sześciu meczów to czwarta ekipa zachodu. W poprzednim sezonie drugiej porażki doznali w 31. spotkaniu.

Wyniki piątkowych meczów NBA:

Brooklyn Nets - Charlotte Hornets 95:99 Chicago Bulls - New York Knicks 104:117 Dallas Mavericks - Portland Trail Blazers 95:105 Los Angeles Lakers - Golden State Warriors 117:97 Memphis Grizzlies - Los Angeles Clippers 88:99 New Orleans Pelicans - Phoenix Suns 111:112 (po dogrywce) Toronto Raptors - Miami Heat 96:87 Utah Jazz - San Antonio Spurs 86:100 Washington Wizards - Atlanta Hawks 95:92

LeBron James odebrał mistrzowski pierścień. Nie potrafił powstrzymać łez [GALERIA]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.