NBA. Joel Embiid zadebiutował 852 dni po drafcie. Warto było poczekać

20 punktów, siedem zbiórek i dwa bloki miał w swoim debiucie w NBA Joel Embiid. Philadelpia 76ers wybrali go z trzecim numerem draftu w 2014 roku. Na debiut czekał dwa lata przez fatalną kontuzję stopy.

Kameruński środkowy, który w koszykówkę zaczął grać jako 16-latek, na uczelni Kansas imponował skutecznością i wszechstronnością, dominował pod koszami. W 2014 roku był głównym kandydatem do wyboru z pierwszym numerem w drafcie, ale kontuzja stopy sprawiła, że trafił do 76ers, którzy mieli trzeci wybór.

Uraz stopy się przeciągał. W sierpniu 2014 roku koszykarz przeszedł operację, po której zdecydowano, że opuści cały sezon. Rok później zabieg powtórzono, bo uraz nie leczył się w spodziewany sposób. Embiid drugi sezon z rzędu oglądał z trybun.

- Żyłem jak wampir - wspomina Embiid w "Sports Illustrated" długie miesiące leczenia, rehabilitacji i treningów. Mieszkał sam w hotelu, nie miał prawa jazdy, więc przemieszczał się piechotą. Hektolitrami pochłaniał bezalkoholowego drinka "Shirley Temple". Wieczorami wychodził do nocnych klubów, a gdy wracał do domu do świtu grał na konsoli. - Dlaczego ja? Dlaczego moja rodzina? - zastanawiał się, gdy dowiedział się o tym, że w wypadku zginął jego 13-letni brat Arthur. W trudnych chwilach wspierała go drużyna 76ers. Klub pomógł mu polecieć na pogrzeb brata, ówczesny menedżer drużyny Sam Hinkie poświęcał Embiidowi dużo wolnego czasu, gdy ten zastanawiał się, czy nie rzucić koszykówki.

Zastanawiano się, czy klub z Filadelfii nie popełnił błędu wybierając z trzecim numerem zawodnika z kontuzją. Wszyscy pamiętają ciągnące się kontuzje Grega Odena, którego Portland Trail Blazers wybrali z numerem 1 w drafcie w 2007 roku. Z drugiej strony Blake Griffin, numer 1 draftu z 2009 roku, przez uraz kolana stracił cały pierwszy rok w NBA, ale potem stał się jedną z gwiazd NBA. Sixers wierzą w ten drugi wariant.

W środę 852 dni po drafcie Joel Embiid wreszcie zadebiutował w NBA. W meczu z Oklahoma City Thunder miał 20 punktów, siedem zbiórek i dwa bloki. Z Thunder zagrał w sumie 22 minuty, mierzył się z Nowozelandzkim środkowym Stevenem Adamsem. Swoje pierwsze punkty zdobył po ładnej serii zwodów i rzucie z półdystansu. Potem przyszedł pierwszy blok i to na Russellu Westbrooku. Choć spudłował 10 z 16 rzutów z gry, a jego zespół przegrał 97:103, o 22-latku z Kamerunu mówi się tylko pozytywnie.

Fani krzyczeli do niego "MVP, MVP", gdy w drugiej połowie stawał na linii rzutów wolnych. - Ciężko gra się przeciwko niemu w obronie. Ma coś w sobie z Hakeema Olajuwona - komplementował młodego zawodnika Billy Dononvan, trener Thunder.

 

Sixers po kontuzjach obchodzą się z Embiidem jak z jajkiem. Koszykarzowi zabronili grać więcej niż 20 minut w meczu, na parkiecie nie spędza więcej niż pięć minut w jednym kawałku, ale kibice już widzą w nim gwiazdę zespołu, który przez trzy ostatnie sezony szorował po dnie tabeli konferencji wschodniej.

LeBron James odebrał mistrzowski pierścień. Nie potrafił powstrzymać łez [GALERIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA