Trenerami drużyn w Meczu Gwiazd zgodnie z przepisami NBA powinni być szkoleniowcy ekip z najlepszym bilansem w dniu 31 stycznia. W najlepszej drużynie Konferencji Wschodniej - Cavaliers - niedawno doszło do zmiany szkoleniowca - Lue zastąpił Davida Blatta. Dotychczasowy asystent samodzielnie poprowadził "Kawalerzystów" w zaledwie trzech meczach. Jego bilans wynosi 2-1, a już dostąpi zaszczytu udziału w Meczu Gwiazd. Jako zawodnik, choć rezerwowy, Lue był dwa razy mistrzem z Los Angeles Lakers (2000 i 2001).
Choć nikt nie odbiera Lue tego, że miał duży wkład w 30 zwycięstw, które Cavaliers odnieśli przed zwolnieniem Blatta, to trudno go traktować jako trenera z największą liczbą wygranych na wschodzie. Wydawać by się mogło, że po zmianie trenera Cavs idealnym kandydatem do poprowadzenia Wschodu jest Dwane Casey, trener Toronto Raptors, tym bardziej, że to właśnie Toronto będzie gospodarzem tegorocznego Meczu Gwiazd (14 lutego).
Nieco mniej kontrowersji wywołało ogłoszenie trenera drużyny Zachodu. Będzie to Greg Popovich z San Antonio Spurs, aktualnie drugiej drużyny Konferencji Zachodniej. Choć przepisy NBA jasno stwierdzają, że trenerem podczas meczu gwiazd jest szkoleniowiec drużyny z najlepszym bilansem, to jest jedno zastrzeżenie - ten sam trener nie może pojawić się w tej roli dwa razy z rzędu. Z tego powodu ekipy Zachodu nie poprowadzi Steve Kerr z broniących tytułu Golden State Warriors. Wielu widziało kandydata na trenera Zachodu w Luke'u Waltonie, który zastępował Kerra przez większość sezonu, gdy ten dochodził do siebie po operacji pleców. Władze NBA uznały jednak, że w myśl przepisów to Kerr, a nie Walton, jest pierwszym trenerem Warriors i dlatego wyznaczyły Popovicha.
Miliard odtworzeń vine'ów z NBA! Oto najpopularniejsze [WIDEO]
![Dramat reprezentacji Polski. Było tak blisko. Zadecydowała dogrywka [WIDEO]](https://bi.im-g.pl/im/a5/74/1d/z30885797II,Koszykowka-3x3.jpg)
