W listopadzie pudłował na potęgę, trafiał ledwie 29,3 procent rzutów z gry. Po ogłoszeniu decyzji o przejściu na emeryturę Kobe Bryant zaczął grać momentami tak, jak pamięta go większość fanów. W swoich ostatnich czterech meczach rzucał kolejno: 25, 22, 22 i wtorkowe 31 punktów, a Lakers wygrali dwa z tych czterech meczów.
- Nie mieliśmy dziś nikogo, kto potrafiłby go zatrzymać - mówił po meczu trener Nuggets Mike Malone.
Bryant rzucił 31 punktów trafiając 10 z 22 rzutów z gry (2/9 za trzy) oraz 9 z 11 rzutów wolnych. Miał też pięć asyst, trzy zbiórki, blok i przechwyt, ale też stratę i dwa faule.
19 punktów dla Lakers dorzucił Jordan Clarkson, 17 miał Lou Williams, a Lakers, którzy mecz zaczęli tradycyjnie słabo, ale po świetnej trzeciej kwarcie 13-punktową stratę zamienili na trzypunktową zaliczkę. Prowadzenie do końca spotkania oddali tylko raz, wygranej dopilnował Bryant, który w czwartej kwarcie rzucił 11 ze swoich 31 punktów, a w samej końcówce to jego celne rzuty wolne przesądziły o zwycięstwie Lakers, pierwszym w sezonie z drużyną z zachodu.
Najwięcej punktów dla Nuggets rzucił rezerwowy Will Barton - 25
Ekipa z Los Angeles ciągle jest najsłabszą drużyną zachodu. Bilans 5-23 jest drugim najgorszym w całej NBA po Philadelphia 76ers (1-29). Nuggets, którzy w tym sezonie wygrali 11 z 28 meczów są na 10. miejscu.
Philadelphia 76ers - Memphis Grizzlies 90:104
Miami Heat - Detroit Pistons 92:93
Toronto Raptors - Dallas Mavericks 103:99
Denver Nuggets - Los Angeles Lakers 107:111
Miliard odtworzeń vine'ów z NBA! Oto najpopularniejsze [WIDEO]