NBA. Wysokie wygrane faworytów. Heat wciąż niepokonani w play-off

Wysokimi zwycięstwami faworyzowanych gospodarzy zakończyły się pierwsze mecze drugiej rundy play-off, jakie odbyły się w nocy z wtorku na środę. Miami Heat odnieśli swoje piąte zwycięstwo z rzędu po sezonie zasadniczym, pokonując 107:86 Brooklyn Nets, a San Antonio Spurs rozbili 116:92 Portland Trail Blazers.

Broniący tytułu mistrzowskiego Heat nie zwalniają tempa w fazie play-off. Po tym, jak w pierwszej rundzie w czterech meczach rozprawili się z Chartlotte Bobcats, drugą rundę także zaczęli od mocnego uderzenia. Co ciekawe, Miami przegrało w sezonie zasadniczym wszystkie cztery spotkania z Nets, jednak tym razem drużyna z Florydy nie pozostawiła ekipie z Nowego Jorku złudzeń, wygrywając aż 21 punktami.

O zwycięstwie zadecydowała rewelacyjna w wykonaniu gospodarzy druga połowa, wygrana aż 61:43. Najlepiej w drużynie Heat punktowła LeBron James (22 pkt), a wchodzący z ławki Ray Allen dołożył 19 "oczek". W Nets słabo spisali się weterani - Paul Pierce zaliczył tylko osiem punktów, a Kevin Garnett zakończył mecz z zerowym dorobkiem. Najwięcej punktów - po 17 - zdobyli dla gości Joe Johnson i Deron Williams.

Drugie wysokie zwycięstwo z rzędu odnieśli ubiegłoroczni rywale Heat w finałach - San Antonio Spurs. Po tym jak w ostatnim meczu zaskakująco wyrównanej serii z Dallas, "Ostrogi" wygrały 23 punktami, tym razem jednym oczkiem więcej polegli w Teksasie Trail Blazers. Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Tony Parker, który zanotował na swoim koncie 23 punty i dziewięć asyst.

Blazers, którzy są w półfinale konferencji po raz pierwszy od czternastu lat, już po pierwszej połowie przegrywali 39:65 i w drugiej części spotkania nie potrafili odrobić tej straty. Najlepiej w ekipie gości zagrał LaMarcus Aldridge, który zdobył aż 32 punkty.

Kolejne mecze w tych parach odbędą się w nocy z czwartku na piątek. Dziś w nocy z kolei czekają nas drugie spotkania w parach Indiana - Washington (0:1) oraz Oklahoma - LA Clippers (0:1).

Billy Crystal, Tommy Lee Jones, Rihanna i inni. Gorąco też na trybunach NBA!

Więcej o: