Zbudowany za 102 miliony dolarów zespół do tej pory zawodził. Nets przed tygodniem zostali upokorzeni w derbowym meczu przez New York Knicks, przegrywając z lokalnym rywalem 83:113. Od tamtej pory wygrali trzy spotkania z rzędu. Najpierw pokonali najsłabszych na wschodzie Milwaukee Bucks, później rozprawili się z Boston Celtics, a w czwartek pokonali Clippers. Z bilansem 8-14 zajmują 10. lokatę na wschodzie.
- Nasze doświadczenie, zdolności przywódcze i chęć wygrywania będą w końcu miały wpływ na drużynę. To już się zaczyna - stwierdził po meczu Paul Pierce, który rzucił 10 punktów, miał siedem zbiórek i pięć asyst.
Dla niego oraz Kevina Garnetta czwartkowy mecz był wyjątkowy, bo mierzyli się po raz pierwszy ze swoim byłym trenerem. Doc Rivers latem opuścił Boston Celtics, by prowadzić Clippers, Pierce i Garnett w wyniku wymiany trafili do Nets. Pierwsze starcie z trenerem dla koszykarzy. - Dorosłem pod jego skrzydłami. Zanim zacząłem być znany jako strzelec, on nauczył mnie, jak ważne są inne rzeczy: obrona, zbiórki, podania - stwierdził Pierce.
Po 21 punktów dla Nets w meczu z Clippers rzucili Joe Johnson i Andray Blatche, ale najwięcej kłopotów rywalom sprawił Brook Lopez. Środkowy zdobył 16 punktów, miał siedem zbiórek i co chwilę karcił próbujących go kryć DeAndre Jordana i Blake'a Griffina. Najwięcej punktów dla Clippers rzucił Chris Paul - 20, punkt mniej miał rezerwowy Jamal Crawford.
Clippers przegrali cztery z siedmiu meczów w grudniu. Z bilansem 15-9 zajmują wysokie czwarte miejsce w Konferencji Zachodniej. W sobotę zagrają siódmy mecz z rzędu na wyjeździe, rywalem będą Washington Wizards Marcina Gortata (9-11).
W drugim czwartkowym meczu prowadzeni przez LaMarcusa Aldridge'a (31 punktów, 25 zbiórek, dwa bloki) Portland Trail Blazers pokonali Houston Rockets 111:104 i umocnili się na pierwszym miejscu na zachodzie.