Gwiazdor Miami Heat w najnowszej, jedenastej już edycji swoich butów zagrał tylko dwa pełne mecze. W pozostałych albo podczas pierwszej dłuższej przerwy w meczu zmieniał na zeszłoroczny model, albo miał je na nogach od samego początku. Media w USA od razu zauważyły, że coś jest nie tak. Gwiazdy, które mają linie butów sygnowane swoim nazwiskiem, nie grają ot tak w starych modelach butów.
Okazuje się, że James i Nike mają problem z dopasowaniem dla niego obuwia. - Naprawdę chciałbym w nich grać. To bardzo frustrujące, ale wiem, że Nike chce dla mnie jak najlepiej, nie chce zrobić mi krzywdy. Dlatego przerabiamy buty, bym mógł w nich grać - stwierdził James w rozmowie z ESPN.
- Mógłbym je nosić, ale nie czuję się w nich tak dobrze, jak bym chciał. Musimy je przerobić - dodał.
Nike LeBron 11 to najbardziej zaawansowany technologicznie but, jaki James kiedykolwiek założył na nogi. "LeBron miał doskonale czuć parkiet" - chwaliło się Nike. Na ten sezon James dostał model o niższym profilu, a do tego znacznie lżejszy od poprzedniej edycji. Niestety but Jamesowi nie pasuje.
- To nie jest tak, że jego coś boli. Chodzi o to, by on dostał buty idealne. On ma 203 cm wzrostu, waży 113 kg i biega z prędkością, jakiej żaden przeciętny człowiek nie jest w stanie osiągnąć - tłumaczy Maverick Carter, agent Jamesa.
- To najbardziej innowacyjny koszykarski but Nike w historii i mamy nadzieję, że już wkrótce LeBron będzie grał w nim regularnie - oświadczył rzecznik prasowy Nike Brian Strong.
Mimo wpadki z dopasowaniem butów dla Jamesa Nike na najnowszym modelu swojej największej gwiazdy zarabia krocie. Model LeBron 11 sprzedaje się o wiele lepiej niż poprzednik. W porównaniu z modelem Lebron 10 zanotowano 18-procentowy wzrost sprzedaży w analogicznym okresie, choć but nie należy do tanich. W Polsce ceny zaczynają się od około 600 złotych za parę.