Gortat dołączył do Wizards w końcu października, tuż przed startem sezonu. Razem zaczęli od siedmiu porażek w dziewięciu meczach, ale ostatnio wygrali pięć z sześciu spotkań. W tym trzy kolejne - z NY Knicks, LA Lakers i Milwaukee Bucks. To ligowi słabeusze (Knicks, Bucks) lub średniacy (Lakers), ale dla Wizards taka seria to sukces.
Z bilansem 7-8 drużyna Gortata jest na szóstym miejscu na Wschodzie, czyli realizuje plan, jakim jest awans do play-off po pięciu latach przerwy. To wciąż żaden wyczyn w skali NBA, ale na słabym Wschodzie już tak, bo tam tylko dwa zespoły - Indiana i Miami - mają dodatni bilans. Trzeci - Atlanta - ze swoim wynikiem 8 zwycięstw i 8 porażek nie załapałby się na Zachodzie do ósemki.
To jednak niewielkie zmartwienie, kilka dni temu w Waszyngtonie humory były gorsze. Sfrustrowany był i Gortat, który po solidnym początku w niedawnym meczu w Toronto trafił tylko trzy z dziesięciu rzutów i ze złości podarł ręcznik na ławce rezerwowych.
W trzech następnych meczach Gortat grał bardzo dobrze - 16 punktów i 17 zbiórek z Knicks, 15 punktów z Lakers i 25 punktów w spotkaniu z Bucks, które Wizards wygrali 100:92 po dogrywce. Te 25 punktów to najlepszy wynik Polaka od marca 2012 r., czyli końcówki jego najlepszego sezonu w karierze, gdy był najlepszym strzelcem Phoenix Suns.
W Wizards Polak tworzy duet z Brazylijczykiem Nene, którego zadaniem jest ogrywanie pod koszem niższych rywali. Gortat jest środkowym, który zbiera piłki i pomaga w obronie, ale też wykorzystuje to, że Nene skupia na sobie obrońców.
W środę Gortat skorzystał na tym, że rywale ściślej pilnowali Brazylijczyka, który w meczu z Lakers rzucił 30 punktów. - Wiedziałem, że będzie podwajany i dzięki temu będę miał więcej dobrych pozycji - tłumaczył Polak, który w trzech ostatnich meczach zdobywał średnio po 18,6 punktu, wykorzystał 77 proc. rzutów (24/31). Z Bucks trafił 11 z 12 rzutów, co nawet najlepszym zdarza się rzadko.
Duet Nene - Gortat rozwija się dobrze. Koszykarze zaprzyjaźnili się na początku sezonu - kiedy Brazylijczyk dowiedział się, że samochody Gortata jeszcze nie dotarły z Phoenix do Waszyngtonu, zaoferował mu podwożenie go na lotnisko.
Lepsze wyniki Wizards są nie tylko efektem gry Gortata i wysokich zawodników. Znaczenie mają też sprzyjający terminarz (koszykarze z Waszyngtonu na początku grali z silniejszymi rywalami), świetne występy lidera Johna Walla (miał serię trzech spotkań z ponad 30 pkt), skuteczność Bradleya Beala (najlepszy strzelec zespołu ze średnią 20,6 pkt), dobra forma Martella Webstera po przesunięciu go do pierwszej piątki oraz solidna gra Trevora Arizy, któremu wcześniej przeszkadzały urazy.
To, co starczyło na ligowych słabeuszy, może jednak nie starczyć na mocarzy. Takich jak Pacers, których bilans 14-1 jest obecnie najlepszym w NBA. Wizards zagrają z nimi z piątku na sobotę w Indianapolis.