Raper Jay Z agentem sportowym. Przejmie największe gwiazdy?

Odebrał gracza królowi baseballowych agentów i o tym zarapował. Swoim zawodnikom robi drogie prezenty. - Przez ostatnie 20 lat agenci siedzieli wygodnie w swoich fotelach i tylko czekali na czeki. A teraz muszą naprawdę zacząć dbać o swoich klientów. Inaczej sportowcy ustawią się do nas w kolejce - mówi raper Jay Z, który od pół roku jest także agentem sportowym. Reprezentuje m.in. gwiazdę NBA Kevina Duranta.

O NBA i koszykówce tweetuje Michał Owczarek - @mikelwwa

Shawn Carter, bardziej znany jako Jay Z, jest symbolem sukcesu. ''Forbes'' wycenił, że jest wart 475 mln dolarów. Ikona hip-hopu. 17 statuetek Grammy i ponad 50 milionów sprzedanych płyt na całym świecie. Jego żoną jest piosenkarka Beyoncé. Muzyka przyniosła mu sławę, ale wielkie miliony zawdzięcza także swojemu talentowi biznesowemu.

Jay Z to tak naprawdę wielkie przedsiębiorstwo, które od ponad dwóch dekad inwestuje i zgarnia ogromne zyski. Wytwórnia płytowa, agencja menedżerska, sieć klubów, linia odzieżowa, kosmetyki, nieruchomości - branże, w których działa lub działał, można by wymieniać bez końca.

Sportu też nie omija. Był właścicielem Brooklyn Nets i doprowadził do przeniesienia klubu z New Jersey. Kibicuje nowojorskim Giants, czapka Yankees to jeden z jego atrybutów. Jest wielkim fanem sportu, a wielu sportowców to jego znajomi i przyjaciele. Teraz chce na tych znajomościach zarabiać.

W kwietniu otworzył agencję sportową Roc Nations Sports, o której już jest głośno. - Kocham sport i było dla mnie zupełnie naturalne, że założę firmę, która pomoże sportowcom, tak jak od lat pomagamy muzykom - tłumaczył Jay Z. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że nie o pomaganie tu chodzi, a o zarabianie milionów dolarów. Jay Z nie działa sam - jego firma współpracuje bardzo blisko ze sportowym departamentem Creative Artist Agency, która reprezentuje ponad 800 gwiazd sportu.

Scott Boras, koniec z tobą

Agencja Roc Nation Sports "ma" na razie pięciu sportowców. Najbardziej rozpoznawalnym jest jeden z najlepszych koszykarzy świata Kevin Durant, gwiazda NBA i Oklahoma City Thunder. 25-letni koszykarz dołączył do Jaya Z, zostawiając po zaledwie roku współpracy jednego z czołowych agentów koszykarskich Roba Pelinkę, który zajmuje się sprawami m.in. Kobego Bryanta czy Jamesa Hardena.

Jednak w USA większe zamieszanie zrobiło się wokół pierwszego "transferu" Jaya Z. Nie dość, że raper podebrał Robinsona Cano, baseballistę New York Yankees, Scottowi Borasowi, potentatowi na rynku baseballowych agentów, to jeszcze zwrócił się bezpośrednio do niego w jednym z kawałków na swojej płycie. "Scott Boras, koniec z tobą/Robinson Cano, idziesz ze mną" - rapuje Jay Z. Boras na zaczepki nie odpowiedział.

Oprócz Duranta i Cano agencja Jaya Z reprezentuje futbolistów Victora Cruza (New York Giants) i Geno Smitha (New York Jets) oraz koszykarkę WNBA Skylar Diggins (Tulsa Shock).

99 problemów

Jay Z sowicie wynagradza swoich ludzi za to, co do tej pory zrobili. Już po kilku miesiącach działalności agencji Roc Nation Sports wszyscy jej pracownicy dostali po 50 tysięcy dol. premii, mają też obiecaną premię bożonarodzeniową. - Bonusy dostali wszyscy, nawet pracownicy niższego szczebla. On nie jest skąpy jak inni celebryci prowadzący działalność gospodarczą. Wie, że szczęśliwy pracownik to dla niego korzyść przez długi czas - mówi jedna z osób pracujących dla Jaya Z. W podobny sposób raper traktuje swoich "podopiecznych". Jest gwiazdą i swoich sportowców też traktuje jak gwiazdy.

Skylar Diggins z okazji ukończenia szkoły dostała od niego wartego ponad 100 tys. dolarów mercedesa CLS 63 AMG. Koszykarka pochwaliła się prezentem na Instagramie, a zdjęcie podpisała, nawiązując do jednego z kawałków Jay Z: "Mam 99 problemów, ale Benz nie jest jednym z nich".

Czasami gest Jaya sprawia mu jednak kłopoty. We wrześniu raper podarował Robinsonowi Cano na urodziny zaprojektowany przez siebie i wart blisko 34 tysiące dolarów zegarek Shawn Carter Classic Fusion by Hublot. Sprawą zainteresował się związek zawodowy graczy ligi MBL (MLBPA), który sprawdza, czy raper nie naruszył reguł. W umowie zbiorowej zapisane jest, że agenci nie mogą oferować pieniędzy ani drogich prezentów zawodnikom, bowiem jest to forma nakłaniania ich do przedłużenia z nimi umowy. Gracze mogą otrzymywać od swoich agentów prezenty, ale związek zawodowy musi zostać powiadomiony o każdym podarunku o wartości przekraczającej 500 dolarów.

Nie wiadomo, czy Jay Z zostanie ukarany i czy w ogóle śledztwo zostało wszczęte, bo MLBPA sprawy w ogóle nie komentuje.

Przyjaciel czy wróg?

Przedstawiciele konkurencyjnych firm zarzucają Jay Z, że nie ma doświadczenia na rynku sportowym, że nie będzie miał czasu dla swoich zawodników, że jest większą gwiazdą niż jego zawodnicy. - Miałem kiedyś gracza, który po każdym meczu do mnie dzwonił i pytał, jak mu poszło. Nie sądzę, by Jay Z odnalazł się w tej roli - mówi hokejowy agent Alex Linsky.

- Nie wiem, po co mu to. Jego zyski z tytułu reprezentowania sportowców to będzie kropla w jego imperium. Przecież sportowcy i tak do niego sami lgną. Nie musi ich reprezentować, by byli przy nim - mówi Andrew Brandt, agent futbolistów.

Oponenci twierdzą też, że nie jest wiarygodny. - Jeśli agent nosi czapkę Yankees, to czy myślisz, że będzie traktowany poważnie? - pyta Scott Boras. O sportowych agentach mówi się, gdy ich zawodnik zmienia klub. Na co dzień zazwyczaj chronią swoją prywatność, bronią do siebie dostępu. Z Jay Z jest inaczej. - Agentom, którzy zachowują się jak gwiazdy, po prostu się nie ufa - uważa Linsky.

Pokaż, co masz!

- To nie jest jakiś młokos, który dopiero wchodzi w świat agentów. To gość, który rzuca wyzwanie największym w tej branży - ocenia profesor Bob Boland z Uniwersytetu Nowojorskiego, ekspert marketingu sportowego.

- Inne firmy z nami walczą, bo wiedzą, że inaczej będą musiały wziąć się do roboty. Przez ostatnie 20 lat agenci siedzieli wygodnie w swoich fotelach i tylko czekali na czeki. A teraz muszą naprawdę zacząć dbać o swoich klientów. Inaczej sportowcy ustawią się do nas w kolejce - odpowiada pewny siebie Jay Z.

Jay Z na razie ma piątkę zawodników. Testem dla niego będą najbliższe lata i to, co uda mu się wycisnąć ze sportowców, którzy podpisali z nim umowy. - To nie jest fizyka kwantowa. Jay Z nigdy nie negocjował w sportowym środowisku, ale wątpię, by miał z tym problemy. Przecież on sam negocjował swoje kontrakty z szefami wytwórni płytowych, a to ostrzejsi zawodnicy niż sportowi menedżerowie. Jeśli chcesz rozmawiać o wielkich pieniądzach, on to doskonale zna - mówi anonimowo w rozmowie z ESPN jeden z agentów.

Nie wszyscy obawiają się agencji firmowanej przez Jay Z. - Jeśli ktoś będzie chciał zatrudnić jego, to w moją stronę na pewno nie spojrzy. Jego blask na pewno robi wrażenie na młodych sportowcach i on to wykorzystuje. Ale ja się go nie boję - mówi inny agent, także pragnący zachować anonimowość.

- Wykonał fantastyczny pierwszy krok, ściągając do siebie Cano i podpisując partnerstwo z CAA. Ale to maraton, a nie sprint - mówi Quency Phillips, szef Que Agency.

Więcej o: