Mało kto spodziewał się aż takich emocji już w pierwszym spotkaniu rozgrywanym na Florydzie - na zegarze widniało dokładnie 2,2 sekundy do końca dogrywki, gdy gospodarze mieli piłkę z boku pod koszem rywali. James na sekundę urwał się pilnującemu go Paulowi George'owi, dostał piłkę na obwodzie i błyskawicznie ruszył na kosz.
Pilnujący go obrońca nie był w stanie dotrzymać mu kroku i mógł tylko obserwować, jak gwiazda Miami wychodzi w powietrze i kelnerskim rzutem o tablicę zdobywa decydujące punkty. Piłka przelatywała przez obręcz dokładnie w momencie, gdy na zegarze widniało 0,1 sekundy do końca dogrywki!
Miami mogło wygrać już w regulaminowym czasie gry, jednak gości w ostatniej sekundzie czwartej kwarty uratował właśnie George. Trafił on za trzy, dając jeszcze drużynie Pacers nadzieję na sensacyjne zwycięstwo. Jak widać MVP sezonu zasadniczego brutalnie rozprawił się z tymi oczekiwaniami.
W całym meczu James zaliczył triple-double, notując 30 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst. 19 punktów dorzucił Dwyane Wade, a 17 Chris Bosh. W ekipie Pacers najlepiej punktował George (26 "oczek), o jeden punkt mniej zanotował na swoim koncie David West.
Kolejny mecz serii rozgrywanej do czterech zwycięstw w nocy z piątku na sobotę, także w Miami.