Poznaj Dennisa Rodmana. 17 kwietnia premiera książki "Powinienem być już martwy"

- Zamiast zastawiania się, stosowałem technikę splatania się z kolesiem - pakowałem mu się w ręce, w nogi. A kiedy piłka odbijała się od obręczy, to pytanie brzmiało tylko: kto pierwszy się uwolni z uścisku, by po nią sięgnąć? Zazwyczaj byłem to ja. Bo koleś był bardziej zainteresowany tym, żeby mi skopać dupę, niż zebrać piłkę - czytamy w biografii Dennisa Rodmana, która 17 kwietnia trafi do księgarń.

"Powinienem być już martwy" to wydana przez SQN kronika wzlotów i upadków Dennisa Rodmana. Na boisku i poza nim. Problemy z alkoholem, z kobietami i pieniędzmi. Relacje z kolegami z parkietu, z trenerami, z właścicielami klubów i Davidem Sternem. Romans z Madonną, nieudane małżeństwo z Carmen Electrą, trudne i też ostatecznie zakończone rozpadem małżeństwo. Próby powrotu do NBA, kończące się wycofywaniem się kontrahentów w ostatniej chwili - Rodman miał być o włos od podpisania kontraktu m.in. z Cavaliers, z Knicks, z Nuggets, ale podpisał jedynie mnóstwo autografów podczas promocji książki, na której wystąpił w trumnie.

Premiera książki 17 kwietnia. Wkrótce można ją będzie kupić w przedsprzedaży na stronie internetowej wydawnictwa SQN . Poniżej jeden z najciekawszych fragmentów:

O zastawianiu się pod koszem

Zastawianie się to technika stosowana w defensywie, wykorzystywana przez obrońcę do powstrzymania zawodnika, którego kryje, przed zebraniem piłki z tablicy. Uczą jej wszyscy trenerzy koszykarscy na każdym poziomie, każdy zawodnik musi ją ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć. Od dziecka.

Kiedyś jeden z dziennikarzy objaśnił to w ten sposób: "Kiedy piłka jest w powietrzu, obrońca znajduje się pomiędzy zawodnikiem, którego kryje, a koszem. Po czym jednym ruchem robi zwrot o sto osiemdziesiąt stopni, przykuca, opiera się o rywala i przepycha go dalej od kosza". Guru defensywy Al Lo Balbo powiedział z kolei: "Musisz się oprzeć na ich nogach i usiąść im na kroczu. A na koniec zrobić użytek z łokci".

Kiedy zawodnik powinien zastosować tę technikę? "Przy każdym rzucie", odpowiada Bob Knight, trener zaliczony w poczet Galerii Sław. Zastawianie się jest tak istotne, że niektórzy trenerzy gromadzą statystyki tej techniki. To najbardziej fundamentalny element gry w koszykówkę.

A Dennis Rodman? Cóż, ja rzadko, bardzo rzadko się zastawiałem. Po pierwsze, nie byłem wystarczająco silny. Wyobraźcie sobie, jak próbuję zastawić się przy Shaqu, czyli przy obiekcie "nieporuszalnym". Ważyłem ze sto dziesięć kilo, a on był może o kilogram lżejszy od Hummera. Był pieprzonym ładunkiem. Przykucanie? Miałem niewiele ponad dwa metry wzrostu, a otaczali mnie goście po dwa metry dziesięć, dwa piętnaście. Powiększanie różnicy wzrostu przez przykucnięcie nie miało sensu. Po prostu sięgnęliby ponad moją głową i zgarnęli piłkę. Jeśli stałem przy kimś, to stykałem się z nim plecami.

Zamiast zastawiania się, stosowałem technikę splatania się z kolesiem - pakowałem mu się w ręce, w nogi. A kiedy piłka odbijała się od obręczy, to pytanie brzmiało tylko: kto pierwszy się uwolni z uścisku, by po nią sięgnąć? Zazwyczaj byłem to ja. To trochę jak w judo. Napinałem mięśnie nóg, robiłem dźwignię i wykorzystywałem wagę przeciwnika przeciwko niemu. To było jak zapasy, ale bez sprowadzania do parteru. Niektórzy kompletnie nie wiedzieli, jak sobie z tym poradzić, frustrowali się, a jeśli miałem szczęście, to zaczynali grę ze mną zamiast z piłką. Bo koleś był bardziej zainteresowany tym, żeby mi skopać dupę, niż zebrać piłkę. Byłem bardzo szybki i zwinny - tak jakbyś się mocował z duchem - co kończyło się tym, że facet się zataczał, po czym patrzył oszołomiony, jak zbieram piłkę z tablicy i wypuszczam szybkie podanie do Rona Harpera. A gość tylko wracał pod swój kosz, kręcąc głową.

"Jak ten Rodman to zrobił?".

Więcej o:
Copyright © Agora SA