Cztery sekundy przed końcem meczu przy dwupunktowym prowadzeniu Hawks Bryant próbował minąć do linii końcowej Dahntaya Jonesa, oddał rzut z odchylenia z piątego metra. Piłka do kosza nie wpadła, a Bryant - lądując - spadł lewą stopą na nogę rywala. Kostka wygięła się bardzo mocno, lider Lakers upadł na parkiet i zwijał się z bólu. Do szatni szedł, kulejąc.
Pierwsze diagnozy mówią o skręconej kostce. Koszykarz miał zrobione prześwietlenie, które wykluczyło złamania.
Na razie nie wiadomo, jak długo potrwa przerwa Bryanta w grze. Rzecznik prasowy klubu nie był w stanie określić nawet w przybliżeniu, ile meczów może stracić lider zespołu. - Będę robił to, co powiedzą lekarze - powiedział Bryant, który jest znany z tego, że potrafi znieść ogromny ból i zdarzało mu się grać z poważnymi urazami. W Los Angeles wszyscy czekają na decyzję.
Dla Lakers ewentualna strata Bryanta byłaby ogromnym ciosem. Zespół, który latem został stworzony, by zdobyć mistrzostwo, grał przez większość rozgrywek poniżej oczekiwań także ze względu na kontuzje kluczowych zawodników. Poważne urazy mieli Steve Nash, Dwight Howard, cały czas do gry nie jest gotowy Pau Gasol, a sezon z głowy ma Jordan Hill. Jednak to strata Bryanta może okazać się najbardziej dotkliwa. Zwłaszcza że Lakers złapali ostatnio właściwy rytm. Zanim przegrali w Atlancie, zwyciężyli w czterech kolejnych spotkaniach.
Bryant oskarża rywala
Bryant powiedział dziennikarzom, że to najgorsze skręcenie kostki, jakie miał w swojej karierze od 13 lat. W 2000 roku poważnie skręcił kostkę w drugim meczu finałów NBA z Indianą Pacers po tym, jak nastąpił na stopę Jalena Rose'a. Bryant nie zagrał w meczu numer trzy, ale Lakers pokonali w serii do czterech wygranych Pacers 4:2 i zdobyli mistrzostwo. Po jakimś czasie Rose przyznał, że celowo podstawił Bryantowi nogę.
Bryant zasugerował, że zagranie Jonesa też było umyślne. - Uważam, że sędziowie powinni bardziej chronić strzelców. Obrońcy mogą próbować blokować rzuty, ale nie mogą wchodzić pod nogi - powiedział Bryant.
W mailu do Yahoo! Sports Bryant dokładniej opisał zdarzenie: "Jones przesunął biodro i nogi w moim kierunku, gdy byłem w powietrzu. To jest faul. Na sto procent! Brudne i niebezpieczne zagranie. Nie powinno mieć miejsca w grze".
Jones bronił się przed oskarżeniami Bryanta na swoim Twitterze, sugerując, że to kopnięcie Bryanta przy wyskoku do rzutu spowodowało kontakt. "Taśma nie kłamie. Kostka została skręcona na parkiecie po kopnięciu nogą w powietrzu, które wytrąciło go z równowagi. Nigdy nie próbowałbym zrobić mu krzywdy" - napisał Jones. Dodał też, że takie kopnięcie przy rzucie to faul w ataku. "Bez dwóch zdań. NBA zmieniła przepisy dwa lata temu".
Sędziowie przy tym zagraniu nie odgwizdali faulu ani Jonesa, ani Bryanta.
Jones już miał jedno starcie z Bryantem. W 2009 roku jako zawodnik Denver Nuggets w finale Konferencji Zachodniej podciął Bryanta, za co został ukarany przewinieniem technicznym. - Najbardziej denerwuje mnie to, że na rewanż będę musiał czekać do przyszłego sezonu - powiedział Bryant.
W meczu z Hawks Kobe rzucił 31 punktów, w końcówce rzutem z dystansu zmniejszył straty Lakers, ale w meczu trafiał ze słabą skutecznością (11/33 z gry). Dwight Howard miał tylko 10 punktów i 16 zbiórek. Lakers nie wykorzystali tego, że rywale zagrali bez dwóch kluczowych zawodników - skrzydłowego Josha Smitha i rozgrywającego Jeffa Teague'a.
Lakers w piątek zagrają na wyjeździe z Indianą Pacers.