Polski środkowy przez 20 minut na parkiecie oddał sześć rzutów, ale do kosza trafił tylko raz, nie stawał na linii rzutów wolnych, udało mu się zebrać dwie piłki w obronie. Jednak trener Lindsey Hunter był zadowolony z tego, jak Gortat zagrał w obronie. - Świetnie wykorzystał swój wzrost w grze przeciwko Horfordowi - stwierdził trener Suns.
Gortat Horforda nie zatrzymał, ale rzeczywiście utrudnił mu grę. Center Hawks w pięciu poprzednich spotkaniach rzucał średnio 26 punktów i miał 13 zbiórek. W piątek rzucił 20 punktów i zebrał siedem piłek, ale w pierwszych trzech kwartach, gdy ważyły się losy meczu, zdobył tylko dziewięć punktów. Grę Horfordowi utrudniał też zmiennik Gortata Jermaine O'Neal, który był od Polaka skuteczniejszy w ataku - zdobył 12 punktów i miał 5 zbiórek.
Phoenix pracowało mozolnie nad przewagą od pierwszych minut. Dzięki serii ośmiu punktów z rzędu, w tym dwóm trójkom Marcusa Morrisa na koniec drugiej kwarty, gospodarze odskoczyli na sześć punktów. Prowadzenie powiększyli w końcówce trzeciej części meczu, gdy znów rzucili osiem punktów z rzędu. Pogoń Hawks była nieskuteczna. Zespół z Atlanty nie mógł sforsować obrony Suns i znacząco zmniejszyć prowadzenia Suns, którzy wygrali 92:87.
19 punktów i sześć asyst miał najlepszy w Suns Goran Dragić. Słoweński rozgrywający część trzeciej kwarty i całą czwartą nie grał po tym, jak boleśnie upadł na parkiet i stłukł plecy. Solidnie zastąpił go rezerwowy Kendall Marshall, który zdobył cztery punkty i miał dwie asysty.
Bardzo dobrze zagrali rezerwowi Suns, którzy wypunktowali ławkę Hawks 60:34. Błysnęli zwłaszcza bliźniacy Morris. Marcus trafił czterokrotnie z dystansu, zdobył 16 punktów i miał 5 zbiórek. Markieff dorzucił 11 punktów i miał 5 zbiórek.
Najwięcej punktów dla Hawks rzucił Horford - 20. 17 miał Kyle Korver, a Josh Smith uzbierał tylko pięć punktów (2/11 z gry), miał 10 zbiórek i 5 asyst.
To trzecia z rzędu wygrana drużyny Gortata - tak długiej serii zespół nie miał od połowy grudnia 2012 roku. Suns wcześniej po dogrywce pokonali przeciętnych Timberwolves, a w środę sprawili sensację, pokonując, także po dogrywce, najlepszą drużynę NBA - San Antonio Spurs. Teraz ekipa z Phoenix ma cztery dni wolnego, bo kolejny mecz zagra dopiero w środę u siebie z Toronto Raptors.
Phoenix dzięki trzem zwycięstwom z rzędu awansowało na 13. miejsce na zachodzie (bilans 21-39).
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony