NBA. Miami Heat jeszcze mocniejsi. Czy ktoś ich zatrzyma?

Miami Heat rozpoczęli sezon od zwycięstwa nad swoim największym rywalem w ostatnich sezonach - Boston Celtics (120:107) i pokazali, że mają wiele atutów, by tytuł obronić.

Nie masz z kim porozmawiać o koszykówce? Wejdź na forum Sport.pl!  ?

Przed meczem pod dachem American Airlines Arena zawisła ogromna flaga przypominająca o zdobytym w czerwcu tytule, a koszykarze otrzymali pamiątkowe mistrzowskie pierścienia. Na trybunach roiło się od VIPów, byłych koszykarzy, gwiazd sportu i celebrytów - mecz obserwował m.in. komisarz ligi David Stern czy najszybszy człowiek świata Usain Bolt.

Koszykarze Heat odbierając pierścienie sprawiali wrażenie nieco stremowanych, ale gdy rozpoczął się już mecz byli skoncentrowani. Swoich największych rywali - Boston Celtics pokonali 120:107, choć w końcówce musieli radzić sobie bez LeBrona Jamesa, którego złapały silne skurcze i nie był w stanie kontynuować gry.

Najlepszym strzelcem Heat był Dwyane Wadem który rzucił 29 punktów. James miał ich 26, a 19 dorzucił debiutujący w Heat Ray Allen. Bosh miał 19 punktów i 10 zbiórek, a Mario Chalmers rozdał 11 asyst i rzucił osiem punktów.

Najskuteczniejszy w ekipie z Bostonu był Paul Pierce (23 punkty). 20 punktów i 13 asyst dołożył Rajon Rondo, a 16 miał rezerwowy Leonardo Barbosa.

Heat silniejsi, rywale też się wzmocnili

Latem najlepszy zespół poprzedniego sezonu stał się jeszcze lepszy. Do zespołu dołączyli dwaj rewelacyjni strzelcy z dystansu - Ray Allen i Rashard Lewis. Chris Bosh wzmocnił się fizycznie i będzie grał jako środkowy, LeBron James po okresie dominacji jako niski skrzydłowy, w tym sezonie ma grać nieco bliżej kosza, a Dwyane Wade wreszcie wyleczył wszystkie trapiące go w ostatnich miesiącach urazy. Już w pierwszym meczu Heat pokazali, że choć jeszcze w obronie mają kilka dziur do załatania, to w ataku będzie ich zatrzymać ciężko.

Na wschodzie jedynym poważnym rywalem dla Heat będą Celtics. Choć stracili Allena, to lukę na obwodzie wypełnili superrezerwowym Dallas Mavericks Jasonem Terry'm oraz strzelcem Courtney'em Lee. Dodatkowo, po operacji serca do gry wrócił Jeff Green, a zespół pozyskał jeszcze w drafcie obiecującego podkoszowego Jareda Sullingera. Celtics odmłodzili skład, pod wodzą Rondo grają szybciej w ataku i jeśli tylko zaczną bronić tak, jak wymaga tego Doc Rivers znów będą w gronie faworytów do tytułu.

Na zachodzie Heat muszą uważać na zeszłorocznych finalistów Oklahoma City Thunder, którzy co prawda tuż przed rozpoczęciem sezonu stracili swojego najlepszego rezerwowego Jamesa Hardena, ale w jego miejsce sprowadzili solidnego strzelca Kevina Martina i obiecującego skrzydłowego Jeremy'ego Lamba. Tytuł Heat będą chciały odebrać także dwie ekipy z Los Angeles - Clippers i Lakers.

Większe wzmocnienia poczynili Los Angeles Lakers. Do Kobe' Bryanta i Pau Gasola dołączyli najlepszy środkowy ligi Dwight Howard oraz jeden z najlepszych rozgrywających w historii Steve Nash i Lakers dysponują pierwszą piątką, jaką do tej pory oglądało się tylko w meczach gwiazd. Nieco mniej imponująco wygląda ławka rezerwowych.

W Clippers tak spektakularnych transferów nie było - zespół starał się ściągnąć weteranów. Obok Chrisa Paula i Blake'a Griffina będą biegać teraz drugi najstarszy koszykarz NBA Grant Hill, francuski środkowy Ronny Turiaf (zdobył tytuł z Heat) i solidny obrońca Matt Barness.

Skreślać nie można także San Antonio Spurs, którzy mimo trzonu złożonego z bardzo doświadczonych koszykarzy (Duncan, Ginobili, Parker), w dwóch kolejnych sezonach mieli najlepszy bilans zwycięstw i porażek na zachodzie, a latem utrzymali cały skład z poprzednich rozgrywek.

Więcej o:
Copyright © Agora SA