• Link został skopiowany

NBA. LeBron James wygrał z Celtics. Będzie siódmy mecz

Aż 45 punktów rzucił LeBron James i poprowadził Miami Heat do zwycięstwa 98:79 z Boston Celtics w szóstym meczu finału Konferencji Wschodniej. Zespół z Florydy doprowadził tym samym do siódmego, decydującego o awansie do finału NBA spotkania.

Nie masz z kim porozmawiać o koszykówce? Wejdź na forum Sport.pl!  ?

LeBron James przez cały mecz był niesamowicie skoncentrowany. Na jego twarzy ani na moment nie pojawił się uśmiech, miał zaciśnięte zęby - było widać, że tanio skóry nie sprzeda. Po porażce Heat w meczu numer pięć, to Jamesowi najbardziej oberwało się od mediów i kibiców za to, że był kompletnie niewidoczny w czwartej kwarcie. W czwartek zrobił wszystko, by czwarta kwarta była tylko formalnością.

W meczu rzucił 45 punktów, miał 15 zbiórek i pięć asyst. Zagrał jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. Imponował zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy zdobył aż 30 punktów trafiając 12 z 14 rzutów z gry. Nie robiło mu różnicy, czy rzucał z dystansu, półdystansu czy wchodził pod kosz. Punktował przez ręce rywali i bez asysty obrońców. Trafiał wtedy, gdy potrzebował tego zespół - Heat szybko odskoczyli na kilkanaście punktów, ale Celtics potrafili się zbliżać na 10-11, wtedy znów punktował James.

W czwartek James zagrał 45 minut. Na odpoczynek pozwolił sobie dopiero trzy minuty przed końcem, gdy przewaga Heat była niezagrożona. - Będę grał tyle, ile będzie trzeba - mówił w przerwie meczu pytany o to, czy nie jest zmęczony.

17 punktów dla Heat zdobył Dwyane Wade, dziewięć dorzucił Mario Chalmers. Trener Spoelstra dał także więcej pograć wracającemu po kontuzji mięśni brzucha Chrisowi Boshowi - w 28 minut rzucił siedem punktów i miał sześć zbiórek.

Najwięcej punktów dla Celtics - 21 - rzucił Rajon Rondo, miał też 10 asyst, ale by nawiązać walkę z Jamesem potrzebował wsparcia partnerów. Ci jednak, zwłaszcza w ataku zawiedli. Po 12 punktów rzucili podkoszowi Brandon Bass i Kevin Garnett. Tylko dziewięć punktów miał Paul Pierce - trafił ledwie cztery z 18 rzutów z gry, spudłował sześć rzutów z dystansu.

Celtics zmarnowali fantastyczną okazję do awansu do finału NBA. Rywalizację z Heat zaczęli od dwóch porażek w Miami, ale zwyciężyli w trzech kolejnych spotkaniach. Zwycięstwo w czwartek we własnej hali mogło zapewnić awans do finału. Porażka oznacza, że wszystko rozstrzygnie się w siódmym, decydującym meczu w Miami w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu. Jeśli Celtics zwyciężą będą 16. drużyną w historii, która awansowała do kolejnej rundy, mimo że serię zaczęła od dwóch porażek.

W finale na zwycięzcę serii Heat - Celtics czekają już koszykarze Oklahoma City Thunder, którzy w sześciu meczach pokonali San Antonio Spurs. Rywalizacja o mistrzostwo NBA rozpocznie się w nocy z wtorku na środę polskiego czasu.

Ole, ole, ole, ola! Trybuna Kibica zawsze pełna

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: