Profil Sport.pl na Facebooku - 63 tysiące fanów. Plus jeden?
James był gwiazdą wieczoru. Trafił 14 z 27 rzutów z gry oraz 12 z 16 rzutów wolnych. Miał 18 zbiórek (sześć w ataku), dziewięć asyst oraz po dwa bloki i przechwyty. Od ponad 50 lat żaden koszykarz nie zakończył meczu w fazie play-off z 40 punktami, 18 zbiórkami i dziewięcioma asystami. Ostatnim, któremu się to udało był Elgin Baylor w 1961 roku. Gracze Pacers Jamesa zatrzymać nie byli w stanie.
James wspólnie z Dwyanem Wadem rozmontowali obronę Paces, rzucili razem 70 ze 101 punktów Heat. Wade zaczął mecz bardzo słabo, spudłował siedem z ośmiu pierwszych rzutów, ale ożył po przerwie, gdy zdobył 22 ze swoich 30 punktów. Miał też dziewięć zbiórek, sześć asyst, dwa bloki i ani jednej straty.
Heat przewagę zbudowali w trzeciej kwarcie wygranej aż 30:16, kiedy James do spółki z Wadem rzucili aż 28 punktów dla ekipy z Miami. W sumie "Wielka Dwójka" zdobyła aż 38 punktów z rzędu dla Heat.
Dobrą zmianę z ławki dał też Udonis Haslem. Po kontuzji Chrisa Bosha Heat są osłabieni pod koszem, a do tej pory Haslem był krytykowany za swoją grę. W niedzielę w 25 minut trafił pięć z sześciu rzutów, miał stuprocentową skuteczność z linii rzutów wolnych (4/4) oraz cztery zbiórki. Aż sześć ze swoich 10 punktów zdobył w czwartej kwarcie, gdy Heat bronili zaliczki.
Najwięcej punktów dla Pacers rzucił Danny Granger - 20, który aż czterokrotnie trafił z dystansu. Słabiej zagrał środkowy Roy Hibbert (10 punktów, dziewięć zbiórek), który tak dominował pod koszami w dwóch poprzednich meczach, niewidoczny był też David West (osiem punktów, sześć zbiórek).
Spore problemy obronie Heat sprawiał rezerwowy rozgrywający Pacers Darren Collison, który zdobył 16 punktów (6/7 z gry), ale gospodarze utraconej w połowie trzeciej kwarty przewagi, odzyskać już nie byli w stanie. Pacers przegrali w meczu numer cztery i w rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 2-2.
Mecz numer pięć we wtorek w Miami, a szóste spotkanie w Indianapolis w czwartek. Ewentualny mecz numer siedem odbędzie się w sobotę w Miami.
Larry Bird najlepszym menedżerem w NBA ?