Suns jak równy z równym walczyli w zasadzie przez sześć minuty - wtedy od stanu 11:10, Bulls zdobyli dziewięć kolejnych punktów i nie oddali prowadzenia do samego końca. W samej pierwszej kwarcie koszykarze z Arizony dali sobie rzucić aż 39 punktów (sami zdobyli 31), rywale trafiali z niezwykle wysoką 72-procentową skutecznością.
W drugiej kwarcie Bulls powiększyli przewagę do 20 punktów, a w trzeciej do 26. Suns strat odrobić nie byli w stanie.
Pod nieobecność kontuzjowanego Rose'a ciężar gry wziął na siebie Carlos Boozer. Podkoszowy rzucił aż 31 punktów z czego 26 w pierwszej połowie. Często był kryty przez Gortata, którego zaskakiwał rzutami z czwartego, piątego metra, dobrze też wykorzystywał podania od graczy obwodowych i brak pomocy zawodników Suns przy zasłonach. - Dostawałem dobre piłki, wykorzystywałem to, że często byłem bez obrońcy i trafiałem moje rzuty - powiedział Boozer.
23 punkty dołożył C.J. Watson, który zastąpił Rose'a w pierwszej piątce, a 13 punktów i 12 zbiórek miał Joakim Noah.
Gortat miał swoje piąte double-double z rzędu. We wtorek rzucił 14 punktów przy wysokiej skuteczności (5/7 z gry, 4/5 z wolnych), ale był dobrze odcinany od podań przez kryjących go Boozera lub Noaha. Cztery z pięciu celnych rzutów oddał po podaniach od Steve'a Nasha, ale potrafił też zagrać jeden na jednego pod koszem. W drugiej kwarcie grając przeciwko Boozerowi szybko obrócił się do linii końcowej, szybko ściął do kosza i wymusił faul rywala przy rzucie.
Oprócz 14 punktów Gortat miał też 15 zbiórek (dwie w ataku), a także asystę, blok, dwie straty i trzy faule.
Najlepszym strzelcem Suns w Chicago był Nash, który zdobył 25 punktów i miał dziewięć asyst. 16 punktów dołożył Robin Lopez, ale on do kosza trafiał, gdy wynik był już rozstrzygnięty.
Suns, mimo 15 zbiórek Gortata, przegrali walkę na deskach z Bulls 41:38, mieli też aż 20 strat, po których rywale zdobyli 18 punktów. - Straty nas zniszczyły, ale też nie potrafiliśmy ich zatrzymać. Nie jesteśmy już tym samym zespołem, musimy więcej harować w obronie i starać się spowalniać grę rywali - powiedział trener Alvin Gentry.
To piąty z rzędu przegrany mecz Suns - tak zła seria nie przydarzyła im się od marca 2009 roku.
Po wtorkowej porażce koszykarze z Phoenix mają bilans czterech zwycięstw i dziewięciu porażek, co daje im dopiero 13 miejsce na zachodzie. W środę zespół Marcina Gortata zagra z New York Knicks, a w piątek z Boston Celtics.
Bulls, którzy mają bilans 13-3, są najlepszą drużyną wschodu. Swój kolejny mecz zagrają dopiero w piątek z Cleveland Cavaliers.
Dowcipne, żenujące, obrażające. Dziwaczne celebracje w sporcie