Marcin Gortat w Meczu Gwiazd NBA? Głosuj! ?
Na żadnego koszykarza w USA nie czekano tak jak na Rubio. Takie gwiazdy, jak Niemiec Dirk Nowitzki, Francuz Tony Parker, Argentyńczyk Manu Ginobili czy Hiszpan Pau Gasol, zaczynały karierę w NBA jako gracze dla przeciętnych kibiców anonimowi, podobnie jak wcześniej Drażen Petrović, Arvydas Sabonis, Toni Kukoc czy Yao Ming. Znano ich nazwiska, ale nie umiejętności. Patrzono na ich statystyki, ale nie na grę.
Ricky'ego Rubio widzieli za to wszyscy. Na YouTubie.
Za fenomen uznano go już sześć lat temu. Słusznie. W najlepszej oprócz NBA lidze hiszpańskiej zadebiutował przed 15. urodzinami. Potem była Euroliga, a w 2008 r. igrzyska. W finale Hiszpanie przegrali z USA tylko 107:118, a Rubio, najmłodszy koszykarz w historii, który zagrał w meczu o złoto, był powszechnie chwalony.
NBA. Durant największą gwiazdą ligi? Rubio najlepszym debiutantem?
Mierzący 191 cm wzrostu rozgrywający syn trenera z bliskiego Barcelonie El Masnou gra zjawiskowo i grał tak już jako nastolatek. Bez respektu dla starszych i silniejszych, za to z precyzją i inteligencją. I z błyskiem właściwym gwiazdom NBA - styl gry i nastawienie się na efektowne podania upodabniały go do Earvina "Magica" Johnsona i jego amerykańskiego poprzednika Pete'a "Pistoleta" Maravicha.
Tego drugiego Rubio przypomina też bujną czupryną opadającą na oczy - patrząc na okładkę książki o Maravichu, która stała na półce w jego pokoju w El Masnou, Hiszpan mógł mieć wrażenie, że spogląda w lustro. Jego rówieśnicy, często piszczące nastolatki przychodzące na mecze głównie dla niego, patrzyli na gwiazdę niespotykaną, bo taką, która po meczu idzie odrabiać lekcje.
O książce o "Pistolecie" czy plakatach Michaela Jordana nad łóżkiem wiadomo, bo nastoletni Rubio był bohaterem mediów - rodzice ustalili, że ich wyjątkowy, choć także nieśmiały syn nie będzie udzielał wywiadów do ukończenia 18 lat, ale klosz, pod którym go trzymali, nie był szczelny. Uchylono go po powołaniu Rubio do reprezentacji na igrzyska - kamery stacji telewizyjnych odwiedzały nie tylko jego mieszkanie, ale i szkołę. Na filmowanej lekcji matematyki widać, jak Ricky pisze lewą ręką, choć na boisku operuje głównie prawą.
Przede wszystkim filmowano jednak jego niesamowite akcje, którymi porywał obserwatorów - tych w halach, tych przed telewizorami i tych przed komputerami. Serwis YouTube powstał w lutym 2005 roku jakby specjalnie dla Rubio, bo kilka miesięcy przed jego debiutem w hiszpańskiej ekstraklasie. Ricky stał się popularny na całym świecie. Także w USA.
Rubio jest dzieckiem sukcesu, bo prowadził do niego zespoły, w których grał - w 2006 r. w finale mistrzostw Europy do lat 16 rok młodszy Rubio zdobył nieprawdopodobne 51 punktów, 24 zbiórki, 12 asyst i siedem przechwytów, a Hiszpania pokonała Rosję po dwóch dogrywkach. Do pierwszej Rubio doprowadził rzutem z połowy w ostatniej sekundzie. Potem zdobył z Joventutem kilka pucharów w Hiszpanii i Europie oraz złoto ME seniorów w Polsce w 2009 r.
NBA czekała, aż będzie miał 19 lat - w 2009 r. z piątym numerem draftu wybrali go Minnesota Timberwolves. Rubio nie był jednak zadowolony, bo trafił do klubu bez tradycji, z permanentnie słabą drużyną grającą w zasypanym śniegiem mieście na północy USA. Ricky i jego rodzice liczyli, że znajdzie się w Nowym Jorku lub innym mieście na Wschodnim Wybrzeżu - tam, gdzie jest cieplej, bliżej i więcej krajanów.
Zamiast przenieść się do Timberwolves, zmienił Joventut na czołowy klub Europy, wielką Barcelonę. Z nią wygrywał w Eurolidze i Hiszpanii, ale sam wyhamował. Z rytmu wybiła go kontuzja nadgarstka, pogorszyła się skuteczność jego rzutów - na tle barcelońskich gwiazd Rubio nie błyszczał tak jak w Badalonie, słabo jak cała Hiszpania wypadł na mistrzostwach świata w Turcji. Eksperci zaczęli zauważać, że ze słabym rzutem z dystansu w NBA się nie odnajdzie. Kwestionowali także jego szczupłą sylwetkę, wieszczono mu prawdopodobne kłopoty w defensywie przeciwko silniejszym graczom. "Czy piękna przyszłość 20-latka to już przeszłość?" - pytał rok temu "New York Times".
Koszykarz i jego amerykański klub się nie zniechęcili. - Ostatni sezon był moim najgorszym, ale dzięki temu w lecie skupiłem się na swoich minusach i ciężko pracowałem - mówił Rubio, a Timberwolves uparli się, że chcą budować młody zespół w oparciu właśnie o niego. Lokaut przyspieszył decyzję Hiszpana, by kontrakt z klubem z Minneapolis podpisać, bo nowe zasady podpisywania umów odbiłyby się finansowo na jego kontrakcie. W tym sezonie Rubio zarobi 3,3 mln dolarów na boisku, kolejne miliony mogą przyjść z reklam. Podpisane jeszcze w Hiszpanii umowy z Nike, McDonald's i Gillette wygasły, ale niebawem mogą pojawić się nowe, bo karierę w NBA Rubio zaczął świetnie. Jego efektowne podania bez patrzenia uznawane są za akcje dnia, asysta kozłem pod nogami Nowitzkiego zapamiętana zostanie na długo. - W NBA gra mi się łatwiej. Jest więcej miejsca, jest luźniej pod koszem - tłumaczy Rubio.
Hiszpan jak ryba w wodzie czuje się w szybkim ataku, ale w pierwszych meczach zaskakująco dobrze trafiał też z dystansu i nieźle bronił. Timberwolves mają bilans 2-4, pokonali m.in. mistrzów NBA Dallas Mavericks i głównie dzięki Rubio stali się zespołem, który ogląda się z ochotą. Dwyane Wade, gwiazdor Miami Heat, powiedział, że Hiszpan przypomina mu Steve'a Nasha, jego kolega, sam LeBron James, grał przeciwko Rubio w obronie w zaciętej końcówce meczu.
Scott Brooks, trener Oklahoma City Thunder, który grał z drużyną Hiszpana w jego debiucie, pół żartem, pół serio powiedział: - Od sześciu lat słyszałem, jak mówią o nim ludzie. Przed chwilą go zobaczyłem i pomyślałem: "On naprawdę istnieje".
Teraz Rubio musi udowodnić, że jest naprawdę dobry.