Druga szansa Marion Jones, więźnia nr 84868-054

Za jeden start na bieżni dostawała 100 tys. dol. Za cały sezon w koszykarskiej WNBA zarobi 35 tys. Czy upadła gwiazda Marion Jones jeszcze zaświeci?

34-letnia Marion podpisała kontrakt z drużyną ligi WNBA Tulsa Shock. W koszykówkę zagra po 13 latach przerwy. W ich trakcie przebojem zdobyła status ikony światowej lekkoatletyki, a potem z hukiem spadła ze szczytu skompromitowana dopingiem i kłamstwami.

Doping w lodówce

W 2000 roku na igrzyskach w Sydney młoda, ładna i nieprawdopodobnie szybka Jones chciała wywalczyć pięć złotych medali. Zdobyła trzy (na 100, 200 i w sztafecie na 4x400 m), w skoku w dal i sztafecie 4x100 m była trzecia.

Jako multimedalistka z Sydney, ale także mistrzostw świata w Atenach (1997) i Sewilli (1999) zaczęła zbijać fortunę. Za udział w mityngach dostawała po 100 tys. dol., z bonusów i kontraktów reklamowych zdarzało jej się wyciągać milion. W USA i na całym świecie była poprzedniczką Michaela Phelpsa czy Lindsay Vonn.

Po medalach, fortunie i nieskazitelnym wizerunku nie ma już jednak śladu. Gwiazdę zgubił doping i kłamstwa.

Od początku kariery na bieżni ciągnął się za Jones smród niedozwolonych środków. Atmosfera zgęstniała w 2003 roku, kiedy FBI zrobiło nalot na BALCo - centrum odżywiania sportowców, które w rzeczywistości było dopingowym centrum świata. Marion korzystała z jego usług, ale twardych dowodów przeciwko niej brakowało. Kiedy w grudniu 2004 roku szef BALCo Victor Conte powiedział przed kamerami ABC, że Jones brała doping w trakcie przygotowań do igrzysk w Sydney, sprinterka wytoczyła mu proces o zniesławienie, argumentując, że nigdy nie wpadła na teście antydopingowym. Bez zarzutu przeszła nawet test na wykrywaczu kłamstw w obecności agenta FBI. Broniła się zaciekle, choć historie jej życiowych partnerów na przełomie wieków - kulomiota C.J. Huntera i sprintera Tima Montgomery'ego - wskazywały, że Jones także poruszała się w gronie dopingowiczów.

Hunter po własnej wpadce przyznał, że byłej żonie robił zastrzyki i był świadkiem, kiedy ona robiła to własnoręcznie. Montgomery w przypływie szczerości podczas odsiadywania wyroku powie po latach, że oboje z Marion niedozwolone preparaty trzymali w lodówce obok warzyw.

W 2006 roku po mistrzostwach USA badanie próbki A Jones wykazało w jej organizmie obecność EPO, próbka B dała jednak wynik negatywny. - To dziwne. Na wiele tysięcy testów wykonanych w ostatnich 30 latach badanie próbki B tylko kilka razy nie potwierdziło dopingu. Laboratorium musi to wyjaśnić - mówił Arne Ljungqvist, szef komisji lekarskiej MKOl.

Więzień nr 84868-054

W październiku 2007 roku przyznała w końcu przed sądem, że doping - niewykrywalne na początku wieku THG - przyjmowała przed i po igrzyskach w Sydney. Przyjmowała nieświadomie, bo - według słów Jones - środek, który dawał jej trener, miał być preparatem wzmacniającym na bazie oleju z siemienia lnianego. Dodała, że zorientowała się, że coś jest nie tak, kiedy po odstawieniu specyfiku spadły jej treningowe osiągi

Jones przyznała się do winy, bo liczyła na niższy wyrok. Za składanie fałszywych zeznań w sprawie BALCo - nie za sam doping - została skazana na pół roku więzienia. Wcześniej groziło jej nawet pięć lat.

Kariera ikony lekkoatletyki, czarująco uśmiechającej się z okładek magazynów Marion, dobiegła końca na schodach sądu, gdzie Jones ogłosiła, że kończy ze startami, choć załamanie przyszło wcześniej - w 2004 roku sprinterka nie zakwalifikowała się do reprezentacji USA na igrzyska w Atenach. Po przyznaniu się do stosowania dopingu Międzynarodowy Komitet Olimpijski odebrał jej medale z Sydney.

Jones była bankrutem nie tylko sportowym - "Los Angeles Times" pisał w połowie 2007 roku, że na koncie gwiazdy zostało 2 tys. dol. Sprzedawała luksusowe domy, jej posiadłość w Północnej Karolinie poszła na prawników. Sprinterka musiała zwrócić także kilkaset tysięcy dolarów funduszy, które przekazywała jej amerykańska federacja, z podobnymi żądaniami występował MKOl.

Za kratkami w Fort Worth w Teksasie pojawiła się 11 marca 2008 roku - jej więzienny numer to 84868-054. Na wolność wyszła 5 września. W 2009 roku obecnemu partnerowi, sprinterowi Obadele Thompsonowi, urodziła drugie, a swoje trzecie dziecko. Cztery miesiące temu ogłosiła, że wraca do sportu, od którego zaczynała, czyli do koszykówki.

Jones, niepokorna nastolatka, której ojciec opuścił rodzinę, gdy miała dwa lata, a ojczym zginął w nieszczęśliwym wypadku, wyżywała się właśnie między koszami. W szkole średniej rzucała po 22,8 pkt i miała po 14,7 zbiórki na mecz.

Koszykarka, a nie lekkoatletka

Równocześnie trenowała lekkoatletykę. W 1992 roku w eliminacjach do reprezentacji USA na igrzyska w Barcelonie zaledwie 16-letnia wówczas Marion przebiegła 200 m w 22,58 sekundy i był to najlepszy wynik na świecie uzyskany przez sprinterkę poniżej 18. roku życia. Do olimpijskiej nominacji zabrakło jej 0,07 sekundy. Mogła jechać jako rezerwowa w sztafecie - w Barcelonie pobiegłaby zapewne w eliminacjach i w konsekwencji, jako członek zespołu, odebrałaby później złoto. Na własne życzenie została jednak w domu. - Chcę mieć olimpijski medal, ale muszę go wywalczyć i wypocić sama w finale - mówiła wówczas.

Złota chciała w Atlancie, ale liczyła na miejsce w koszykarskiej reprezentacji USA, gdy w drużynie Uniwersytetu Północnej Karoliny została rozgrywającą. Bardzo dobrą rozgrywającą, jedną z najlepszych w kraju - w ciągu trzech lat prowadzona przez nią drużyna osiągnęła bilans 92-10, w 1994 roku zdobyła mistrzostwo USA. Superszybka na parkiecie Jones miała dużo przechwytów i asyst, przy wzroście 178 cm potrafiła wsadzić piłkę do kosza. - To nie jest lekkoatletka grająca w koszykówkę. To koszykarka - mówili trenerzy.

Plany Jones pokrzyżowała kontuzja stopy - do Atlanty Marion pojechała jako widz i oglądała tam m.in. Huntera, o siedem lat starszego partnera z uczelni, który odmienił jej karierę, a kto wie, może nawet życie.

Hunter, ku niezadowoleniu władz uczelni, skierował Jones ku lekkoatletyce i związał ją ze swoim agentem, który zaczął pracować nad wizerunkiem przyszłej gwiazdy. W 1997 roku sportowcy wzięli ślub, a Marion podbiła świat dwoma złotymi medalami na MŚ w Atenach. Koszykarska kariera dobiegła końca, choć w 2003 roku przypomnieli o niej Phoenix Mercury, którzy wybrali ją w drafcie do WNBA.

Shock, czyli marketing?

Zawodowo w koszykówkę zagra jednak Jones dopiero w tym roku - w wieku 35 lat. - W maju 2009 roku dostałam telefon od kogoś z NBA z pytaniem, czy byłabym zainteresowana grą w WNBA. Odpowiedziałam, że tak - wspomina. Od października trenowała indywidualnie z asystentem trenera San Antonio Silver Stars, ale umowę podpisała z Tulsa Shock.

Po co Jones wraca do koszykówki? - To dla mnie szansa na zrealizowanie marzeń, ale także możliwość podzielenia się z młodymi ludźmi nadzieją i wiarą w możliwość dostania drugiej szansy - mówi Jones. - Każdemu zdarzają się błędy, ale ludzie zapamiętają nas także po tym, co zrobimy, aby je zamienić w pozytywy - tłumaczy.

To marketing, machają ręką ci, którzy słowa Jones traktują z przymrużeniem oka. - Z pewnością jest to osoba znana na całym świecie, którą ludzie się interesują. Posiadanie kogoś takiego w lidze, na pewno nam pomoże - przyznaje Donna Orender, szef WNBA.

Jones zagra w Tulsie u trenera, który preferuje bardzo szybką grę. - Oglądałem ją na treningach i widziałem koszykarkę, która idealnie pasuje do naszego systemu - mówi Nolan Richardson. - Przede wszystkim potrafi biegać, a w moim zespole musi to umieć każdy.

Sezon WNBA zostanie rozegrany między 15 maja a 22 sierpnia.

Wielki powrót do koszykówki Marion Jones  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.