Drugi mecz z rzędu to samo! Sochan i Spurs mogą się załamać

Drugą noc z rzędu San Antonio Spurs zakończyli jednopunktową porażką. Tym razem na własnym parkiecie okazali się gorsi od Orlando Magic, a trafieniem najważniejszego rzutu w meczu może pochwalić się Paolo Banchero. Niestety, nie była to też udana noc Jeremy'ego Sochana, który zagrał krótko i niezbyt skutecznie.

W nocy z piątku na sobotę San Antonio Spurs przegrali z Charlotte Hornets 116:117 w dramatycznych okolicznościach. Na osiem sekund przed końcem decydującą "trójkę" przeciwko zespołowi z Teksasu zdobył Miles Bridges, a wynik mógł jeszcze odwrócić De'Aaron Fox, ale trafił kolejny rzut tuż po końcowej syrenie i punkty nie zostały zaliczone. Dzień później Spurs spotkał podobny scenariusz.

Zobacz wideo Niewiarygodne co powiedział Smuda przed meczem z Grecją. "Tam brakowało tylko liścia"

Drugi raz z rzędu to samo. Dramat San Antonio Spurs i słaby mecz Jeremy'ego Sochana

W nocy z soboty na niedzielę Spurs na wyjeździe zmierzyli się z Orlado Magic i to starcie było bardzo wyrównane. Pierwszą kwartę gospodarze wygrali dwoma punktami, a w drugiej drużyna z San Antonio prowadziła nawet pięcioma "oczkami", ale finalnie na przerwę zeszła z wynikiem 60:57 na swoją korzyść.

W drugiej połowie "Ostrogi" podkręciły tempo i 12 punktów przewagi w trzeciej kwarcie dawało nadzieję na zwycięstwo. W ostatniej odsłonie Magic odrabiali straty m.in. za sprawą skutecznego Franza Wagnera i chociaż w kluczowym momencie przegrywali nawet 102:109, to zdobyli osiem punktów z rzędu i wyszli na prowadzenie. Spurs trafili za dwa punkty i na 30 sekund przed końcem wygrywali 111:110. Takim wynikiem mecz się nie skończył.

Po przerwie na żądanie piłka trafiła do Paolo Banchero, a ten nie miał zamiaru nikomu jej oddać. Po szybkim zwodzie zdecydował się na efektowny rzut z odchylenia i trafił na dokładnie 24 sekundy przed końcem, dając Orlando prowadzenie 112:111. Spurs jeszcze próbowali, ale na dwie sekundy do końca za dwa nie trafił Victor Wembanyama i jego zespół drugi raz z rzędu przegrał tylko jednym punktem.

Wieczoru do udanych nie może zaliczyć Jeremy Sochan, który znów zaczął na ławce rezerwowych, a na parkiecie spędził 19 minut. W tym czasie zdobył zaledwie siedem punktów, miał dwie zbiórki, trzy asysty i zaliczył cztery faule. Z gry trafił trzy na pięć prób, z czego jedną na dwie za trzy punkty. W nocy z piątku na sobotę zaliczył double-double, więc dzień później raczej nie jest z siebie zadowolony.

Dla Spurs była to 22. porażka w 50 meczu tego sezonu. To daje drużynie z San Antonio 12. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Z kolei Magic awansowali na ósme miejsce w Konferencji Wschodniej z 26 zwycięstwami na koncie. 

Więcej o: