Utah Jazz to w tym sezonie jedna ze słabszych drużyn w NBA - odniosła na razie tylko dziewięć zwycięstw. Wciąż jest w trakcie przebudowy i nie nastawia się walkę o play-off. Co innego Atlanta Hawks, których zabrakło w tej fazie w zeszłym sezonie. Zwycięstwo we wtorkowym spotkaniu z outsiderem ligi pozwoliłoby im utrzymać dogodną pozycję w tabeli.
Początek meczu nie zapowiadał tego, że Jazz postawi się gościom z Atlanty. Hawks w pewnym momencie mieli nawet 14 punktów przewagi, ale nie zdołali tego dowieźć do końca pierwszej kwarty. Po 12 minutach gry schodzili z czterema punktami więcej na koncie od gospodarzy. Pozwolili rzucić trzy trójki z rzędu, popełnili serię błędów w obronie.
Druga kwarta miała podobny przebieg. Atlanta znów prezentowała wysoką skuteczność i uciekła nawet na 16 punktów, ale pogubiła się w końcówce kwarty, przez co do przerwy prowadziła z Utah 65:62. Gospodarze zmniejszyli straty o punkt względem pierwszej kwarty. Ale tak nierówna gra gości sprawiała, że ligowy outsider mógł poważnie myśleć o sprawieniu niespodzianki.
W trzeciej kwarcie oglądaliśmy bardzo wyrównane spotkanie, obie ekipy prezentowały podobną skuteczność. Atlanta nie mogła wyrobić sobie takiej przewagi jak wcześniej. Zespół z Salt Lake City grał lepiej w obronie. Goście zachowali jednak minimalną przewagę, prowadząc 93:89.
Zobacz też: Niewiarygodne, który klub chce kupić Elon Musk
Ostatnie 12 minut gry to była prawdziwa przejażdżka kolejką górską. Kilkukrotnie Utah prowadziło, niespodziewanie odwracało losy spotkania. Ale to spotykało się z natychmiastową odpowiedzią Atlanty. Aż doszło do sytuacji, kiedy na niespełna trzy sekundy przed końcem mieliśmy remis 121:121.
Piłka była po stronie Atlanty, która wznawiała grę spod kosza. Publiczność była naprawdę głośna, liczyła na dogrywkę, chciała zdekoncentrować graczy Hawks. Ci mieli tylko jedną próbę. Mogli rzucić tylko z dystansu. Nie było szans zagrać piłki pod kosz.
Wszystko spoczywało na barkach Trae Younga, lidera zespołu. Ten postanowił zaryzykować i rzucić z własnej połowy. Szansa na trafienie była stosunkowo niewielka, ale gwiazdor NBA wprowadził wszystkich w osłupienie. Nikt nie mógł go zablokować, zatrzymać. Rzucił i trafił, dając zwycięstwo równo z końcową syreną. Na trybunach było słychać tylko jęk zawodu, że nie udało się doprowadzić do dogrywki.
Hawks wygrali z Utah Jazz na wyjeździe 124:121. Najskuteczniejszym graczem meczu był Lauri Markkanen z drużyny gospodarzy (35 punktów), ale to Young był prawdziwą gwiazdą parkietu. Zdobył 24 punkty, zanotował aż 20 asyst i dał zwycięstwo.
Hawks są ósmym miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej z bilansem 19 zwycięstw i 18 porażek. Utah Jazz są przedostatnim zespołem Konferencji Zachodniej (9-26), gorszy bilans na Zachodzie mają tylko New Orleans Pelicans (7-30).