Przez długi czas polscy fani NBA musieli "odpocząć" od oglądania w akcji Jeremy'ego Sochana, jako że ten złamał kość paliczka w lewym kciuku. Kosztowało go to nieobecność w aż trzynastu spotkaniach San Antonio Spurs, ale na początku grudnia powrócił do akcji w rozgrywkach Pucharu NBA, nowego turnieju wprowadzonego w 2023 roku. Spurs przegrali co prawda 93:104 z Phoenix Suns i nie wyszli z grupy, ale sam Polak zaprezentował się świetnie, jako że w tylko 22 minuty rzucił 14 pkt i zanotował aż 12 zbiórek.
Kolejnym testem dla formy Polaka był zespół Chicago Bulls, który przyjechał do San Antonio w nocy z 5 na 6 grudnia (czasu polskiego). Mecz zapowiadał się na wyrównany, choć lepszym bilansem w NBA mogli pochwalić się Spurs (11:10 vs 9:13). Zespół Sochana musiał jednak radzić sobie bez Victora Wembanyamy, który został zmuszony do absencji przez uraz pleców. Na ławce nadal nie było także głównego trenera Gregga Popovicha, odpoczywającego wciąż po lekkim udarze, którego doznał w listopadzie.
Osłabienia te szybko okazały się widoczne, bo pierwsza połowa meczu zdecydowanie należała do Bulls. Szczególnie pierwsza kwarta, którą goście wygrali 36:22. Zespół z San Antonio poprawił celowniki w drugiej partii, w której rzucił 35 pkt. Problem w tym, że ich rywale też nie zwalniali tempa, w efekcie czego do przerwy prowadzili 73:57. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat i napędzani przede wszystkim przez Sochana oraz zdecydowanie najlepiej punktującego w drużynie Keldona Johnsona (łącznie 28 pkt) odrobili część strat w trzeciej kwarcie (40:35).
Na więcej jednak Bulls im nie pozwolili. Głównie za sprawą fantastycznego Nikoli Vucevicia, autora aż 39 pkt. Ostatnia kwarta przypieczętowała zwycięstwo gości 139:124. Choć pokonany, reprezentant Polski mógł zejść z parkietu z podniesioną głową. Powrócił do podstawowej piątki SAS i pierwszy raz po urazie zagrał w "pełnym" wymiarze 36 minut i dobrze ten czas wykorzystał. Rzucił 16 pkt i zanotował aż 14 zbiórek, będąc jedynym w zespole zawodnikiem z double-double. Kolejny mecz z udziałem Polaka już w nocy z 6 na 7 grudnia o 2:00 czasu polskiego, gdy Spurs zagrają u siebie z Sacramento Kings (bilans 10:13).