"Nie ma jaj". Jest reakcja na głośne słowa Gortata

Łukasz Cegliński
- Ktoś, kto nie ma jaj, nie nadaje się do kierowania czymkolwiek. Nie widzę żadnych powodów, żeby uznawać Łukasza Koszarka za kogoś, kto jest dobrym menedżerem potrafiącym zarządzać taką organizacją - mówi Marcin Gortat o prezesie Polskiej Ligi Koszykówki i kandydacie na szefa federacji. Koszarek skomentował słowa kolegi z reprezentacji w rozmowie na kanale Basket w Liczbach.

Start koszykarskiego sezonu, który rozpoczął się w sobotę w Radomiu od turnieju o Superpuchar Polski im. Adama Wójcika, w tym roku zbiega się z przygotowaniami do wyborów prezesa Polskiego Związku Koszykówki. Rządzący polskim basketem od 2018 roku Radosław Piesiewicz przestaje pełnić tę funkcję, na 21 października zwołano Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze Delegatów. Termin zgłoszeń dla kandydatów na prezesa upływa w poniedziałek 30 września, wśród nich znajdą się Łukasz Koszarek, były rozgrywający i kapitan reprezentacji Polski, od roku prezes Polskiej Ligi Koszykówki, Jacek Jakubowski, który w przeszłości szefował w lidze i był sekretarzem generalnym PZKosz, Grzegorz Bachański, były prezes związku i ligi, a także Filip Kenig, były koszykarz, reprezentant Polski 3x3 i w przeszłości prezes i współwłaściciel ŁKS Łódź.

Zobacz wideo Szeremeta z kolejnymi nagrodami. "Nie będę musiała się bać, co będzie za ileś lat"

Swojego kandydata jasno wskazał Marcin Gortat - były gracz NBA zdecydowanie popiera Jakubowskiego. A przy tym w ostrych słowach krytykuje wszystkich współpracowników Piesiewicza, z którym od lat jest w otwartym konflikcie. - Mam na myśli tę "złotą czwórkę", która musi opuścić polską koszykówkę, by ta mogła się odrodzić i wejść na odpowiednie tory. Do pana Piesiewicza musi dołączyć prezes Grzegorz Bachański, Marek Pałus i niestety Łukasz Koszarek. To jest czwórka ludzi, która tworzyła przez ostatnie lata polską koszykówkę, i jedyne co stworzyła, to mnóstwo walk, kłopotów, poróżnień i biznesowej patologii – powiedział Gortat w rozmowie z Radiem Zet.

Były gracz NBA mocno wypowiedział się o Koszarku także w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Ktoś, kto nie ma jaj, nie nadaje się do kierowania czymkolwiek. Nie widzę żadnych powodów, żeby uznawać Łukasza Koszarka za kogoś, kto jest dobrym menedżerem potrafiącym zarządzać taką organizacją.

Co na to Koszarek? - Marcin ma prawo do swojej opinii jak każdy z nas. Może pojawiło się trochę żalu, że opinie są aż tak bardzo negatywne, aż tak nakręcające podziały – stwierdził prezes PLK, były kolega Gortata z boiska, w rozmowie z kanałem Basket w Liczbach na YouTube.

W dalszej części wypowiedzi Koszarek wbił Gortatowi szpilkę. – Jako opiekun młodzieży na campach, gdzie wszystkie dzieciaki są w niego wpatrzone, Marcin, pokazując taki język debaty, bez szacunku do drugiej osoby, daje zły przykład. Dla mnie polska koszykówka to nie jest Łukasz Koszarek, to nie jest Marcin Gortat. Tym bardziej nie powinniśmy więc wskazywać, kto powinien być w tej koszykówce, a kto nie. Polska koszykówka to trenerzy, zawodnicy, kibice przede wszystkim, działacze. Wszyscy, którzy chcą pracować dla dobra koszykówki, bo koszykówka jest jedna. Nie przynależy do żadnego obozu.

Wybory w PZKosz odbędą się 21 października. Nowego prezesa wybierać będzie ponad 80 delegatów, wśród których swoich przedstawicieli będą miały wszystkie kluby męskiej i żeńskiej ekstraklasy, a także okręgowe związki koszykówki. Największym wyzwaniem dla nowego prezesa będą organizacja w Katowicach rozgrywek jednej z grup EuroBasketu 2025, uporządkowanie relacji PZKosz z PLK, bo w tym momencie związek de facto rządzi ligą jako jej większościowy udziałowiec, a także utrzymanie finansujących koszykówkę spółek skarbu państwa - Orlenu i Banku Pekao.

To ostatnie jest o tyle istotne, że całe wyborcze zamieszanie w PZKosz odbywa się w cieniu konfliktu ministra sportu Sławomira Nitrasa, który od czasu zakończenia nieudanych dla Polski igrzysk w Paryżu, atakuje Piesiewicza będącego prezesem PKOl. W ostatnich tygodniach wiele mówiło się o wycofaniu się - lub groźnie wycofania się - spółek skarbu państwa z finansowania PKOl. Nie brak głosów, że taki trend mógłby przenieść się na koszykówkę, którą przez ostatnie sześć lat zarządzał Piesiewicz.

Więcej o: